Avengers: Wojna bez granic nie ma już przed nami żadnych tajemnic. Znamy wynik starcia z Thanosem. Wiemy kto przeżył, a kto poświęcił życie w walce. Teraz przyszła kolej, żeby przeanalizować zakończenie i wydedukować, w jakim kierunku może potoczyć się historia w Avengers 4.
Uwaga! W tekście znajdują się spoilery z Avengers: Wojna bez granic i próba przewidzenia fabuły kolejnego filmu z serii.
Najnowszy obraz w uniwersum Marvela zostawił widzów z otwartymi dziobami. Bohaterowie przegrali. Potężny Thanos zebrał Kamienie Nieskończoności, pomimo heroicznych wysiłków kilkudziesięciu ludzi o niesamowitych zdolnościach (i kilku kosmitów).
Czytaj też:
Avengers: Wojna bez granic - kto zginął, kto przeżył?
Do tej pory w Marvel Cinematic Universe uśmiercono na ekranie Phila Coulsona w Avengers, Quicksilvera w Avengers: Czas Ultrona i Yondo w drugiej części Strażników Galaktyki. Trup ściele się gęściej w serialach osadzonych w tym samym uniwersum, ale Disney do tej pory stronił od ukazywania śmierci w filmach.
Kostucha w Avengers: Infinity War miała nieoczekiwanie kupę roboty. Heimdall zginął z rąk sług Thanosa. Ostatni ocalały Tytan zgniótł też gardło Lokiego. W celu pozyskania Kamienia Duszy musiał zabić też swoją ukochaną przybraną córkę, Gamorę. Na koniec wyrwał Kamień Umysłu prosto z głowy Visiona.
To mimo wszystko niewiele w obliczu tego, co Thanos zrobił później. Wykorzystał wszystkie Kamienie Nieskończoności i zrealizował swój plan. Pstryknął palcami i w jednej sekundzie uśmiercił połowę żywych istot we wszechświecie. Nie wybierał, jednak, kto przeżyje, a kto umrze.
Przy życiu pozostali:
- Steve Rogers / Kapitan Ameryka
- Tony Stark / Iron Man
- Bruce Banner / Nieśmiały Hulk
- Thor
- Natasha Romanoff / Czarna Wdowa
- James Rhodes / War Machine
- Rocket Racoon
- Nebula
- Okoye
- M’Baku
Widzieliśmy, jak w pył rozsypali się:
- Peter Parker / Spider-Man
- T’Challa / Czarna Pantera
- Stephen Strange / Doktor Strange
- Peter Quill / Star-Lord
- Groot
- Drax
- Mantis
- Bucky Barnes / White Wolf AKA Winter Soldier
- Sam Wilson / Falcon
- Wanda Maximoff / Scarlet Witch
- Maria Hill
- Nick Fury
Losu kilku postaci nie poznaliśmy:
- Kolekcjoner
- Valkyrie
- Shuri
- Pepper Potts
- Wong
- Ned
- Clint Barton / Hawkeye
- Scott Lang / Ant-Man
- Janet van Dyne / Osa
Marvel osłabił zakończenie Avengers: Wojna bez granic.
Zakończenie chwytało za serce. Jeśli jednak przeanalizować, kto zniknął ze sceny, moc finału nieco blednie. Przecież wiadomo, że przynajmniej część z uśmierconych postaci musi powrócić. Wystarczy spojrzeć na kalendarz wydawniczy Marvel Studios na najbliższe lata.
Parker ledwie się pojawił w świecie Avengersów, a Tom Holland ma kontrakt na trylogię filmów o Spider-Manie. Kolejny obraz z jego udziałem rozpocznie 4. fazę MCU. Powrócić muszą też Strażnicy Galaktyki. Jeszcze miną lata, zanim Petera będzie mógł zastąpić znany z komiksów Miles Morales.
Strażnicy Galaktyki również powrócą. Można sobie wyobrazić drużynę bez Gamory, ale film o przygodach jedynie Rocket Racoona, Nebuli i ew. Thora (który po zniszczeniu Asgardu i statku pełnego jego ziomków byłby dla tej drużyny świetnym nabytkiem) raczej nie przyciągnąłby do kin tłumów.
Przy życiu pozostała przede wszystkim stara gwardia.
Piątka z szóstki oryginalnych Avengersów na pewno przetrwała zagładę połowy przedstawicieli rozumnego życia we Wszechświecie. Jest niemal pewne, że Hawkeye również. Bohaterowie będą teraz robić wszystko, by odwrócić bieg wydarzeń.
To ostatnia szansa na wspólną przygodę. Aktorom kończą się już kontrakty i chcą pozwolić swoim postaciom przejść na emeryturę. To naturalna kolej rzeczy, skoro nawet Hugh Jackman zrezygnował z roli Wolverine’a. Pytanie tylko, co dalej.
Hipoteza: w Avengers 4 powrócą (prawie) wszyscy bohaterowie, których uśmiercił Thanos.
Spider-Man i Strażnicy Galaktyki pojawią się w kolejnych filmach. Czarna Pantera okazał się jednym z najlepiej zarabiających obrazów w całej serii. Doktor Strange też powinien doczekać się sequela, a Bucky Barnes i Sam Wilson w komiksach przejęli po Stevie Rogersie miano Kapitana Ameryki.
Po prostu nie ma szans, by ci bohaterowie pozostali martwi. Jestem też przekonany, że Wanda Maximoff nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W przypadku pozostałych, tych bardziej "konwencjonalnych" śmierci sprawa jest nieco skomplikowana. Marvel zostawił sobie jednak sporo furtek:
- Heimdall jest Asgardczykiem, a kto jak kto, ale Thor może znaleźć sposób na wskrzeszenie tak potężnego przyjaciela;
- Loki w komiksach umierał i odradzał się wielokrotnie, a to dobra szansa na osadzenie w tej roli nowego aktora;
- Gamora zginęła przez Kamień Duszy, a Thanos w dodatku spotkał ją po zrealizowaniu swojego celu;
- Vision jest sztucznym bytem, więc Bruce Banner, Tony Stark i Shuri mogą spróbować go odtworzyć.
Hipoteza: Thanos rozerwał Marvel Cinematic Universe na pół.
Bohaterowie rozpłynęli się w powietrzu. Dosłownie. Pytanie, co się z nimi tak naprawdę stało? Zniknęli, jakby nigdy ich nie było? Ich dusze trafiły to tzw. Soul World, czyli wymiaru, do którego dostęp uzyskać można dzięki Kamieniowi Duszy? A może coś jeszcze innego?
W komiksach wydawnictwa Marvel funkcjonuje motyw multiwersum. Thanos mógł pstryknięciem palców sprawić, że wszechświat podzielił się na dwie części, a postaci, które „umarły” trafiły do nowego świata pozbawionego tych bohaterów, którzy „pozostali przy życiu”.
Widzę w tym motywie jednak pewien szkopuł. Dla fana komiksów takie rozwiązanie miałoby ręce z nogami i sporo uroku, dałoby to twórcom filmu nowe możliwości fabularne, ale naprawdę trudno byłoby to wytłumaczyć niedzielnym widzom oglądającym co trzeci wydawany w ramach cyklu film.
Hipoteza: Avengers 4 zamieni miejscami żywych i martwych.
Analizując powyższe listy, doszedłem do wniosku, że Marvel mógł sobie z nas parszywie zadrwić. Oglądając na ekranie bohaterów, którzy obracali się w pył, widzowie trzymali pewnie kciuki za swoich ulubieńców. Po napisach końcowych wyszli z kina spokojni o los Iron Mana czy innego Kapitana Ameryki.
Nie zdziwiłbym się, gdyby Marvel na bohaterów, którzy pozostali teraz przy życiu, podpisał tak naprawdę wyrok. Byłoby coś poetyckiego w sytuacji, w której wyruszyliby w Avengers 4 ratować swoich przyjaciół i na sam koniec dowiedzieliby się, że owszem, uda im się, ale za cenę własnego życia.
Tutaj też widzę jednak mały szkopuł. Nadal zostalibyśmy z uniwersum, w którym połowa ludności bezpowrotnie zniknęła - zamienilibyśmy ich jedynie miejscami. Nie brzmi to jak happy end, do którego przyzwyczaił nas Disney. No ale może właśnie w ten sposób Marvel Studios nas zaskoczy za rok?
Hipoteza: bohaterowie cofną się w czasie.
Owszem, Thanos zdobył Kamień Czasu, ale to przecież nie jedyny sposób na podróżowanie w przeszłość w komiksach. Mam jednak nadzieję, że bracia Russo nie pójdą tą ścieżką - tym bardziej, że Marvel podróżami w czasie bawi się już w serialach Agenci T.A.R.C.Z.Y i The Runaways.
Avengersi mogą jednak użyć jednego z setek innych artefaktów, które pozwalają na przemodelowanie rzeczywistości wedle własnego widzimisię. Fani przewidują zresztą, że sceny z Avengers 4 rozgrywające się na pozór w przeszłości - wypatrzono na planie zdjęciowym aktorów w starych strojach - to tylko… symulacja.
Ponownie jednak mielibyśmy do czynienia z recyclingiem motywów. Agenci T.A.R.C.Z.Y. w swoim serialu brali już udział w realistycznej symulacji wirtualnej rzeczywistości, a nad podobnym rozwiązaniem pracował Tony Stark. Obecnie zaś sami próbują zapobiec zagładzie planety, którą ujrzeli w przyszłości.
Hipoteza: Kapitan Marvel wszystkich uratuje.
To rozwiązanie miałoby najwięcej sensu z narracyjnego punktu widzenia. W scenie po napisach Nick Fury wezwał Carol Danvers, krzycząc „Kod czerwony!”. Pamiętajmy, że bohaterka pojawi się w swoim solowym filmie będącym prequelem do serii, a później powróci w Avengers 4 - przypuszczalnie by cofnąć czyny Thanosa.
Problem w tym, że to byłoby aż nazbyt oczywiste. Chcę wierzyć, że bracia Russo mają w zanadrzu coś więcej, niż generyczną historię o pojawiającym się znikąd jeszcze potężniejszym bohaterze, który pokona tego złego. Sposób, w jaki przedstawili Thanosa, nieco mnie jednak uspokoił.
W kontekście Kapitan Marvel warto też dodać, że nowy film ma wprowadzić nową rasę kosmitów: zmiennokształtnych Skrulli. Może się nagle okazać, że jeden lub więcej z oglądanych przez ostatnie lata bohaterów nie był tym, za kogo go mieliśmy… a Avengersi cofają się w czasie, żeby to odkryć.
Hipoteza: Thanos wszystkich uratuje.
Marvel już wcześniej odchodził od materiału źródłowego przy ukazywaniu złoczyńców. Wystarczy przypomnieć Mandaryna, który okazał się tak naprawdę fikcyjną postacią w ramach tego uniwersum, odgrywaną przez znanego aktora. Jest szansa na to, że Thanos zmieni zdanie i nie zostanie farmerem, tak jak w komiksach.
W epilogu Avengers: Wojna bez granic Thanos spotyka w końcu ducha Gamory i odpowiada na pytanie, co poświęcił słowem „wszystko”. Tytan może dojść do wniosku, że cena była zbyt wysoka i teraz sam spróbuje odwrócić bieg wydarzeń. Iron Man i Kapitan Ameryka współpracujący z Thanosem? To byłoby coś!
Dlaczego Thanos miałbym odkręcać w Avengers 4 to, co narobił? Mógłby się np. zorientować, że walcząc o zrównoważony rozwój, zniszczył we wszechświecie równowagę. W skali makro rozdzielił rodziny, co skończyło się traumą dla wszystkich pozostałych przy życiu, a w skali mikro rozerwał pary i kultowe duety.
Hipoteza: Doktor Strange od początku planował oddać Kamień Czasu dobrowolnie.
Stephen Strange oznajmił Starkowi, że jeśli miałby poświęcić życie jego lub Spider-Mana, by bronić Kamienia Czasu, zrobiłby to bez wahania. Później, widząc Thanosa szykującego się do zadania Iron Manowi śmiertelnego ciosu, pod wpływem impulsu przekazał wrogowi artefakt.
Wyglądało to na typową dla Disneya przemianę bohatera, który zrozumiał wartość pojedynczego ludzkiego życia… ale czy aby na pewno? Doktor Strange przeanalizował przecież 14 milionów potencjalnych przyszłości, a Thanosa udało się pokonać tylko w jednej z nich.
Nie zdziwię się, jeśli w tej jednej wizji Iron Man był kluczem do pokonania Thanosa, a wszelkie próby odebrania mu go były skazane na niepowodzenie. Doktor Strange poświęcił siebie wraz z miliardami innych istot, bo wiedział, że poddanie tej rundy to jedyny sposób, by wygrać wojnę bez granic.
Hipoteza: MCU doczeka się rebootu.
Komiksy o superbohaterach wydawane są od kilkudziesięciu lat. Wielokrotnie w mniejszym lub większym stopniu odświeżano uniwersum, by dopasować je do współczesnych realiów. W przypadku filmów studio może zdecydować się na podobny krok - i podobnie jak w serii Secret Wars zniszczyć wszechświat i go odbudować.
Byłoby to świetnym momentem na to, by wprowadzić do uniwersum zupełnie nowe postaci. Za rok doczekamy się finalizacji przejęcia wytwórni Fox przez Disneya. Wprowadzenie mutantów i Fantastycznej Czwórki do MCU w obecnym kształcie byłoby karkołomne, ale po reboocie? Czemu nie!
Bonus: gdzie podczas Avengers 3 podziewali się Ant-Man i Osa?
Scott Lang jest jednym z wielkich nieobecnych w Avengers: Wojna bez granic. Pojawia się jedyna wzmianka o nim, że „poszedł na układ” z rządem po wydarzeniach z filmu Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów. Więcej dowiemy się z filmu Ant-Man i Osa, który trafi na ekrany już w nadchodzące wakacje.
Film ma rozgrywać się na chwilę przed wydarzeniami ukazanymi w Infinity War. Bohaterowie odwiedzą tzw. quantum realm, czyli wymiar istniejący poza czasem, do którego można się dostać dzięki cząsteczkom Pyma. To, co Ant-man tam odnajdzie, może się ukazać kluczowe dla fabuły Avengers 4.
Bonus: gdzie podczas Avengers: Infinity War podziewał się Hawkeye?
W podobny sposób co Ant-Man w Avengers: Infinity War wspomniany został Hawkeye. Zapowiada się na to, że ten bohater będzie ważną częścią Avengers 4. Jak zresztą wspominałem wyżej, jestem przekonany, że w proch obróciła się jego rodzina, a on wróci do walki po to, by ich odzyskać.
Odpowiedź na pytanie „co dalej” otrzymamy już za rok, bo Avengers 4 trafi do kin 3 maja 2019 roku. Jestem też przekonany, że nieco wskazówek na temat dalszego rozwoju fabuły zdradzą nam dwa kolejne filmy: Ant-Man i Osa (6 lipca 2018 roku na świecie, 3 sierpnia w Polsce) oraz Kapitan Marvel (8 marca 2019 roku).