REKLAMA

Będę w mniejszości, ale „Captain America: Civil War” to nie jest najlepszy film Marvela

Po wczorajszym seansie bez problemu mogę odpowiedzieć na dwa podstawowe pytania. Czy „Captain America: Civil War” jest bardziej udany od „Batman v Superman”? Zdecydowanie tak. Czy to najlepszy film ze stajni Marvela? Zdecydowanie nie.

Captain America: Civil War to nie jest najlepszy film Marvela
REKLAMA
REKLAMA

Miałem wobec tego filmu GIGANTYCZNE oczekiwania. Zachodnia prasa nazwała „Wojnę Bohaterów” najlepszą produkcją o zamaskowanych super-bohaterach. Ideałem, który łączy udany scenariusz oraz niesamowite sceny akcji. Chociaż bracia Russo stanęli na wysokości zadania i stworzyli naprawdę dobre widowisko, to do ideału jednak sporo brakuje.

Najważniejsze, że konflikt w filmie „Captain America: Civil War” jest o wiele bardziej zasadny niż w „Batman v Superman”.

W filmie Snydera podłożem konfliktu między Człowiekiem ze stali oraz Mrocznym Rycerzem było gigantyczne ego obu panów, nie mieszczące się na jednej taśmie filmowej. W „Wojnie Bohaterów” przyczyny rozłamu między Avengersami pochodzą z zewnątrz. Wynikają z geopolityki i światowej dyplomacji. Są oczywistym, logicznym i naturalnym następstwem wydarzeń, które miały miejsce we wszystkich poprzednich filmach od Marvel Studios.

captain america- civil war 5Popatrzcie na to z perspektywy polityków - Avengers to prywatna organizacja zbudowana na pieniądzach prywatnej firmy Starka. Działająca bez respektowania państwowych granic, praw oraz protokołów. Nic dziwnego, że wielu osobom może się to nie podobać. Zwłaszcza, że misje Avengersów wcale nie należą do idealnych, co by jedynie wspomnieć dewastację Nowego Jorku.

Politycy postanawiają uwiązać Avengersów smyczą ONZ. Iron Man, Vision i War Machine widzą w tym sens oraz wyjście z problemów, jakie narastały na międzynarodowej arenie od dłuższego czasu. Dla Kapitana Ameryki oraz Falcona jest to uzależnienie od bieżącej polityki i partykularnych interesów, na które nie można przystać. Ich zdaniem, z kagańcem ONZ Avengersi nie będą tak skuteczni jak dotychczas, a to właśnie o skuteczność i zdecydowane, szybkie ruchy tutaj przecież chodzi.

W „Captain America: Civil War” świetne jest to, że obie drużyny mają rację.

Tutaj nie ma dobrej i złej strony. Wszystko rozbija się o filozofię działania, politykę, środki uświęcające cele. Gdy zamaskowanym herosom nie udaje się przekonać pozostałych do swoich racji słowami, zaczynają robić to na pięści. Konflikt zaczyna eskalować, ale nawet wtedy obie strony mają swoje racje, których trudno im odmówić.

captain america- civil war 6Tworzy to świetny efekt. Nie ma tej słusznej oraz niesłusznej strony. Kiedy już kibicujemy jednej z drużyn, robimy to ze względu na własne przekonania, nie ze względu na to, że część Avengersów dała się zmanipulować jakimś zakulisowym, mrocznym siłom i jest w błędzie. Nikt tutaj na nikogo nie rzucił żadnego uroku, nikt nie jest zły do szpiku kości - właśnie o to chodziło!

Zabawne, że najsłabszym elementem konfliktu jest sam Kapitan Ameryka.

Ten jako jedyny zdaje się działać z wyjątkowo prywatnych pobudek. Jego czyny często nie nadają się do usprawiedliwienia. Z mojego punktu widzenia to właśnie Kapitan jest osobą, której w filmie najbliżej do czarnego charakteru, postępującego samolubnie i bez troski o tak zwane „większe dobro”. Ciekaw jestem, czy wy również tak to postrzegaliście podczas seansu.

Personalne wątki skłaniające Iron Mana przeciwko Kapitanowi Ameryce i odwrotnie są niestety mocno naciągane. Brakuje tutaj jakiejś świeżości i większego sensu. O wiele ciekawszy jest konflikt na skalę globalną, z udziałem polityków i dyplomatów. Gdy ten przeradza się w indywidualne, emocjonalne starcie obu panów, magia niestety gdzieś pryska. Głównie dlatego, że mężczyźni skaczą sobie do gardeł z pobudek niewiele lepszych od tych z „Batman v Superman”.

captain america- civil war 4Personalne wątki Zimowego Żołnierza oraz Kapitana Ameryki są najsłabszym elementem „Wojny Bohaterów”. No, zaraz obok „tego złego”, jakim jest Zemo. Ten odgrywa minimalną rolę, robiąc miejsce dla dwóch drużyn walczących o wyższość jednej ideologii nad drugą. Zemo to chyba najmniej wyrazisty szwarccharakter z wszystkich filmów Marvel Studios. Ratuje go tylko to, że antagonista wcale nie jest tak zły i jednowymiarowy, jak początkowo się to wydaje.

Jeżeli zaś chodzi o walki i sceny akcji, czuję niewykorzystany potencjał.

Większość najciekawszych konfrontacji mogliśmy już widzieć w zwiastunach reklamowych. Twórcy filmu „Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów” zostawili w zanadrzu tylko jedną niespodziewaną sekwencję. Jeżeli widzieliście wszystkie dotychczasowe materiały reklamowe, możecie być rozczarowani. Poza „pokazówkami” ze zwiastunów niewiele już zostało do odkrycia.

Oczywiście walki wciąż są bardzo efektowne. Nie ma jednak ani tej epickości z pierwszych Avengersów, ani niesamowicie efektownych, mocno bezpośrednich i brutalnych sekwencji z „Zimowego Żołnierza”. Wielka konfrontacja obu drużyn na płycie lotniska to czysta przyjemność dla oczu, ale nie nastawiajcie się na niezapomniane ujęcia, które będziecie potem odtwarzać raz za razem z płyty blu-ray, czując ciarki na plecach.

captain america civil war 1Na koniec warto wspomnieć o herosach drugiego planu. To oni świetnie ciągną „Captain America: Civil War”.

Świetny Ant-Man, bardziej wyrazisty Falcon, tajemnicza Czarna Pantera, o wiele bliżej przedstawiona widzom Wanda - to najciekawsze postacie nowego filmu Marvel Studios. Na ich tle Kapitan Ameryka wydaje się naprawdę nudny i jednowymiarowy. Bardzo mnie cieszy, że bracia Russo zainwestowali w marginalizowanych dotychczas bohaterów. Ta inwestycja zwraca się z wielką nawiązką.

W tym miejscu trzeba wspomnieć o Spider-Manie. Nowy nabytek filmowego uniwersum Marvela spisuje się rewelacyjnie. Zarówno jako Peter Parker, jak również zamaskowany Człowiek-Pająk. To najbliższa komiksom ekranizacja tej postaci. Może wprowadzona nieco pospiesznie i nieco na siłę, ale naprawdę zdająca egzamin. Właśnie na takiego Spider-Mana czekali fani.

captain america- civil war 2Podsumowując, „Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów” to jeden z lepszych filmów Marvel Studios. Nie najlepszy, nie najciekawszy, nie najbardziej efektowny, nie najzabawniejszy, ale dobrze zbalansowany. Jeżeli nie będziecie oczekiwali złotych gór, z sali kinowej powinniście wyjść zadowoleni. Ja niestety nieco przeceniłem braci Russo po ich kapitalnym „Zimowym Żołnierzu”. Na pewno mogło być lepiej.

———
Korzystając z okazji, chciałbym wam przypomnieć o świetnej linii odzieżowej na licencji Marvela, którą promujemy na sPlay. Ciuchy z bohaterami Marvela od UrbanCity są adresowane do starszych i bardziej wymagających klientów, no i wyglądają rewelacyjnie.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA