Na ten moment czekaliśmy od dawna. Na Disney+ wreszcie zadebiutowała pierwsza polska produkcja oryginalna. W dodatku jest tak dobra, że jeśli nie macie jeszcze subskrypcji serwisu, to właśnie dla serialu kryminalnego "Breslau" powinniście to zmienić. Teraz wykupicie ją w promocyjnej cenie. Nie ma co z tym zwlekać, bo z oferty możecie skorzystać tylko przez ograniczony czas.

Kiedy w czerwcu 2022 roku Disney+ zawitał do Polski, od razu rzuciliśmy się na "The Mandalorian" i zaczęliśmy pochłaniać kolejne produkcje MCU. Wciąż chętnie podróżujemy do "dawno, dawno temu w odległej galaktyce" i kibicujemy superbohaterom Marvela, w międzyczasie wypatrując na platformie streamingowych premier kinowych hitów, jak - żeby nie cofać się zbyt daleko w przeszłość - aktorskiej wersji "Lilo i Stitcha". Ale! Nasze serca podbijają nie tylko nowe odsłony najpopularniejszych popkulturowych franczyz na świecie. Równie mocno uwodzą nas przecież znacznie skromniejsze "The Bear" czy "Zbrodnie po sąsiedzku" - seriale, których supermocą są silne emocje i świetnie opowiedziane historie. I choć oferta serwisu od zawsze celuje w szerokie grono widzów, jeszcze do niedawna miłośnicy rodzimych produkcji nie mieli czego w niej szukać.
Breslau - 5 powodów, żeby obejrzeć polski serial Disney+
Jakiś czas temu Disney+ uśmiechnął się do użytkowników z naszego kraju, dodając do swojej oferty szereg rodzimych filmów na licencji. Teraz dorzuca do nich swoją pierwszą polską produkcję oryginalną. Prace nad "Breslau" ogłosił jeszcze w maju zeszłego roku. Przez wiele miesięcy ekscytowaliśmy się każdą informacją na jego temat, a teraz wreszcie możemy sprawdzić, czy dorasta do naszych oczekiwań. Jeszcze jak! Jest przynajmniej pięć powodów, żeby ten kryminał obejrzeć.
Światło
"Breslau" to nie jest kolejny polski serial kryminalny. Widać to już na pierwszy rzut oka, bo światło nie jest w nim płaskie jak w telewizyjnych produkcjach. Maluje cienie, które tańczą na ścianach bądź półmrokiem przykrywają styrane twarze bohaterów. Potrafi też oddawać stan rozanielenia, kiedy kąpie ich w oślepiającej bieli. Nieraz odbija się przy tym od szkła i tworzy refleksy w obiektywie kamery Pawła Flisa. W ten sposób nadaje obrazkowi trójwymiarowej głębi, stając się świadomie wykorzystywanym środkiem artystycznym.
Scenografia i kostiumy
Twórcy "Breslau" dołożyli wszelkich starań, żeby z jak największą dokładnością odtworzyć Wrocław z 1936 roku, kiedy znajdował się on w granicach III Rzeszy. Scenografia Pawła Jarzębskiego i dekoracje wnętrz Anny Grabowskiej-Paciorek zachwycają szczegółowością wykonania i nadają produkcji rozmachu. Doskonale oddają ducha epoki, a kostiumy Agaty Culak pięknie go uzupełniają. Dzięki nim tytułowe miasto nie tylko błyszczy, ale jeszcze mieni się różnorodnością.

Klimat
Wszystkie elementy warstwy wizualnej przekładają się na niepowtarzalny klimat pierwszej polskiej produkcji oryginalnej Disney+. W Breslau nie brakuje pstrokatych kasyn, eleganckich restauracji czy majestatycznych posiadłości, ale znacznie bardziej fascynują w nim mroczne zaułki, ciemne uliczki i podrzędne meliny. To w końcu neonoir pełną gębą. Dlatego tytułowe miasto zachwyca i odpycha jednocześnie, wciągając widzów niczym bagno. Choć bywa lepkie i niebezpieczne, nie chce się go opuszczać.
Elektryzujący bohater
Naszym przewodnikiem po Breslau jest nieustępliwy komisarz Franz Podolsky, który co prawda wżenił się w wyższe sfery, ale lubi wspominać, że jest synem polskiego rzeźnika. Nie robi tego bez powodu. Pochodzenie pozwala mu trzeźwo spoglądać na propagandę III Rzeszy. Po każdym kąśliwym komentarzu chce mu się przybić piątkę. To oczywiście cyniczny twardziel. Nie wylewa za kołnierz i nieraz obcesowo obchodzi się z żoną, ale wcielający się w niego Tomasz Schuchardt nadaje mu delikatności i wrażliwości. Te niuanse psychologiczne razem z niezachwianym kompasem moralnym sprawiają, że poszłoby się za nim w ogień.

Wciągająca intryga
Żaden z powyższych aspektów produkcji nie działałby bez wciągającej fabuły. "Breslau" ją ma. Nie brakuje w niej wątków obyczajowych - Franz z żoną starają się o dziecko - które nadają serialowi większej siły emocjonalnej. Jak w każdym kryminale narrację napędza jednak zagadka. W tym wypadku wielowarstwowa. W pierwszych odcinkach twórcy sprawnie rozkładają pionki na swej planszy, wciągając nas w wir śledztwa w sprawie morderstwa prostytutki i polskiego olimpijczyka żydowskiego pochodzenia. Podejmują w ten sposób tematykę, która mocno rezonuje ze współczesnością. Opowiadają bowiem o ideologii i jej wpływie na zwykłych ludzi, ale nigdy przy tym nie moralizują. Za główny cel stawiają sobie dostarczenie nam gatunkowej rozrywki. Dlatego sprawnie mylą tropy i podsuwają kolejnych podejrzanych, dzięki czemu chwytają nas za gardło i nie puszczają do samego końca.
Co tu dużo mówić: "Breslau" to kryminał najwyższej próby. To nawet nie jest serial. Cechuje go kinowa jakość, przez co mamy do czynienia z filmem podzielonym na osiem odcinków. Pochłaniają one widza bez reszty. Z pierwszej polskiej produkcji Disney+ możemy być więc dumni. Jej premiera staje się idealną okazją, żebyście przestali się wahać i wreszcie wykupili subskrypcję platformy. Tym bardziej że w życie właśnie weszła promocja, dzięki której zyskacie dostęp do oferty serwisu za grosze.
W normalnych warunkach subskrypcja Standard kosztuje 29,99 zł/msc., a Premium - 49,99 zł/msc. Od 11 września ceny te spadają. Za pierwszy z tych wariantów zapłacicie teraz jedynie 9,99 zł/msc., a za drugi - 29,99 zł/msc. Promocja utrzymuje się przez trzy miesiące, po których subskrypcja automatycznie się odnowi (jeśli jej wcześniej nie anulujecie), ale już w normalnej cenie. Do 27 września z oferty mogą skorzystać nowi i powracający użytkownicy Disney+.