REKLAMA

Potrzeba nam więcej takich reportaży jak "13 pięter" Filipa Springera - recenzja sPlay

"13 pięter" to najnowsza książka jednego z najzdolniejszych polskich reportażystów młodego pokolenia. Filip Springer po raz kolejny porusza ważny społecznie temat, na który z jakiegoś powodu nie ma miejsca w publicznej debacie. I znowu robi to wyśmienicie. 

Potrzeba nam więcej takich reportaży jak 13 pięter Filipa Springera - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Książka "13 pięter" to dla mnie najważniejsza literacka premiera ostatnich tygodni, jeśli nie miesięcy. Dlaczego? Powody są dwa. Po pierwsze, uwielbiam całą dotychczasową twórczość Springera, w której zakochałem się jeszcze za sprawą debiutanckiej "Miedzianki", a uczucie to dojrzało za sprawą równie - o ile nie bardziej - znakomitych "Wanny z kolumnadą", "Źle urodzonych" i "Zaczynie". Po drugie, temat najnowszego reportażu, czyli oględnie mówiąc sytuacja mieszkaniowa w Polsce, jest mi skądinąd bliski i budzi moje zainteresowanie.

13pieter_springer

"13 pięter" podzielonych jest na dwie zasadnicze części: w pierwszej Springer opisał problemy mieszkaniowe, z którymi borykało się polskie społeczeństwo po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, w drugiej - te, z którymi mierzyliśmy się, i mierzymy nadal, po 1989 roku. Nie uwzględniony w niej został zatem cały okres PRL. Ambicją autora nie było bowiem stworzenie książki historycznej, a do odleglejszych dziejów sięgnął po to, by wydobyć z nich genezę niektórych ze współczesnych problemów.

O czym - w szczególe - jest "13 pięter"? O ludziach, których sytuacja życiowa zmusza do mieszkania w piwnicy lub garażu, o zadłużonych w kredytach hipotecznych i krajobrazie po wzroście ceny franka szwajcarskiego. O tych, którzy w wynajmowanym mieszkaniu nie mogą wbić w ścianę gwoździa i o lokalach, w których by dostać się do kuchni trzeba przejść przez toaletę. Także o tych, którzy po rozwodzie od lat wciąż mieszkają razem, bo nie stać ich, by się wyprowadzić. A oprócz tego: o praktykach czyścicieli kamienic, banków, deweloperów i doradców finansowych. A także o patowym położeniu, z którym kolejne rządy nie potrafią - lub nie chcą - sobie poradzić.

Zasadniczo więc, "13 pięter" to przygnębiający i przerażający reportaż o tym, jak jedna z podstawowych potrzeb każdego człowieka pozostaje niezaspokojona i o konsekwencjach, jakie to ze sobą niesie.

REKLAMA

Springer znów wykonał kawał rewelacyjnej roboty, dobierając ciekawych i zróżnicowanych rozmówców i podpierając się ogromną ilością materiałów źródłowych - spis bibliograficzny naprawdę robi wrażenie. Jego styl jest klarowny i porywający, książkę czyta się niesamowicie lekko. Nie będzie w tym przesady, jeśli stwierdzę, że o czymkolwiek Springer nie napisze, zawsze jest to fascynująca lektura.

Poza tym, że "13 pięter" jest zwyczajnie bardzo udaną książką, którą polecam każdemu rozmiłowanemu w reportażu czytelnikowi, to ma ona szanse, by coś wreszcie zmienić. Oczywiście jest jeszcze za wcześnie, by to rzetelnie ocenić, ale wraz z premierą o opisywanych w niej problemach zaczęły trąbić niemal wszystkie największe media. Konkluzja z lektury jest prosta i czytelna - tak dalej być nie może. "13 pięter" bowiem dobitnie unaocznia szereg problemów, które są zbyt poważne, by dało się je zamieść pod dywan.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA