Co gdyby naziści wygrali wojnę? Pilot „The Man in the High Castle” za darmo na YouTube
“Człowiek z wysokiego zamku” to jedna z najciekawszych powieści science fiction z alternatywną historią jaką zdarzyło mi się czytać. Na podstawie książki Philipa K. Dicka powstał pilot serialu o tym samym tytule, który został opublikowany na YouTube. Ponad godzinną produkcję może obejrzeć każdy, chociaż producenci skutecznie uprzykrzyli życie swoim widzom.
Pilot serialu „The Man in the High Castle” to typowe rozpoznanie terenu przed rozpoczęciem ewentualnej produkcji całego sezonu. Powstały w Amazon Studios epizod trafił prosto do sieci, dając się poznać każdemu miłośnikowi fantastyki naukowej, historii alternatywnej i prozy Philipa K. Dicka. Świetny pomysł. Szkoda tylko, że forma prezentacji nie jest równie dobra. Zwłaszcza, że serial naprawdę nie należy do złych. Wręcz przeciwnie – z chęcią obejrzałbym kolejne epizody, z kolei wizja pisarza odtworzona przez reżysera Davida Semela wygląda kapitalnie.
Stany Zjednoczone 1962 roku zostały podzielone między siły osi – Japonię oraz III Rzeszę. Dwa mocarstwa wprowadziły w USA swoje rządy, całkowicie zmieniając sposób życia Amerykanów.
Ulice Nowego Jorku są patrolowane przez umundurowanych policjantów, z charakterystycznymi opaskami na ramionach. Na Times Square powiewa olbrzymia swastyka, z kolei „heil Hitler” to oficjalna forma przywitania dygnitarzy i urzędników. San Francisco jest z kolei pełne japońskich inspektorów, kramów z azjatycką kuchnią oraz krzykliwych, neonowych reklam ze znakami kanji. To naziści jako pierwsi wynaleźli bombę atomową i to oni ostatecznie wygrali wojnę, podbijając Europę oraz obie Ameryki. Od konfliktu minęło jednak wiele lat, z kolei indoktrynacja obywateli dawnego USA sprawiła, że minione wartości i miniony styl bycia został dawno zapomniany.
Co świetne, w „The Man in the High Castle” reżyser nie koncentruje się na wydarzeniach w skali marko, ale pokazuje losy zwykłych ludzi żyjących w niesamowitym świecie. Totalitarną wizję roztacza niejako „przy okazji”, w tle codziennych obowiązków mieszkańców Północnej Ameryki. Widz śledzi na przemian poczynania bohatera oraz bohaterki mieszkających na dwóch przeciwległych wybrzeżach. Wspólnym wątkiem jest ruch oporu, który kolportuje na terenach Rzeszy zakazany film „Utyje szarańcza”. W nim przedstawiona jest alternatywna, dobrze nam znana wizja świata – siły osi przegrywają, wygrywa zachodnia Europa oraz Stany Zjednoczone i ZSRR.
Chociaż zabrzmi to paskudnie, wizja Stanów Zjednoczonych podbitych przez nazistów i cesarską Japonię jest wręcz magiczna.
Wiszące wszędzie propagandowe plakaty, wpływy kulturowe obu tych mocarstw, silna kontrola nad społeczeństwem – to wszystko daje bardzo ciekawą konstrukcję społeczną, która na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się być taka upiorna i demoniczna. Ot, propaganda wygląda nieco inaczej, ale normalne, ludzkie życie na samym dole ciągle trwa według podobnych zasad. Dopiero z czasem widz dostrzega „perełki” pozostawione przez reżysera takie jak segregacja rasowa, masowa eksterminacja ludzi kalekich czy bliskie również naszej doktrynie zdemoralizowanie na szczytach władzy. Wszystko to cudownie współgra z naprawdę ładnymi widokami, jakie serwuje widzowi reżyser, zachwycając swoją wizją świata.
Na tym tle role bohaterów wydały mi się miałkie, niemal nic nieznaczące. Dopiero po pewnym czasie zaczynamy przejmować się kluczowymi postaciami. Nie wcześniej jednak niż po tym, jak ochłoniemy po oryginalnej wizji stojącej za „The Man in the High Castle”. Kiedy jednak wydarzenia wokół pojedynczych jednostek stają się naprawdę ciekawe i emocjonujące, pilotażowy epizod się kończy. Mam ochotę na więcej i nie obrażę się, jeżeli jakaś stacja zakupi produkcję Amazon Prime. Stawiam na SyFy.