Rzadko zwracam uwagę na komedie akcji i zwykle decyduję się raczej na inne filmy. Dlatego tym bardziej muszę się pochwalić, że przypadkiem znalazłam produkcję, która naprawdę mi się spodobała. Jest pełna zwrotów akcji, pomysłowych rozwiązań, no i oczywiście mordobicia. Chwilami robi się naprawdę obrzydliwie.

Kinowa premiera "Nowokainy" jakoś mi umknęła, ale trudno się dziwić - komedie akcji to nie jest mój konik i z reguły unikam oglądania tego rodzaju produkcji. Mimo to postanowiłam przyjrzeć się bliżej filmowi w reżyserii Dana Berka i Roberta Olsena, który na dużych ekranach można było oglądać już wieki temu (czyli pod koniec marca). Całe szczęście, że zaryzykowałam, bo bawiłam się przednio.
Nowokaina - świetny film na weekend w SkyShowtime
Myślę, że głównym powodem, dla którego zdecydowałam się obejrzeć właśnie "Nowokainę", był jej główny bohater. Nie jest on ani napakowanym byczkiem z siłowni, ani byłym agentem wywiadu, ani nawet charyzmatycznym mięśniakiem - Nate (Jack Quaid) to pracownik banku, gdzie pełni funkcję zastępcy dyrektora generalnego. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że jest po prostu miłym i normalnym facetem, który żyje w zgodzie z rutyną - rano pije zielone smoothie, później wychodzi do pracy, a wieczorem zasiada przed komputerem, grając z kumplem w grę. I tak codziennie.
Nate posiada jednak coś, co odróżnia go od innych ludzi - mężczyzna cierpi na niezwykle rzadką chorobę genetyczną, która sprawia, że nie odczuwa bólu. Z jednej strony można pomyśleć, że jest to powód do radości i pożądana supermoc, jednak w rzeczywistości nie jest tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać. Nate nie może spożywać stałych pokarmów, bo istnieje szansa, że po prostu odgryzie sobie język. W związku z tym nie chodzi na wspólne lunche z kolegami z pracy. Dodatkowo musi pilnować czasu i co trzy godziny odwiedzić toaletę, aby nie pękł mu pęcherz.
Nieoczekiwanie nadarza się okazja, by Nate w końcu mógł wykorzystać swoją umiejętność w nieco bardziej ekscytujący sposób. Pewnego dnia w banku zjawiają się przebrani za świętych Mikołajów. Oprócz pieniędzy zabierają ze sobą również zakładniczkę - jest nią Sherry (Amber Midthunder), jedna z urzędniczek, która wpadła Nate'owi w oko i sprawiła, że po raz pierwszy od dawna otworzył się on na ludzi. W związku z tym mężczyzna postanawia pokonać swój strach i wyrusza w pościg za rabusiami, by odnaleźć swoją ukochaną.
Człowiek, który nie odczuwa bólu, może sobie pozwolić na wiele rzeczy. W związku z tym nie odczuwa ani tego, jak jego skóra pokrywa się pęcherzami po oblaniu jej wrzątkiem, ani tego, że rozcina sobie ramię w celu wyjęcia z niego kulki, ani tego, że w dłonie wbija mu się szkło, co postanawia w sprytny sposób wykorzystać. Choć wszystkie te sceny zostały przedstawione w bardzo obrzydliwy sposób, to nie sposób oderwać wzroku od ekranu.
"Nowokaina" gwarantuje jednak nie tylko doznania wizualne i estetyczne, ale również potrafi zaskoczyć widzów - napakowana zwrotami akcji produkcja charakteryzuje się interesującymi rozwiązania, świetnie trzymając widzów w napięciu. Akcja jest wartka, dynamiczna, no i pełna mordobicia. Jeśli jesteście fanami, to biegnijcie w podskokach do SkyShowtime. A jeżeli nie jesteście, to zaryzykujcie. Ja tak zrobiłam i to się opłaciło.
Czytaj więcej w Spider's Web:
- Ta komedia akcji nie boli, ale jest zabójcza. To prawdziwy sztos
- Tak powinno kręcić się seriale true crime. To był dla mnie trudny seans
- Widziałem nowy rozdział Gliny. To ciągle mój ulubiony serial kryminalny
- Potwornie dobra adaptacja Szekspira z genialną obsadą wpadła do VOD. Trzeba znać
- Wstrząsający serial kryminalny bazuje na faktach. To była pierwsza taka sprawa w historii







































