REKLAMA

5 soundtracków, które zasługują na większą uwagę niż film

Przyznacie, że nie raz spotkaliście się z filmem, który zostawił u was mieszane uczucia. Z jednej strony obraz był do kitu i powodował chęć wyjęcia sobie obu gałek ocznych, a z drugiej ta wspaniała muzyka, która pozwoliła wysiedzieć na miejscu przez cały seans. Często zdarza się właśnie tak, że jedyną wartościową rzeczą, jaką niesie ze sobą jakaś produkcja jest soundtrack. 

5 soundtracków, które zasługują na większą uwagę niż film
REKLAMA

5. Batman Forever

REKLAMA

Film Schumachera to dla wielu fanów Batmana koszmar. Chociaż moim skromnym zdaniem film nie był AŻ tak zły, jak niektórzy twierdzą, dlatego dajmy już spokój sutkom Vala Kilmera i jego tyłkowi w obcisłym uniformie. Jednakże, biorąc pod uwagę ogólny poziom filmu, a soundtrack, to muzyka zdecydowanie wygrywa z obrazem i pewnie większość z was, jeżeli nawet nie kojarzy samego filmu, to potrafi zanucić Kiss From a Rose Seala. Ci z lepszą pamięcią powinni także kojarzyć kawałek U2 - Hold Me, Thrill Me, Kiss Me, Kill Me.

Kiss From a Rose to także chyba jedyna piosenka Seala, jaką przeciętni ludzie w ogóle zanucą. No, ale trudno się temu dziwić, to hicior lat 90-tych i zwycięzca aż trzech statuetek Grammy w 1996 roku. Poza Seal i U2, na płycie z soundtrackiem Batman Forever znajdziemy także The Offspring (będących na topie wśród dzieciaków 20 lat temu), PJ Harvey, The Flaming Lips, Method Mana oraz Nicka Cave’a.

4. Top Gun

Wyobraźmy sobie przez chwilę, że w Top Gun nie ma Danger Zone i Take My Breath Away, myślicie, że wtedy goła klata Toma Cruise’a i Vala Kilmera wystarczyłaby do odniesienia sukcesu? Wątpię. Powietrzne akrobacje Cruise’a są fajne tylko wtedy, kiedy w tle leci muzyka Kenny’ego Logginsa

3. Tron: Legacy

O czym był film „Tron: Legacy”? To nieważne. Ważne natomiast jest to, że Daft Punk do średniego filmu zrobili absolutnie fantastyczną ścieżkę dźwiękową, która – w przeciwieństwie do „Tron: Legacy” – była na ustach wszystkich. Elektroniczny Derezzed oraz symfoniczny Nocturne można wrzucić sobie na słuchawki i samemu wyobrażać, jak wygląda cyfrowy świat Kevina Flynna. To ścieżka dźwiękowa w tym filmie wykonywała większość roboty i była opowieścią samą w sobie.

2. Saturday Night Fever

„Saturday Night Fever” = muzyka. W filmie Johna Badhama z 1972 ścieżka dźwiękowa jest najważniejszym elementem składowym. Dziwne wygibasy na podświetlanej podłodze, „dzwony” i ogromny kołnierzyk Travolty sprawiają, że podczas oglądania „Saturday Night Fever” ma się ochotę wybuchnąć śmiechem co 5 minut. Jednak dzięki muzyce disco i falsetowi braci Gibb (Bee Gees), „Saturday Night Fever” ogląda się tak samo dobrze nawet w 2014 roku. Mało w którym filmie muzyka odrywała tak ważną rolę, jak właśnie w „Saturday Night Fever”.

1. Seria Twilight

REKLAMA

Na pierwszym miejscu mogła znaleźć się wyłącznie seria „Twilight”, czyli beznadziejne filmy z całkiem niezłą ścieżką dźwiękową. „Twilight” jest tak okropne, że różnica między obrazem, a muzyką jest tutaj kolosalna. Jeżeli mam do wyboru zamknąć oczy i słuchać Bon Iver, Lykke Li, Grizzly Bear, The Killers czy Muse, a wpatrywać się w zakochaną Bellę i Edwarda bez podkładu muzycznego, to… oczywiście, że wybieram opcję pierwszą! „Twilight” bez soundtracku byłoby jeszcze gorsze, a tak, film wypchany po brzegi indie rockową/popową muzyką można jeszcze zdzierżyć, jeżeli ktoś przystawi nam do skroni pistolet i każe to oglądać. A jeżeli ktoś nawet przyłapałbym was na oglądaniu serii „Twilight”, to zawsze możecie powiedzieć, że robicie to tylko dla muzyki.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA