REKLAMA

Film Patryka Vegi z najgorszą oglądalnością od lat. Ludzie mają dość niepokornego reżysera?

Bad Boy”, najnowszy film Patryka Vegi, zadebiutował w ostatni weekend w kinach w całej Polsce. Teraz wiemy już, ilu widżów wybrało się na nową opowieść polskiego reżysera w pierwsze dni wyświetlania.

Bad Boy – kadr z filmu
REKLAMA
REKLAMA

Jak mówią dane z portalu BoxOffice.pl, film „Bad Boy” zobaczyło w pierwszych dniach ok. 156 tysięcy widzów.

To najgorszy wynik dla filmu Patryka Vegi od czasu 2014 roku i premiery obrazu „Służby specjalne”.

Każdy następny film reżysera w weekend otwarcia widziało co najmniej 200 tys. widzów. Najlepszy wynik osiągnęła produkcja – „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” z  2016 roku, którą w pierwsze dni obejrzało ponad 760 tys. widzów.

Co mogło być przyczyną takiego debiutu filmu „Bad Boy”?

Bad Boy – kadr z filmu class="wp-image-380073"

Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na znaczną konkurencję wśród polskich tytułów wyświetlanych w kinach w lutym. Na początku miesiąca zadebiutował w końcu film „365 dni” Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa, będący adaptacją bestsellerowej powieści Blanki Lipińskiej. Długo oczekiwana produkcja zebrała w weekend otwarcia ponad 450 tys. widzów, stając się pierwszym hitem tegorocznego box office’u.

Tydzień przed premierą „Bad Boya” w kinach królował natomiast „Zenek”, film biograficzny o muzyki disco-polo, Zenonie Martyniuku, wyprodukowany przez telewizję TVP. Ten obraz również zebrał widownię rzędu 240 tys.

Wartym wynotowania jest także fakt, że na początku lutego odbyła się gala Oscarów. Co za tym idzie – wzrost liczby widzów zanotowały produkcje nominowane do Złotego Rycerza, w tym polskie „Boże Ciało” i południowokoreański obraz „Parasite”, które ponownie trafiły do kin po swoich premierach w drugiej połowie ubiegłego roku.

Biorąc pod uwagę ograniczone budżety, widzowie mogli wykorzystać więc pieniądze przeznaczone na kino na którąś z wymienionych wyżej produkcji.

  • Czytaj także: recenzja filmu „Bad Boy
Bad Boy – kadr z filmu class="wp-image-380076"

Być może widzowie czują też pewien przesyt kinem Patryka Vegi?

Polski reżyser od jakiegoś czasu produkuje co najmniej dwa filmy rocznie. Tempo pracy reżysera jest przy tym tak duże, że czasem trudno się połapać, które nowinki dotyczą którego projektu. Na dodatek wiele z jego dzieł dostaje później wydłużone wersje serialowe. Tak było z filmem „Polityka”, który zadebiutował we wrześniu zeszłego roku, aby następnie w grudniu pojawić się na Canal+, jako czteroodcinkowy serial telewizyjny.

Casus „Polityki” zdaje się zresztą ważną cezurą dla odbioru kina Vegi. Film szumnie zapowiadany jako ten, który „odmieni oblicze polskiej polityki”, ukazując skrywane prawdy najważniejszych ludzi w państwie, okazał się zbiorem mało zabawnych gagów, ogranych wcześniej przez niemal wszystkie polskie media.

Co więcej – reżyser musiał też publicznie przepraszać za sposób sportretowania jednej z postaci i podobieństwo do jednego z polityków. Mimo zapowiedzi, że na pewno tego nie zrobi i nie ugnie się przed nakazami sądów. Przypadek „Polityki” pokazał zatem, że czasem z dużej chmury spada mały deszcz, a Patryk Vega jest lepszym marketigowcem, nakręcającym zainteresowanie jakimś projektem, aniżeli twórcą filmowym z prawdziwie ostrym pazurem.

  • Czytaj także: recenzja filmu „Polityka

Częsta obecność Patryka Vegi w kinach może być nie lada gratką dla fanów jego kina, ale może działać też odpychająco, stanowiąc o nasyceniu rynku podobnego rodzaju historiami.

REKLAMA

Być może powód niższego niż zwykle wyniku w box office jest jednak znaczne bardziej prozaiczny. Może widownię odepchnęła zwyczajnie drastyczna scena łamania ręki, znienacka ukazana w zwiastunie filmu, wyświetlanego w kinach? Do dziś pamiętam jęk bólu, jaki poniósł się po sali kinowej, gdy na ekranie zaprezentowano zwiastun filmu „Bad Boy”. Momentem, który wywołał oburzenie była scena, w której jednej z bohaterów, bez żadnego uprzedzenia, łamie rękę drugiemu. Zostało to ukazane w dość dużym detalu. Widownia zdaje się nie lubić takich przykrych niespodzianek.

Chwilowo jest jednak za wcześnie na wysuwanie konkretnych wniosków. Pewnym jest jednak, że krytycy kina Patryka Vegi mogą się dziś uśmiechać nieco szerzej. Być może czasy jego świetności i box-office’owych zwycięstw przechodzą powoli do przeszłości. Czas pokaże.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA