"Breslau" to pierwsza polska produkcja oryginalna Disney+. Platforma wchodzi na nasz rynek serialowy uwielbianym przez rodzimych widzów gatunkiem. Już po pierwszych odcinkach widać jednak, że mamy do czynienia z czymś znacznie lepszym niż po prostu kolejnym kryminałem.

Światło. Światło odstrasza mnie od polskich kryminałów. Niezależnie od nadawcy zazwyczaj jest "telewizyjne", płaskie. Nie ma trójwymiarowości, głębi, cieni. Ale w "Breslau" światło jest tym, co przyciąga uwagę. Kształty tańczą na ścianach, półmrok pokrywa styrane twarze bohaterów, refleksy odbijają się w kamerze Pawła Flisa. Słowem: jak w neonoir być powinno, jest klimat. Smoliście czarne noce pokrywają uliczki tytułowego miasta, odrażając i fascynując widzów jednocześnie. Robi się lepko, ciężko. Świat przedstawiony pochłania, nie dając dużo miejsca na oddech.
Bo to też nie jest jeden z tych polskich seriali kryminalnych, które powinny być filmem. To po prostu film podzielony na odcinki. Dwa pierwsze scenarzyści Bartosz Janiszewski i Magdalena Żukowska oraz reżyser Leszek Dawid poświęcają, żeby zarysować rzeczywistość Breslau 1936 roku i rozstawić pionki na swej rozbudowanej planszy. Są to faktycznie epizody ekspozycyjne. Dzieje się w nich mniej niż w późniejszych, ale o marnowaniu czasu nie ma żadnej mowy. Nawet kosztem dynamicznej narracji on jest potrzebny, żebyśmy mogli wejść w ten fascynujący świat przedstawiony. Mówimy w końcu o pierwszej polskiej produkcji Disney+. I platforma grosza na pewno nie szczędziła. Widać to w powalających scenografiach czy wysmakowanych kostiumach.
Breslau - recenzja polskiego kryminału Disney+
Naszym przewodnikiem po odtworzonym Breslau staje się Franz Podolsky. Poznajemy go, gdy przeciwstawia się systemowi. Przewozi właśnie mordercę dzieci, który dzięki koneksjom zamiast do więzienia, ma trafić do resortu w Alpach. Ze swoim niezłomnym kręgosłupem moralnym komisarz nie może na to pozwolić. Jego poczucie sprawiedliwości sprawia, że poszlibyśmy za nim w ogień. Nawet jeśli za kołnierz nie wylewa i od hazardu nie stroni. Dzięki temu przecież pozwala nam poznać te ciekawsze zakamarki tytułowego miasta.
Przedstawiony Breslau składa się z melin, nocnych klubów, kabaretów i eleganckich restauracji, w których nie brakuje pijaków, dilerów i prostytutek. Bo serial sympatyzuje z ludźmi z nizin społecznych. Przecież sam Podolsky nieraz podkreśla swoje pochodzenie. Tylko dzięki błyskotliwej karierze w policji mógł wżenić się w wyższe sfery, ale w głębi duszy pozostaje synem polskiego rzeźnika. Pozwala mu to trzeźwo spoglądać na nazistowską propagandę. Narażając się na gniew ambitnego obersturmbannfuhrera Johanna Holtza, chętnie ją podsumowuje sarkastycznymi uwagami.
Podolsky to oczywiście cyniczny twardziel, który mógłby sobie rękę podać z bohaterami granymi przez Humphreya Bogarta. Ze smutkiem w oczach spoglądając w dal Tomasz Schuchardt nadaje mu delikatniejsze oblicze. Podbija je scenariusz, mieszający ze sobą wątki kryminalne i obyczajowe. Gdy z jednej strony komisarz prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa żydowskiego sportowca i prostytutki, z drugiej - mierzy się z kolejnymi problemami osobistymi. Z żoną stara się o dziecko, ale kiedy on nie wraca do domu zbyt pijany, żeby spełnić swoje obowiązki małżeńskie, ona włóczy się pijana po mieście i wraca z narkotykami i majtkami w torebce.
W pierwszych dwóch odcinkach wątki obyczajowe przesłaniają jeszcze kryminalne, ale już w trzecim epizodzie proporcje się odwracają. Niemniej zawsze współgrają ze sobą w symbiozie, bo pozwalają w szerokim spektrum ująć wpływ skrajnych ideologii na zwykłych obywateli. Nastroje antysemickie w Breslau wzbierają na sile, a Adolf Hitler staje się bohaterem "prostego człowieka", o czym przekonuje nas bratowa głównego bohatera. W międzyczasie seryjny morderca coraz bardziej się panoszy i podrzuca Podolsky'emu kolejne liściki, w których pisze o "oczyszczaniu" miasta.
Nawet jeśli łatwo przewidzieć rozwój niektórych wątków, inne potrafią chwycić widza za gardło. Prowadząc swoją intrygę, twórcy sprytnie mylą bowiem tropy i podsuwają kolejnych podejrzanych. Co prawda po pierwszych trzech odcinkach nie ma jeszcze co próbować odgadnąć tożsamości mordercy, ale jasne staje się, że jest on lustrzanym odbiciem Podolsky'ego. W końcu w podsyłanych mu wiadomościach uważa go za swojego sprzymierzeńca. Innymi słowy: jest komisarzem, gdyby ten uległ nazistowskiej ideologii. Ten prosty zabieg fabularny skutecznie podsyca ciekawość. Dzięki niemu - choć dialogi mogłyby być mniej łopatologiczne i bohaterowie nie powinni, co chwilę podsumowywać przedstawionych dotychczas wydarzeń - "Breslau" wciąga niczym bagno, z którego nie chce się wydostawać.
Premiera "Breslau" 12 września na Disney+.
Więcej o Disney+ poczytasz na Spider's Web:
- Najlepsze thrillery na Disney+. TOP 15
- Disney+ po 10 latach wrzucił nowe odcinki swojego najbardziej wakacyjnego serialu
- 2 miesiące temu w kinach, dzisiaj w VOD. Chwalona animacja Pixara już jest
- Disney+ wreszcie uśmiechnął się do Polaków. Nasz film już jest hitem
- Czarodzieje z Waverly Place: Nowy rozdział - recenzja. Takie powroty uwielbiam
- Tytuł serialu: Breslau
- Lata emisji: 2025
- Liczba sezonów: 1
- Twórca: Leszek Dawid
- Obsada: Tomasz Schuchardt, Sandra Drzymalska, Przemysław Bluszcz
- Nasza ocena: 7/10