Francuz Anglikowi Francuzem, a Anglik Fracuzowi rostbefem. 1000 lat wkurzania Francuzów
Niemiec i Polak, Polak i Rosjanin - dwa bieguny antypatii tak starej, jak Państwo Polskie. Jedni zarzucają nam, że kradniemy samochody, drugim zarzucamy, że mają tytanowe brzozy... A jak się (miło) okazuje, sąsiedzkie kłótnie to nie tylko nasza domena. Dajmy na to, tacy Francuzi. Według Stephena Clarke'a, niejednokrotnie musieli zjeść croissanta przemoczonego wodą z Kanału La Manche. A w zasadzie - Kanału Angielskiego. I na dodatek sami zainteresowani wciąż zaprzeczają takiej wersji wydarzeń. Sacrebleu! Czy to potwarz?
Już sam tytuł dowodzi, że próżno szukać w nim obiektywizmu. Co więcej, ze względu na zawartą w nim złośliwość, "1000 lat wkurzania Francuzów" można spokojnie uznać jako kolejną "kosę" w ciągnącym się od milenium sporze. Jak bardzo niesprawiedliwi potrafią być Brytyjczycy, mógł przekonać się każdy, kto oglądał autorski show Kevina Aistona w TVP2. Polska dała mu wszystko: żonę, dom w Radzyminie i szacunek należny strażakowi, a ten odwdzięczył się programem, który po drugim odcinku trzeba było zdjąć z anteny.
Stephen Clarke z tematem Francji zmierzył się już kilkukrotnie za sprawą powieści z cyklu "Merde!". Tym razem bohaterem nie jest fikcyjny mix Hugh Granta z cockney'em, a historyczne postaci z krwi i kości. Pierwszy rozdział nie pozostawia wątpliwości, że tej lekturze daleko będzie do typowych naukowych rozpraw. Czy można zatem odmówić jej rzetelności? Odpowiedź na to pytanie należy zostawić znawcom przedmiotu, bo choć praca podparta jest solidnym wykazem źródeł, trudno rozsądzić, gdzie jest granica pomiędzy solidnością kronikarza a subiektywizmem autora.
Przez całego e-booka wciąż narzucała mi się charakterystyczna cecha "1000 lat wkurzania Francuzów" - poziom humoru. Clarke zaskoczył mnie brakiem konsekwencji w swoich żartach: raz są celne jak muszkiet strzelca wyborowego, by po chwili zejść na poziom rynsztoku bulwaru Rochechouart. Autor w zabawny docenia dzieło braci Lumière poświęcone Joannie d'Arc: "niełatwe zadanie - nakręcić niemy film o dziewczynie, która słyszy głosy!". Za chwilę jednak czytamy, że "przecież była tylko prostą wieśniaczką, nikt nie spodziewał się po niej więcej rozumu czy inicjatywy niż po zwierzętach z gospodarstwa jej tatusia." Panie Clarke, spodziewałbym się po panu więcej wyczucia. Przerysowana niechęć Anglików do Francuzów momentami przeradza się w pospolity wulgaryzm.
Pomimo tych kilku rys przewijających się przez lekturę, "1000 lat wkurzania Francuzów" czyta się znakomicie - narracja jest poprowadzona jak w dobrym kryminale. No i nie trzeba znać historii Europy na wyrywki. Zmotoryzowanym polecam audiobook w interpretacji Tomasza Ignaczaka. Zwłaszcza tym poruszającym się peugeotami i citroënami.