REKLAMA

Apple TV+ na smartfonie nie ma najmniejszego sensu i już tłumaczę, dlaczego tak jest

Apple, jeden z największych producentów smartfonów na świecie, ewidentnie zatrzymał się gdzieś na przełomie XX oraz XXI wieku. Bo jak inaczej możemy wytłumaczyć to, że Apple TV+, nowa usługa streamingowa tej firmy, nie nadaje się do oglądania na urządzeniach mobilnych?

apple tv plus nie ma sensu smartfon
REKLAMA
REKLAMA

Wstyd się przyznać, ale przez bardzo długi czas nie lubiłem oglądać seriali. Siadanie przed telewizorem o określonej porze i czekanie na odcinek ulubionego show już dwadzieścia lat temu wydawało mi się niezbyt ciekawą rozrywką. Moje podejście zmieniło dopiero spopularyzowanie się Internetu oraz serwisów streamingowych. To szerokie wejście Netfliksa, HBO GO oraz innych serwisów streamingowych sprawiło, że stałem się nałogowym widzem.

Oglądam wszędzie, dosłownie wszędzie. W łóżku, w komunikacji miejskiej, w pociągu, w samolocie, także w domu. Gdy pracuję, w tle bardzo często leci jakiś serial. Nawyk ten został u mnie wyrobiony głównie przez Netfliksa, który nie tylko jest przystępny cenowo w stosunku do liczby oferowanych treści, ale też pozwala na pobranie całego sezonu serialu w dosłownie kilka, może kilkanaście minut. I to nie będąc podłączonym do szybkiego domowego Internetu, ale w biegu, podczas korzystania z łączności LTE. Dlatego ucieszyłem się, że nowa usługa streamingowa od Apple także będzie mieć tryb pobierania danych na zapas, czyli offline.

I ucieszyłem się przedwcześnie.

apple tv plus netflix class="wp-image-339467"

Do Apple TV+ pierwszy raz zalogowałem się 1 listopada, kilka godzin po premierze. Akurat czekałem w centrum Warszawy na pociąg, który miał mnie zawieźć do rodzinnego Białegostoku. Zobaczyłem na swoim iPadzie, że usługa jest dostępna, odpaliłem ją, włączyłem pobieranie pierwszego odcinka „For All Mankind” i czekałem. Po kilku minutach zorientowałem się, że Apple TV+ pobrało zaledwie kilka procent całego epizodu.

Początkowo zwaliłem to na karb słabego połączenia sieciowego. W końcu znajdowałem się pod ziemią i byłem otoczony przez setki osób, które korzystały ze smartfonów. Pierwsza lampka ostrzegawcza zapaliła mi się, gdy telefon (z którego udostępniałem Wi-Fi dla iPada), wyświetlił powiadomienie o przekroczeniu zużycia danych na poziomie 1 GB. Rozłączyłem się z siecią i zapomniałem o całej sprawie.

Drugim ostrzeżeniem było to, że w domu rodzinnym przez dłuższy czas Internet działał bardzo, ale to bardzo źle. Okazało się, że iPad automatycznie połączył się z siecią domową moich rodziców i kontynuował pobieranie danych. Jako że internet w moich rodzinnych okolicach nie należy do najszybszych, proces ten trwał kilka dobrych godzin, a wszyscy zastanawiali się, z czego wynika fakt, że telewizor nie radzi sobie nawet z uruchomieniem Netfliksa.

Winowajcą okazał się iPad pobierający treści z Apple TV+.

Sprzęt Apple dopiął swego i pobrał cały odcinek serialu. Dzięki temu następnego dnia przekonałem się, że godzinny odcinek serialu od Apple zajmuje ponad 5 GB, podczas gdy podobny materiał od Netfliksa waży niespełna 300 MB. Różnica była porażająca.

Napisałem o tym na swoim Facebooku, gdzie część osób zwróciła mi uwagę, że przecież w ustawieniach można zmienić też jakość pobieranych materiałów. No faktycznie, można. Ale dotyczy to tylko materiałów pobieranych z iTunes, a nie Apple TV+. Jest to spory problem, tym bardziej, że mój roczny iPad ma zaledwie 32 GB pamięci, więc z trudem mieści maksymalnie dwa odcinki serialu z Apple TV+. Tim Cook jasno zasugerował mi, że powinienem zapłacić za sprzęt z większą ilością dostępnego miejsca.

Ktoś oczywiście może twierdzić, że to dobrze, że Apple stawia na jakość.

I ja się z tym zgadzam, jeżeli chodzi o materiały uruchamiane na telewizorze, sprzęcie stacjonarnym z dużym ekranem. W przypadku urządzeń mobilnych jakość ma drugorzędne znaczenie, ponieważ na małym ekranie smartfonu lub tabletu nie sposób dojrzeć szczegółów obrazu, niuansów którymi zachwycają się pasjonaci. Dla większości osób chodzi o fabułę, akcję i ładny obrazek, a nie wizualne dzieło sztuki. Takie są fakty.

Nie korzystaj z Apple TV+ na swoim smartfonie lub tablecie.

Tak po prostu – nie ma to sensu. Nawet na domowym Wi-Fi pobieranie każdego odcinka będzie trwać wieki, a podczas korzystania z LTE kilka odcinków serialu dodatkowo pozbawi was całego miesięcznego pakietu danych. Jeżeli macie iPhone’a lub iPada wyposażonego w 32-64 GB pamięci (te warianty są najpopularniejsze), to Apple TV+ może też całkowicie zapchać wasze urządzenie, przez co będzie ono działać zauważalnie wolniej.

Oczywiście, część osób może narzekać, że pobieranie seriali w wariancie netfliksowym też nie jest idealne, bo garstka użytkowników oczekuje najlepszych wrażeń wizualnych nawet na małym ekranie. Jest w tym trochę racji, dlatego proponuję, by wszystkie usługi strumieniowania wideo po prostu pozwalały na wybór. Niech domyślnie pobierają treści w kiepskiej jakości, ale pozwolą maniakom jakości na korzystanie z treści pozbawionych jakiejkolwiek kompresji. Dzięki temu zwykły użytkownik dostanie działającą usługę, a bardziej wymagające osoby będą mogły ją do tego dodatkowo dopasować.

REKLAMA

Gdybym jednak miał wybierać tylko między modelem Netfliksowym i Apple’owym, od razu wybrałbym ten pierwszy. Wydaje mi się bowiem logiczne, że w XXI wieku chcę mieć wszystko tu i teraz. Dlatego – nawet pomijając ogromne zużycie danych i możliwość zapchania się sprzętu – oczekiwanie kilkudziesięciu minut na pobranie godzinnego materiału wydaje mi się niewygodne, może nawet archaiczne. Właśnie tak mniej więcej z przełomu XX i XXI wieku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA