"Agent Carter" zakończone, okropni "Agenci TARCZY" powracają. Szkoda, bo mam swoją listę życzeń
Miał być niezobowiązujący serial podczas zimowej przerwy między kolejnymi odcinkami „Agentów TARCZY”. „Agent Carter” okazało się produkcją niezwykle ciekawą, barwną, ze świetnymi strojami i naprawdę oryginalnym klimatem. Ubolewam, że Peggy ze swoim czasem antenowym musi ustąpić sztucznemu „S.H.I.E.L.D.”. Widzę jednak światełko w tunelu.
Jestem niezwykle ciekaw, jak „Agent Carter” wypadło w oczach miłośników „Agentów TARCZY”. Zdaję sobie sprawę, że „S.H.I.E.L.D.” zyskało wielu sympatyków za sprawą drugiego, znacznie bardziej poważnego i ciekawego sezonu. Niestety, nie mogę się do nich zaliczyć. „Agenci” to dla mnie w dalszym ciągu produkcja sztuczna i drętwa. Nawet epizod na moment przed zimową przerwą nie przekonał mnie do siebie. Świetnie, że producenci tego serialu tworzą podłoże pod kinowe „Inhumans”, lecz nawet tak istotna rola „Agentów TARCZY” nie jest w stanie przekonać mnie do niewyrazistych postaci i sztampowych dialogów. Co innego przygody panny Peggy Carter.
Największą siłą „Agent Carter” była oryginalna, drugo-wojenna otoczka.
Chociaż akcja serialu ma miejsce już po samobójstwie Hitlera i powrocie amerykańskich żołnierzy do kraju, liczne nawiązania do „Kapitana Ameryki” są przeprowadzone umiejętnie, sensownie i ze smakiem. Bogactwo kostiumów, przedmiotów i planów z minionej epoki sprawia, że „Agent Carter” jest serialem żywym, ciekawym i niepowtarzalnym, nawet pomimo wszechobecnego, brązowego filtra nałożonego na praktycznie każdą ze scen. Od ubrań, przez broń palną, na samochodach i samolotach kończąc, przygody Peggy Carter to ciekawa odmiana od wszystkich produkcji Marvela osadzonych we współczesnym czasie, z byle jakim „S.H.I.E.L.D.” na czele.
Chociaż producenci „Agent Carter” nie mieli takiego pola do popisu jak w przypadku „Agentów TARCZY”, umiejętnie wykorzystują wszystkie możliwe wątki. Howard Stark, Wyjące Komando, Jarvis, protoplastka Czarnej Wdowy, podwaliny agencji S.H.I.E.L.D… Znalazło się miejsce nawet dla Arnima Zoli – szalonego doktora, który odegrał zaskakującą rolę w „Captain America: The Winter Soldier”.
W „Agent Carter” wszystko się zazębia, tworzy pewną spójną całość i gra jak w zegarku. W ciągu 8 odcinków producenci serialu byli w stanie wykreować bardziej wiarygodny, ciekawy i sensowny świat niżeli scenarzyści „Agentów TARCZY” przez niemal dwa sezony. Teraz „S.H.I.E.L.D” powraca po zimowej przerwie, z kolei „Agent Carter” może już nigdy nie pojawić się na ekranie, pomimo satysfakcjonujących wyników emisji. Na całe szczęście jest dla mnie światełko w tunelu.
Twórcy „Agent Carter” pozostawili sobie kilka ciekawych wątków. Takich, które naprawdę chciałbym zobaczyć na ekranie.
Po pierwsze, nie wiadomo co stało się z wyszkoloną przez ZSRR morderczynią. Kobieta z treningiem podobnym do tego przez jaki przeszła Czarna Wdowa wciąż jest na wolności i stanowi zagrożenie. Po drugie – w dalszym ciągu nie widzieliśmy narodzin organizacji S.H.I.E.L.D. Scenarzyści zostawiają nas z agencją SRR, na którą hojnym okiem spoglądają amerykańscy politycy. Po trzecie - z chęcią zobaczyłbym doktora Zolę pracującego dla Peggy, jednocześnie tworząc wewnątrz organizacji podwaliny pod nową Hydrę.
Po czwarte – Bucky Barners, Zimowy Żołnierz. Dotychczas nie widzieliśmy procesu jego powstawania i treningu, co byłoby bardzo ciekawym elementem kolejnych odcinków „Agent Carter”. Po piąte w końcu – Hank Pym oraz jego Ant-Man. Jak wynika z komiksów osadzonych w MCU, naukowiec współpracował z agentką Carter podczas Zimnej Wojny i byłoby to świetnym wprowadzeniem do nadchodzącego kinowego filmu. Jak widać, wątków jest cała masa. Myślę, że każdy fan Marvela chciałby poznać filmową matkę Iron-Mana.
Trzymam kciuki za to, aby w MCU powrócili do Agentki Carter. Może tym razem w czasach Zimnej Wojny, z pierwszymi siwymi pasmami we włosach? Możliwości jest od groma, z kolei każda wydaje mi się ciekawsza od tego, co dotychczas pokazano nam w „Agentach TARCZY”. Liczę, że chociaż część z przytoczonych wyżej wątków zostanie wykorzystana z serialowym uniwersum.