REKLAMA

2. sezon „Alienisty” jest o niebo lepszy od poprzedniego. To też dlatego, że mniej tam tytułowego bohatera

Nadeszła 2. część kryminalnego serialu o ludziach, do których nie dorósł schyłek XIX wieku. I tym razem ekscentrycznemu alieniście i jego ekipie udaje się przeprowadzić brawurowe śledztwo, choć trudno nie odnieść wrażenia, że to nie o niego już teraz chodzi.

alienista
REKLAMA
REKLAMA

Nowy „Alienista” nosi podtytuł „Anioł ciemności”, który niektórym może skojarzyć się z lekarzem niosącym bardzo podobne miano. Niech nie zwiedzie was jednak ta prosta próba interpretacji, bo serial świetnie radzi sobie z rozrzucaniem fałszywych tropów, wodzeniem za nos. Jest to zapewne również zasługa tego, iż serial powstał na podstawie powieści Caleba Carra.

Poprzedni sezon opowiadał o losach grupy bohaterów, młodej pani detektyw, ekstrawaganckim dziennikarzu i dość osobliwym psychologu. Bohaterowie połączyli swoje siły, aby wspólnie odnaleźć mordercę, który zabijał prostytuujących się chłopców. W nowej serii niecodzienna grupa musi stawić czoła zbrodni jeszcze brutalniejszej. Tym razem chodzi o zaginięcia dzieci. Serial otwiera mocna scena, w której kobieta zostaje skazana na krzesło elektryczne za zamordowanie swojego dziecka. Nasi bohaterowie, z alienistą na czele mają jednak wątpliwości, bo zwłok dziecka nie odnaleziono, a kobieta była pensjonariuszką pewnego upiornego szpitala położniczego.

Alienista: Anioł ciemności” to serial brutalny.

Główną osią, wokół której kręci się fabuła są brutalne morderstwa i porwania dzieci. Twórcy nie mają oporów przed pokazaniem zwłok, sinego ciała. Wiele tu naturalistycznych scen, a chyba najmocniejsze są te, które pokazują, jak wygląda ów szpital położniczy od środka i jakie motywacje sterują prowadzącym go lekarzem – gra go Michael McElhatton, którego możecie pamiętać jako Rose’a Boltona z „Gry o tron”.

Jednocześnie ten system opresji, który wyrażany jest przez szpital, skontrastowany jest z postacią Sary Howard granej przez Dakotę Fanning. To ona przejęła inicjatywę w tym sezonie i to ona, kosztem alienisty (Daniel Brühl) i dziennikarza (Luke Evans) rozwija swój wątek. Przyznam, że charakter i antypatyczność postaci granej przez Brühla kładła się cieniem na 1. serii, czyniąc ją bardziej pretensjonalną, niż to konieczne. Sara natomiast jest bohaterką idealnie pasującą do założenia serii.

To końcówka XIX, a każda z postaci prezentuje wartości i motywacje, które niespecjalnie pasują do czasów, w których przyszło im żyć.

Dziennikarz ma idealistyczne spojrzenie na miasto, alienista zajmuje się profesją, która dopiero za wiele dziesiątek lat stanie się uznana i szanowana, a Howard musi radzić sobie jako pierwsza kobieta detektyw w mocno męskim świecie. Znacznie lepiej odbiera się postać Sary, która podąża za swoimi marzeniami, ambicjami i aspiracjami niż przemądrzałego alienistę, którego wiedza, spostrzeżenia i sposób bycia brzmią bardzo nienaturalnie.

 class="wp-image-456724"
The Alienist Specials Gallery; Budapest, Hungary

Dlatego umieszczenie Sary Howard w centralnym punkcie było tak dobrą decyzją. Kontekst tu jest zresztą znacznie szerszy. Z jednej strony pani detektyw próbuje odnaleźć się w męskim świecie, na szali stawia zawodowy sukces i posiadanie rodziny, a także szczęście w miłości. Z drugiej twórcy wątek porwań noworodków czynią główną osią fabuły, dyskutując o macierzyństwie i o sile, jaka może łączyć matkę i dziecko. Co jednak ciekawe, temat potraktowany jest wielowymiarowo i ze świecą szukać seriali, które tak sprawnie potrafiłyby w kryminalnej formule i historycznym kostiumie pokazać tak wiele odcieni jednej, poważnej i niejednoznacznej sprawy. Naprawdę dobra robota.

REKLAMA

„Alienista: Anioł ciemności” dostępny jest w serwisie Netflix.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA