Herkules Poirot grany przez Johna Malkovicha jest inny niż ten, którego znamy z książek. Ale równie interesujący
Herkules Poirot dostał nową twarz. W słynnego detektywa w serialu BBC „The ABC Murders” wcielił się John Malkovich. Jaki jest detektyw w jego wykonaniu?
OCENA
Herkules Poirot przez lata przyjmował różne oblicza w filmach i serialach. Grali go Albert Finney, Peter Ustinov czy – uwielbiany przez wszystkich – David Suchet. Ostatnio, w nowej wersji „Morderstwa w Orient Expressie”, w postać wykreowaną przez Agathę Christie wcielił się Kenneth Branagh. Aktor wystąpi i w kolejnym filmie poświęconym przygodom błyskotliwego Belga, który powstanie w oparciu o powieść „Śmierć na Nilu”. To ma być zresztą początek uniwersum świata Christie, które chce zbudować Branagh zasiadający na stołku reżysera remake'ów o Poirocie.
Każde nowe wcielenie detektywa, postaci niemal równie ikonicznej co Sherlock Holmes, a prywatnie mi bliższej ze względu na wielką sympatię, jaką darzę twórczość Brytyjki, wywołuje emocje. Aktorzy mierzą się przecież nie tylko z książkowym pierwowzorem, ale i portretami, które stworzyli ich koledzy po fachu. John Malkovich grający Poirota w nowym serialu BBC, „A.B.C.” (na podstawie książki o tym samym tytule), nieprzesadnie pasuje do postaci, jaką pamiętamy z kart powieści.
I rzeczywiście ten Poirot Malkovicha jest inny, bardziej mroczny. Tak samo zresztą jak sam miniserial.
Choć tematem powieści i sztuk Christie są morderstwa i ludzka, zwykle niebezpieczna, natura, jej twórczość cechuje pewna lekkość. Te książki czyta się z zapartym tchem, choć nie wywołują raczej gęsiej skórki. No dobrze, może poza powieścią „Dziesięciu Murzynków” (książka po latach zmieniła tytuł na „I nie było już nikogo” ze względu na obraźliwy wydźwięk słowa niggers), którą to – pamiętam jak dziś – czytałam kilkanaście lat temu, a potem bałam się chodzić w nocy po mieszkaniu. Miałam wrażenie, że gdy tylko zapalę światło w jakimś pokoju, moim oczom ukaże się trup w szatach króla (ci z was, którzy czytali książkę, może pamiętają o co chodzi, a reszcie nie będą psuła zabawy).
Niemniej nawet jeśli u Christe stykamy się ze złem i rzekomo ma mieć ono jakiś mistyczny wymiar, to szybko okazuje się, ze za tym złem kryją się po prostu ludzie i ich uczynki. To oczywiście w pewnym sensie jest bardziej przerażające niż jakaś nadnaturalna siła, która miałaby nami sterować, ale pisarka potrafiła zawsze znaleźć środek ciężkości. Obcując z jej powieściami, czytelnik ma raczej poczucie, że ściera się z zagadką, bierze udział w intelektualnej rozgrywce, a niekoniecznie zmaga się z psychiką seryjnego mordercy. To już jest raczej zadanie Poirota albo panny Marple, a w ich kompetencje nie sposób wchodzić. Z kolei detektywi u Christie są przewodnikami, nie stanowią oni zwykle zagadek sami w sobie, choć oczywiście zdarza się, że jesteśmy świadkami ich kryzysów.
Serial „The ABC Murders” od BBC zgłębia psychikę samego Poirota.
Sprawa przedstawiona w książce i serialu jest dla detektywa bardziej osobista. Okaże się bowiem, że kluczem do rozwiązania zagadki ma być jego osoba. Nie zmienia to jednak faktu, że Poirot Malkovicha, co u Christie zdarza się rzadko, jest bohaterem z krwi i kości. Tu już nie ulubiona filiżanka czekolady i wypomadowany wąs świadczą o jego charakterze, ale jego wątpliwości i bolączki, z którymi zmaga się jako dojrzały mężczyzna, nieco zapomniany przez społeczeństwo. Towarzyszą mu wspomnienia z przeszłości, w tej grze na szali jest nie tylko ludzkie życie, ale i jego tożsamość jako tego, który dawniej błyszczał niczym diament.
Świat, podobnie jak jego główny bohater, też jest nieco zakurzony, zły, przygniata nas swoim ciężarem. I to już dostawaliśmy w produkcjach BBC, których twórcy brali na warsztat historie Christie. Ostatnio np. w „Świadku oskarżenia”, dwuczęściowym filmie, czy „And Then There Were None”, miniserialu. Tym razem dostajemy coś na wzór „Upadku” z Gillian Anderson i Jamie'em Dornanem. Jest więc zmęczony życiem Poirot i szaleniec, który wysyła do niego listy.
Widz od początku jest pewien, że mordercą, który ukrywa się pod pseudonimem A.B.C. i donosi detektywowi o swoich zbrodniach, jest ta sama osoba, czyli Alexander Bonaparte Cust. Bohatera poznajemy w pierwszych minutach serialu i od razu budzi w nas pewne podejrzenia. Jest dziwny, wycofany, ma kontakt z ofiarami, które giną raz po raz. Te zostały zresztą, jak się wydaje, wybrane nieprzypadkowo. Szaleniec zabija zgodnie z alfabetem - jego pierwszą ofiarą jest osoba nazywająca się na literę „A” i mieszkająca w miejscowości również na literę „A”. Czy Poirotowi i policji, która niechętnie z nim współpracuje, uda się zapobiec tragediom zanim morderca dotrze do... Z?
John Malkovich jest przekonujący w tej kreacji Poirota. Pisząc „tej kreacji” myślę o tym, że odbiega ona od tego detektywa, którego znamy z powieści. Jest więc mniej pompatyczny, bardziej „zwykły”, wycofany, znużony. Bardziej ludzki niż fantastyczny Belg, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Przyznam, że choć kupuję Malkovicha w tym wydaniu, bo to postać interesująca (świetna jest też w serialu rola Ruperta Grinta), to mimo wszystko wolę tego „starego” Poirota, którego przed laty poznałam dzięki Christie. Jest, krótko mówiąc, niepodrabialny. I trochę się za nim stęskniłam.
Warto jednak sprawdzić nowość BBC. Zwłaszcza, jeśli macie dobre opinie o poprzednich ekranizacjach powieści pisarki wyprodukowanych przez nadawcę. Uwodzą one swoim klimatem, a fakt, że w bohaterów potrafią zajrzeć inaczej, można pokusić o stwierdzenie, że nieco głębiej, na pewno stanowi o ich wartości.