Jestem zauroczony „Angry Boys”. Dawno nie widziałem tak zabawnego i niepoprawnego politycznie serialu.

Mamy do czynienia z bardzo specyficznym i jedynym w swoim rodzaju serialem. Reprezentuje on najlepszy rodzaj niewyszukanego i obrazoburczego humoru. Nie jest to jednak odpowiednik „South Parku”, lecz rzecz o wiele zabawniejsza, ciekawsza i stworzona z większym rozmysłem. Niestety mniej popularna.
Autorem jest 38-letni Chris Lilley. Poza „Złymi chłopcami” dotychczas stworzył on takie telewizyjne serie, jak „We Can Be Heroes” i „Letni semestr”. Jest to prawdziwy człowiek orkiestra. Nie tylko napisał scenariusz do „Angry Boys” i go wyreżyserował, ale także zagrał w nim kilka odmiennych ról.
Produkcja jest stylizowana na coraz popularniejszy w Polsce (między innymi „Trudne sprawy”) mockument. Bohater to 17-letni Daniel. Mieszka razem z rodziną na farmie i często sprzecza się ze swoim prawie niesłyszącym bratem bliźniakiem. Jego ulubionymi słowami są faggot i fuck off. Inną postacią jest Japonka Jen Okazaki. Jej syn to gwiazda deskorolki, natomiast ona zajmuje się jego wizerunkiem i interesami. Wykreowała go na geja, mimo że jest heteroseksualny, dzięki czemu stał się popularny, a Jan stworzyła przynoszącą ogromne dochody markę Gay Style. Nie mniej ciekawy okazuje się S.mouse. Wychowywał się w bogatym i normalnym domu. Z kolei, gdy został gwiazdą rapu, zaczął wmawiać mediom, że pochodzi ze slumsów i był bity przez ojca. To nie wszystkie postacie odegrane przez Chrisa Lilley’a. We wszystkich rolach wypada znakomicie – z jednej strony komicznie, z drugiej przekonująco.
W „Angry Boys” pojawia się masa komizmu słownego i sytuacyjnego. Każdy odcinek jest wypełniony nieco obrazoburczym humorem, jednak wszystko zostało pokazane z ogromnym dystansem. Perypetie postaci są przy tym wciągające i zabawne. Daniel ze swymi dziwacznymi pomysłami, S.mouse nieudolnie nadający rytmu karierze lub Jan Okazaki zawzięcie promująca Gay Style – humorystyczne sytuacje pojawiają się tu niemal nieustannie.
„Angry Boys” zapewnia doskonały relaks i kipi humorem. Wykorzystuje potencjał, jaki tkwi w mockumencie, a jego gwiazdę stanowi Chris Lilley – dałbym mu Oscara za stworzenie tak zabawnych i rożnych kreacji. Prosty, lecz niejednokrotnie błyskotliwy humor, oryginalne charaktery i ciekawa fabuła czynią z tej produkcji pozycję obowiązkową. Obejrzymy ją w HBO SERIALE i HBO GO.