Stój, bo strzelam! Jeśli kręcą cię stare policyjne kryminały, Wojtek Miłoszewski wciągnie cię „Bez reszty”
Kastor Grudziński na posterunku. Wojtek Miłoszewski wraca z nową powieścią, „Bez reszty”, o introwertycznym komisarzu, który przemierzając ulice Krakowa, próbuje walczyć ze zbrodnią i występkiem. Jego pobudki są nie tylko szlachetne, ale i osobiste.
„Bez reszty” wprowadza nas w czasy po transformacji – Milicja Obywatelska stała się Policją, a z tym wiązał się szereg zmian gospodarczo-ustrojowych, które – delikatnie mówiąc – okazały się nie być naszemu głównemu bohaterowi na rękę. Grudziński, jak i reszta jego zawodowych współtowarzyszy, zmaga się z niską pensją, brakiem zaplecza – nie ma ludzi, nie ma sprzętu (jak powie nowy przełożony Kastora: „Nie stać nas na marnotrawstwo. Silnik nie był uszkodzony. Mechanicy naprawili blachę, powyciągali kule i można jeździć”) oraz własnymi bolączkami natury egzystencjalnej.
Kastor co prawda nie nadużywa alkoholu (to robi jego kolega z posterunku na Mogilskiej, Kwiatek), ani nie ćpa, ale w życiu prywatnym jest wycofany.
W imię, jak chce wierzyć, wyższej idei odtrącił ukochaną kobietę, jego sytuacja finansowa jest w opłakanym stanie, a on ma problemy z pewnością siebie i ogólnym zmęczeniem – nie dosypia, nie dojada i nigdy nie przestaje myśleć o pracy, bo:
Policyjna robota. Taka właśnie była. Mógł siedzieć na imprezie, mieć wolne albo zdychać na chorobowym. Mógł być setki kilometrów stamtąd. Ale ciągle tym żył. Myślał o tej albo tamtej sprawie. Jednego mógł być pewien. Ta praca była ciągle przy nim. W jego głowie. Zawsze.
Akcja „Bez reszty” rozpoczyna się w grudniu 1990 roku.
Kastor wraz ze swoim przełożonym i tym samym zaufanym partnerem z policji, Tyszolem, jadą na akcję. Mężczyźni dostali cynk, że ktoś robi nielegalne interesy z płytami CD. Krążki zalały Polskę i stały się pożądanym towarem na czarnym rynku. Kiedy mężczyźni ruszają za przestępcami, stanie się coś, czego Grudziński nigdy nie będzie sobie mógł wybaczyć. Gangsterzy strzelają do policjantów...i strzał jest celny. Tyszol umiera na służbie. Wkrótce potem okazuje się, że płyty były tylko przykrywką, a głównym celem – przerzut amfetaminy, nowego narkotyku na krakowskim rynku.
Kastor postanawia sobie, że odnajdzie tych, którzy zabili Tyszola i zrobi z nimi porządek.
Śmierć policjanta rozpocznie lawinę dziwnych i niebezpiecznych wydarzeń, które zaczną zataczać coraz szersze kręgi. Kastor i jego koledzy, w tym nowy partner, Ślepy, będą musieli zmierzyć się nie tylko z nieznanym im dotąd białym proszkiem, ale także porwaniami, haraczami, wymuszeniami i walką z czasem. Jakby tego było mało na komendzie pojawia się przełożony za Tyszola, tak zwany Włóczykij, który potrafi być niezłym wrzodem na tyłku.
A wszystko to dziać będzie się w wyjątkowo paskudnej aurze, w nieprzyjaznym i uginającymi się pod nowymi przestępstwami Krakowie.
To miasto jest zresztą swoistym bohaterem książki Miłoszewskiego. Autor doskonale porusza się po miejscówkach i uliczkach, co z pewnością będzie niezłą frajdą dla tych, którzy równie dobrze je znają. Ale sam Kraków powinien przyciągnąć nie tylko krakusów – pisarz autentycznie oddaje atmosferę miasta. Czuć śnieg przewalający się przez ulice, słychać kręcących się w ciemnych zaułkach cinkciarzy i wozy policyjne próbujące zachować kurs na oblodzonej drodze.
„Bez reszty” to druga już opowieść o komisarzu Kastorze Grudzińskim, ale znajomość powieści „Kastor” nie jest konieczna.
Miłoszewskiemu udało się stworzyć coś na wzór serialowego „procedurala” – każda książka o Kastorze to nowa sprawa, a w wątkach dotyczących życia prywatnego policjanta, które przewijają się przez obie powieści, łatwo można się połapać, w czym pomaga sam autor, nakreślając tło i przypominając co nieco z poprzedniego tomu.
Cieszy, że w „Bez reszty” Miłoszewski zdecydowanie mocniej skupił się na śledztwie i pracy policyjnej, odkładając nieco na bok życie prywatne Kastora. Ono wciąż ma swoje miejsce w powieści, ale jej nie dominuje. Fani takich produkcji jak „Ekstradycja”, „Oficer”, „Odwróceni” czy „Pitbull” powinni być zadowoleni z lektury. Mamy tu wszystko, co lubimy w kryminałach policyjnych – charakternego bohatera, wartką akcję, bandziorów i zło, które czai się na ulicach.
* Tekst powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.