Penisy i zbrodnia doskonała. American Vandal to najlepsza nowość, jaką zobaczycie w Netfliksie
Lubicie dokumenty kryminalne? Wiecie, takie, w których próbuje się nakreślić portret psychologiczny mordercy, wyjaśnia się jego motywy i pokazuje, jak doszło do zdarzenia, a wszystko to komentują eksperci z różnych dziedzin. Tak? To świetnie trafiliście, a American Vandal podbije wasze serca.
OCENA
American Vandal kpi z takich dokumentów. Jego twórcy robią to z gracją, tworząc naprawdę wciągającą historię, która jednocześnie czerpie garściami z kryminalnych programów dokumentalnych. A to wszystko w sosie high school drama. Brzmi świetnie, nieprawdaż?
Cofnijmy się na chwilę do czasów liceum. Pamiętacie to jeszcze?
Grupki nastolatków, którzy walczą o popularność, choć niektórzy przegrali tę rywalizację już w momencie przekroczenia progu budynku w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Problemy, które potrafią zdeterminować przyszłe lata życia i penisy, które rysowało się w zeszytach albo na tablicy, kiedy nauczyciel nie widział.
Penisy? Tak. I to one są siłą napędową American Vandal. Już wszystko tłumaczę.
Głównym bohaterem nowego serialu Netfliksa jest Dylan Maxwell. Dylan nie jest specjalnie lubiany w szkole, ma opinię wiejskiego głupka. Nie bez powodu zresztą, bo jedyne co chłopak lubi robić, to żartować z innych osób. Z kumplami założył nawet kanał na YouTubie, na którym nastolatkowie publikują swoje pranki - pierdzą na dzieci czy przebierają się za siostry zakonne i udają, że kopulują z drzewami. Oprócz robienia dowcipów Dylan lubi też palić trawkę i obijać się. Nauka i szkoła, mówiąc delikatnie, nie są jego hobby.
Pewnego dnia w szkole dochodzi do tragedii. Ktoś, na razie nie wiadomo kto, namalował sprejem na samochodach pracowników liceum... penisy. I to niemałe.
Szybko podejrzanym staje się Dylan, który jest znany z tego, że rysuje penisy w szkole. Chłopak twierdzi jednak, że tego nie zrobił. Ale szkolna rada ma świadka. Ten jest przekonany, że widział Dylana niszczącego auta nauczycielskiej kadry. Mimo tak, zdawałoby się, niepodważalnego dowodu Dylan wciąż obstaje przy swoim. Ale rada już właściwie wydała swój wyrok.
Sprawę 27 penisów widniejących na autach biorą we własne ręce dwaj uczniowie liceum, Peter i Sam.
Oglądamy dokument w odcinkach tworzony przez dwóch uczniów, którzy postanawiają dowieść prawdy. Jego narratorem jest Peter, który od lat interesuje się filmem.
American Vandal zrealizowany jest perfekcyjnie. Sprawa namalowanych penisów budzi emocje tak, jakby poszukiwano seryjnego mordercy. Serial jest niezwykle zabawny i jest świetną satyrą na wszelkie dokumenty kryminalne, ale sam w sobie jest też wciągającą opowieścią. Czy Dylan rzeczywiście jest winny? Kim jest ten chłopak: ofiarą systemu czy bezmyślnym nastolatkiem? Jeśli nie on, to kto namalował penisy?
Mam tu zwroty akcji i prawdziwe śledztwo. Dwóch chłopaków rozkłada na czynniki pierwsze przestępstwo i życie szkolne nastolatków. Poznajemy tajemnice uczniów liceum, wstydliwe sprawy. Dowiadujemy się też co nieco o nauczycielach, którzy wcale nie są tacy święci, jak się wydaje. Widzimy namacalne dowody tego, jaką siłę mają dziś internet, social media i... smartfony. Ogląda się to świetnie. Akcja jest dynamiczna. Całość bawi. American Vandal obejrzałam w jeden dzień i aż żałuję, że nie umiałam się powstrzymać. To była rewelacyjna rozrywka!