REKLAMA

72 godziny - kolejny film klasy B czy dobre kino sensacyjne?

Niedawno do kin trafił kolejny film, w którym się strzelają. Szybka akcja, samochody, piękna kobieta i pościgi - podobno każdy facet kocha tego typu opowieści. Takich filmów, łącznie z tymi, które nie trafiły na ekrany kin, w ciągu ostatnich 10 czy 20 lat wyszło niewyobrażalnie dużo. Co sprawia, że o jednych zapominamy i szybko trafiają na półkę "klasy B, C lub niżej", a inne wciąż cieszą się uznaniem?

72 godziny. Recenzja
REKLAMA

"72 godziny" to nowy film produkcji amerykańskiej oparty na scenariuszu m.in. Luca Bessona, znanego z takich obrazów jak "Leon Zawodowiec" czy "Transporter". W główną rolę, agenta CIA Ethana Runnera, wciela się Kevin Costner. Partneruje mu seksowna Vivi Delay, która również pracuje dla CIA (w tej roli Amber Heard).

REKLAMA
72-godziny

Ethan Runner to agent CIA i jednocześnie mężczyzna z przeszłością. Przed laty rozstał się z żoną, Christine (Connie Nielsen) i tym samym córką, Zoey (Hailee Steinfeld), o której pamięta zbyt rzadko, bo tylko raz w roku, kiedy dziewczyna obchodzi urodziny. Po ostatniej akcji, w trakcie której ma problem z m. in. poruszaniem się i widzeniem, Ethan ląduje w szpitalu, gdzie dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Postanawia zrezygnować z pracy nadrobić stracony czas i wybrać się do żony oraz córki, które mieszkają w Paryżu. Jednocześnie po ostatniej misji staje się bardzo ważny dla CIA - najprawdopodobniej widział Wolfa - terrorystę, będącego szefem Albionosa, który także jest groźnym człowiekiem. Na Albinosa i poniekąd na Wolfa poluje Vivi Delay. Vivi jest nieobliczalną i bezkompromisową agentką CIA, która zamierza wykorzystać wiedzę Ethana. Tak się składa, że w zamian może zaproponować mu coś, co być może odłoży jego śmierć w czasie...

"72 godziny" nie porażają misterną, bezbłędną fabułą, która porwie nas w wir fascynujących wydarzeń. Właściwie zarówno wątek rodzinny, jak i sensacyjny są do szpiku kości stereotypowe, tak jak i bohaterowie, którzy biorą udział w wydarzeniach. Nie mamy co liczyć na rozwiniętą psychologizację postaci - jedyna szarzyzna w tym całym charakterologicznym chaosie to Ethan Runner - który z bad guy'a z dobrym sercem próbuje się zmienić po prostu w dobrego faceta. Poza tym wszystko jest oparte na prostej, westernowej konwencji - mamy białego i czarnego bohatera i na tym koniec tej skomplikowanej historii.

72 godziny
REKLAMA

Mimo tego, że reżyser filmu, McG, nie tworzy niczego nowego i naprawdę czasem dostajemy momenty tak kuriozalne, że śmiejemy się z ich absurdu (scena, w której Wolf i główny bohater czołgają się na przeciwko siebie posapując, a Ethan po raz wtóry dostaje napadu choroby i jego ręka opada milimetry od broni), to ten film wcale nieźle się ogląda. Nieraz naprawdę można się zaśmiać przy okazji niektórych scen - np. tej o robieniu spaghetii, czy tych z dobrym ojcem, muzułmaninem. Niestety ci, którzy oczekują czegoś więcej niż pościgów, strzelaniny i ckliwych scen rodzinnych, mocno się rozczarują.

Jeśli chcemy niezobowiązującej rozrywki "72 godziny" będą całkiem trafnym wyborem. Jeżeli zaś mamy ochotę na dobre (lepsze?) kino, szkoda pieniędzy na bilet, bo ten film za kilka miesięcy najprawdopodobniej trafi na wspomnianą wcześniej półkę... Nie ma co marzyć o powtórzeniu sukcesu "Leona Zawodowca". "72 godziny" to kolejny film nastawiony na mało wymagającego widza, który w sobotni wieczór zasiądzie przed ekranem z popcornem w ręku. A potem wyrzuci pudełko po przekąsce tak szybko, jak i szybko zapomni o całej tej produkcji, nie wspominając nawet o tytule.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA