Ania Shirley jest jak Greta Thunberg. 3. sezon serialu „Ania, nie Anna” dobrze zamyka tę historię
Trudno rozstawać się z serialem, który ma potencjał na kolejne dobre sezony. Niestety - 3. odsłona serii „Ania, nie Anna” jest już ostatnią. Twórcom udało się stworzyć zakończenie niemal idealne.
OCENA
Pisząc na początku ubiegłego wieku „Anię z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery nie mogła nawet przypuszczać, że postać pyskatej i uwielbiającej niezależność dziewczyny może rezonować jeszcze wiele lat po jej śmierci. I rozwijać się, tak jak w serialu „Ania, nie Anna”. W 3. sezonie produkcji CBC (możecie ją obejrzeć na Netfliksie) Ania Shirley-Cuthbert (Amybeth McNulty) to nie tylko śmiała młoda dama, która potrafi mocno kochać i nie znosi żadnych ograniczeń - to także wojowniczka o wolność wypowiedzi i emancypację kobiet. Wielka szkoda, że historia ta nie rozwinie się dalej - 3. sezon jest bowiem już ostatnim.
Niedopowiedzenia w relacji Ania Shirley - Gilbert Blythe, radzenie sobie po stracie bliskiej osoby, walka o swobodę wypowiedzi, prawa kobiet i prawa Indian, pierwsze drobne kroczki w kierunku zniesienia patriarchatu - ostatni sezon serialu przyniósł wiele ważnych dla postaci Ani Shirley wątków. I takich, które musiały wybrzmieć na koniec tej telewizyjnej historii, jak choćby wspomniany temat relacji Ani z Gilbertem Blythem. Wątki te zostały dość sprytnie pozamykane, jednak widać uchyloną furtkę, na wypadek, gdyby jakimś cudem kiedyś podjęto decyzję o wznowieniu serii.
Lucy Maud Montgomery obdarzyła Anię Shirley-Cuthbert silnymi kobiecymi wzorcami (choć oczywiście nadal uwikłanymi w konwenanse swojej epoki).
W serialu „Ania, nie Anna” wzorce te są jeszcze silniejsze, a ich wpływ na Anię jeszcze bardziej podkreślony. Maryla Cuthbert (Geraldine James), Małgorzata Linde (Corrine Koslo), wreszcie Muriel Stacy (Joanna Douglas) czy wreszcie Mary (Cara Ricketts) tworzą wianuszek silnych kobiecych wzorców otaczających Anię.
Ta w ostatniej odsłonie staje się prawdziwą liderką w walce z nierównościami. Działa nie tylko na własnym poletku czy pomagając np. dziewczynce z indiańskiej osady. Podrywa do działania innych mieszkańców Avonlea, gdy rada miasta próbuje odebrać głos członkom szkolnej gazetki. 3. sezon obfituje rzecz jasna w podniosłe sceny (jakże mogłoby być inaczej, przecież to Ania Shirley), mają one jednak także drugie dno, niosą ze sobą uniwersalny przekaz, który doskonale wybrzmiewa także w dzisiejszych czasach.
Wykorzystanie historii napisanej na początku XX wieku do przekazywania tak nośnych w tym momencie treści wychodzi twórcom ostatniego sezonu serialu dobrze.
To już nie jest historia Ani Shirley, którą napisała Ludy Maud Montgomery. Ta opowieść, choć bazuje nadal na tych samych fundamentach, ewoluowała. Ta ewolucja raz, że była potrzebna, by uczynić scenariusz serii interesującym i oryginalnym (oraz by nie powtarzać po raz kolejny tego samego), a dwa - po prostu wyszła historii na dobre, odświeżając ją i czyniąc jeszcze bardziej wciągającą. Ania Shirley-Cuthbert w 3. sezonie serialu nie przypomina już zagubionej, uciekającej do fantazji dziewczynki. Jest bardziej jak Greta Thunberg, która widząc problemy bierze sprawy w swoje ręce. Dając przy okazji przykład nie tylko rówieśnikom, ale i otaczającym ją dorosłym.