Wiek XVII to okres burzliwych wojen, w których udział brała nasza ojczyzna. Wspomnijmy choćby o walkach z Turkami, a szczególnie o bohaterskiej obronie Wiednia przez naszą armię pod dowództwem Jana III Sobieskiego. Niestety, nie zawsze odnosiliśmy spektakularne zwycięstwa, bywały również dotkliwe porażki. Jedną z nich była przegrana w bitwie o Moskwę. Jako że Rosjanie i Polacy ostatnio za sobą nie przepadają, postanowiono nakręcić film traktujący o polskich działaniach w Rosji.

Akcja filmu rozgrywa się w 1612 roku. Rosja wciąż pogrążona jest w anarchii. Kreml od kilku lat przeżywa okres wielkiej smuty i bezkrólewia. Co rusz pojawiają się nowi kandydaci do objęcia tronu cara Rosji. Wewnętrzna destabilizacja i chaos sprawiają, że to ogromne państwo staje się łakomym kąskiem dla wielu sąsiadów. Najbardziej zdecydowana okazuje się polska husaria z hetmanem Skrzetuskim na czele. Dąży on do objęcia władzy stosując brutalne metody: zbiorowe mordy, grabieże i zabójstwa. W trakcie swojej drogi do Moskwy hetman porywa księżniczkę Ksenię Godunow, a ślub z nią ma zapewnić polskiemu królowi tron cara Rosji.
"Rok 1612" to ogromna rosyjska superprodukcja. Nakłady na tę baśń historyczną to równowartość budżetu około 100 polskich filmów, więc łatwo można sobie wyobrazić, jaka przepaść dzieli polską i rosyjską kinematografię pod względem pieniężnym. Czego zatem można się spodziewać po kasowym superhicie, jakim ów film okazał się w Rosji?
Doskonale widać, że 1612 to film nastawiony na zysk i podporządkowany niezbyt wygórowanym wymaganiom fabularnym Rosjan. Przez ponad dwie i pół godziny oglądamy przede wszystkim plejadę efektów specjalnych, efektownych walk i scenek z jednorożcem w głównej roli. Bitwy pomiędzy Polakami a Rosjanami to pokaz świetnej komputerowej animacji. Twórcy oddali krwawe potyczki z całym ogromem ich brutalności. Po moskiewskich polach walają się szczątki ciał, odrąbane głowy czy wywołujące sensacje żołądkowe obficie pokryte krwią zwłoki. Równie spektakularnie przedstawiają się różnorodne wybuchy i eksplozje, wykonane nader realistycznie. W tej kwestii Rosjanie pokazali, w czym czują się najlepiej.
Film opowiada dość sztampową historię: dwóch mężczyzn - okrutny tyran Skrzetuski i młody, dzielny rosyjski bohater Andriejka - walczy o ślub z księżniczką i wynikający z niego tron Rosji. Kto wygra wiadomo. Podczas ostatniej walki między tymi dwoma panami dochodzi do typowego dla narodowych filmów odrodzenia głównego bohatera: Skrzetuski wali, siecze i powala Rosjanina na ziemię, by potem ten zadał polskiemu hetmanowi decydujący cios, dziurawiąc podniebienie i potylicę.
Rosjanie dobrze odtworzyli czasy tamtej epoki. Aktorzy noszą charakterystyczne stroje, zabudowania mają swój niepowtarzalny styl, a uzbrojenie i zbroje polskich wojaków pokrywają się z ówczesną rzeczywistością. Niestety obsada aktorska zawiodła. Osoby odtwarzające główne role zagrały bez polotu. Żebrowski w roli hetmana wypadł całkiem nieźle, ale czasami brakło takiego zacięcia charakterystycznego dla polskiego dowódcy i wdawał się w bezsensowne gierki miłosne, które miały chyba tylko wypełnić czas filmu. Piotr Kisłow, odtwórca Andriejki, zawiódł na całej linii. No ale jak można się wyróżnić w roli chłopca, który wiele w życiu przeszedł, został ciężko doświadczony przez los i teraz musi obronić całą ojczyznę i udowodnić swoją wielkość? Gra sztucznie, pomijając już fakt, że kreowana przez niego postać jest całkowicie bez wyrazu. Za to kompletnym nieporozumieniem jest aktorka wcielająca się role księżniczki Kseni. Widać niedoświadczenie, a i urodą owa panienka nie grzeszy.
Ten film od początku do końca jest skierowany do rosyjskiej rzeszy odbiorców. Inną sprawą jest to, że dzieło jest niezbyt wysokich lotów, dla filmowego konesera wręcz słabe. Niemniej można obejrzeć choćby z czystej ciekawości, by dostrzec różnice pomiędzy naszym a rosyjskim stylem filmowym, jaki preferujemy. Polacy uwielbiają głupawe (w większości) komedie, Rosjanie zrealizowane z ogromnym rozmachem baśnie historyczne. Ale o gustach się nie dyskutuje.