ft The Amazing Spider-Man 2 nie był najlepszym filmem akcji wszechświata, chociaż Jacek wychodził z kina naprawdę zadowolony. W mojej opini mówimy o najgorszym filmie o superbohaterze od wielu, wielu lat. Dlaczego produkcja w reżyserii Marca Webba nie odniosła oczekiwanego sukcesu? Zdaniem Andrewa Garfielda wcielającego się w Petera Parkera, za wszystkim stoi Sony Studios.
Nie często zdarza się, aby aktor tak odważnie krytykował producenta, jak Andrew Garfield w wywiadzie udzielonym dla The Daily Beast. Nowy Peter Parker powiedział wtedy dziennikarzowi, że był wielkim miłośnikiem oryginalnego scenariusza. Niestety, ten uległ wielu przeobrażeniom, będąc cieniem pierwotnej formy:
Wydaje mi się, że taki efekt (recenzje Amazing Spider-Man 2) to owoc usuwania kawałków większej całości na etapie pre-produkcji, produkcji i post-produkcji . Film składał się z wielu powiązanych ze sobą elementów, które nie znalazły się w ostatecznej wersji. Kiedy z kolei zaczynasz usuwać składowe, całość ulega zepsuciu, z kolei widzowi ciężko podążać za nurtem opowieści.
Według Andrewa Garfielda z filmu zostało usuniętych wiele scen z jego udziałem. Aktorowi nie chodzi jedynie o własny czas antenowy, ale przede wszystkim o straconą szansę na lepsze poznanie Spider-Mana jako znacznie głębszą i poważniejszą postać. Jak twierdzi Garfield, wiele „głębokich” scen z jego udziałem nie znalazło się na ostatecznej szpuli z kinową taśmą filmową. Powodem takiego stanu rzeczy były naciski ze strony producenta – Sony Studios. W tym miejscu trzeba dodać, ze to nie pierwszy raz, kiedy Człowiek-Pająk „pada” ofiarą technologicznego giganta. To właśnie ze względu na zbyt dużą presję oraz wpływ Sony reżyser Sam Raimi zakończył współpracę z firmą, natomiast filmowa seria doczekała się resetu.
Jestem skłonny uwierzyć Garfieldowi.
Sony Studios w przeszłości pokazało, że nie cofnie się przed niczym, aby zaimplementować do filmu mnóstwo postaci, dających się później przerobić na zabawki, kubki, zeszyty czy tornistry. Zapewne nie inaczej było tym razem. Gdyby zastanowić się, dlaczego The Amazing Spider-Man 2 był tak nijakim filmem, moja „lista odnotowanych grzechów” wyglądałaby w ten sposób:
Trzech szwarccharakterów w jednym filmie? To nigdy nie zdaje egzaminu – Electro, Zielony Goblin oraz (symbolicznie) Rhino – tego było po prostu zbyt dużo. Zgodnie z hollywoodzkimi zasadami ilość przeciwników protagonisty wzrasta proporcjonalnie od ich nieporadności. Nie inaczej było tym razem. Duet Zielony Goblin – Elektro niemal wpadał sobie pod nogi. Obie postacie zostały nakreślone bardzo topornie, służąc jedynie za worki treningowe dla Parkera. Powód? Im więcej zabawek, figurek i postaci, tym lepiej. Chociaż dolary zawsze wygrywają w branży filmowej, tym razem zrobiły to w bardzo złym stylu.
Fabuła? Jaka fabuła? – scenariusz w The Amazing Spider-Man 2 praktycznie nie istniał. Jeden absurd ścigał drugi, z podziemnym laboratorium w metro oraz dziedzictwem Parkera seniora na czele. Jasne, mówmy o filmie z superbohaterami w lateksie, ale tutaj również panują jakieś podstawowe zasady logiki. Do teraz nie mogę się podnieść po tym, jak powstał Electro. Pracownik wpadający do wody z eklektycznymi węgorzami? Serio? Idąc tym tropem, Optimus Prime powinien powstać po czołowym zderzeniu przechodnia z czerwono-niebieskim tirem.
Infantylność, wszędzie infantylność – [uwaga spoiler] śmierć Gwen Stacy bez dwóch zdań była najmocniejszym punktem całego filmu. Scena jako jedyna trzymała w napięciu, rozbudzając moje zainteresowanie i wzmagając koncentrację. Świetna aktorka jak ulał pasująca do tej roli oraz miłość Petera Parkera – seria The Amazing Spider-Man poniosła wielką, zgodną z komiksowym kanonem stratę. Niestety, producenci nie wykorzystali drzemiącego w takim obrocie sytuacji potencjału. Pogrążony w żałobie Parker jak ulał pasowałby do czarnego, elekganckiego kostiumu, dając filmowemu światu Venoma, na jakiego ten zasługuje. Zamiast tego dostaliśmy Rhino na moment przed napisami końcowymi oraz kolejne infantylne żarty bohatera. „Nic się nie stało” hymnem całego filmu.
Pozostaje trzymać kciuki, aby The Amazing Spider-Man 3 podniósł poziom. W międzyczasie dostaniemy jeszcze Sinister Six, którego jestem naprawdę ciekawy. Gdybym jednak miał wam polecać jakiś seans z Człowiekiem-Pająkiem… nie poleciłbym żadnego. W przeciwieństwie do Batmana, Iron-Mana, Kapitana Ameryki, a z perspektywy czasu nawet Supermana, Człowiek-Pająk wciąż nie doczekał się bardzo dobrego filmu ze swoim udziałem. Póki co najlepszym wciąż pozostaje ten nasz swojski, krajowy: