Fakt, że współczesna cywilizacja jest absolutnie uzależniona od prądu jest tak oczywisty, że nikt się nad nim na co dzień nie zastanawia. "Blackout" Marca Elsberga dość boleśnie to uświadamia, pokazując, jak ogromną katastrofą może grozić raptem dwutygodniowa przerwa w dostawach elektryczności.
Wyobraź sobie, że jest zima, a w twoim mieście już od 48 godzin nie ma prądu. Nie ma internetu, baterie od smarftona i laptopa już dawno się wyładowały, ale brak kontaktu z bliskimi to najmniejsze z twoich zmartwień. Elektryczne ogrzewanie oczywiście też nie działa, drżysz więc z zimna pod kilkoma warstwami kołder i koców. W rozmrożonej lodówce żywność zaczyna się psuć. Nie da się zatankować samochodu, bo dystrybutory paliwa są wyłączone. Nie możesz zrobić zakupów, praca wszystkich fabryk i przedsiębiorstw ustała. Nie masz pojęcia co się dzieje i ile to jeszcze potrwa, bo gazety przestały się ukazywać, a radio i telewizja nadawać. A teraz wyobraź sobie, że to samo dotknęło całą Europę.
Brzmi przerażająco? A przecież to dopiero dwie doby. Co będzie po tygodniu? A po dwóch? Odpowiedź może być tylko jedna - katastrofa na skalę globalną, dewastująca świat, jak znamy.
"Blackout" to powieść Marca Elsberga, w której przedstawiony został właśnie taki scenariusz. Na skutek serii tajemniczych awarii w europejskich elektrowniach, z każdą minutą rośnie liczba obszarów pozbawionych prądu. Po kilku godzinach pełnym zaciemnieniem zostaje objęty już niemal cały kontynent. Nikt nie wie, co może być tego przyczyną. Nikt nie wie, kiedy uda się z tym uporać. Im dłużej trwa blackout, tym więcej strat i ofiar.
Na ważny trop natrafia włoski informatyk, były haker Piero Manzano, który podejrzewa, że za awarią stoi precyzyjnie zaplanowany atak terrorystyczny. Gdy nikt nie chce dać wiary jego słowom, Manzano podejmuje własne śledztwo, w którym pomaga mu amerykańska dziennikarka Lauren Shannon. Od jego rezultatów mogą zależeć mogą przyszłe losy ludzkości. Zadanie, już jawiące się jako niemożliwe, dodatkowo komplikuje się, gdy władze zaczynają posądzać Włocha o współudział w ataku.
W "Blackout" skutki przerwy w dostawie prądu zostały opisane dzień po dniu i przedstawione z perspektywy różnych bohaterów - zwykłych obywateli, pracowników elektrowni, wysoko postawionych oficjeli państwowych czy analityków z Europolu.
Akcja powieści rozgrywa się równocześnie w kilku, a czasem kilkunastu miejscach Europy, dzięki czemu czytelnik otrzymuje możliwie kompleksowy opis efektów całkowitego zaciemnienia. A te, jak łatwo się domyślić, są przerażające.
Początkowo wszyscy są przekonani, że awarię uda się usunąć szybko i bez większych strat. Jednak w miarę upływu czasu dochodzi do ogólnoświatowej paniki. Ludność głodu, mnożą się zamieszki, w niektórych krajach mają miejsce zamachy stanu, gospodarka jest kompletnie zrujnowana. Lada moment awaryjne systemy zasilania elektrowni atomowych mogą przestać działać, co grozi niechybną apokalipsą.
Pomysł Elsberga i skrupulatność, z jaką go opisał, zwracając uwagę na najdrobniejsze nawet szczegóły, godne są podziwu. "Blackout" imponuje rozmachem i przygotowaniem autora, a dzięki krótkim, dynamicznym rozdziałom, pozwalającym spojrzeć na rozgrywające się wydarzenia z rozmaitych perspektyw, wciąga bez reszty.
Powieść ta z jednej strony fascynuje swoją wizją zagłady świata, jaki znamy, a z drugiej - budzi grozę, uświadamiając, jak bardzo nieprzygotowana i bezsilna jest ludzkość w obliczu takiego scenariusza.
"Blackout" to powieść napisana sprawnie, z wiarygodnie zbudowanymi bohaterami i niesamowicie ekscytująca. Pełna zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Akcja nabiera rozpędu już od pierwszych rozdziałów i nie zwalnia do samego, dramatycznego końca. Jeśli szukacie przyjemnej, emocjonującej lektury i nie macie już dość kolejnych kryminałów, zdecydowanie warto sięgnąć po "Blackout" - będzie nader przyjemną odmianą.