REKLAMA

Głos rozsądku w dyskusji czy wyraz mizoginii? Catherine Deneuve i inne kobiety kwestionują akcję #metoo

Tuż po ceremonii rozdania Złotych Globów 2018, które okazały się festiwalem wsparcia dla akcji #metoo, z Francji dochodzą nas sygnały, mówiące o tym, że na toczący się od kilku miesięcy globalny dyskurs spojrzano z większym (potrzebnym?) dystansem.

catherine denevue
REKLAMA

Francuska gazeta Le Monde opublikowała list otwarty ponad setki kobiet, w tym legendarnej aktorki Catherine Deneuve. Panie wyrażają w nim swój sprzeciw i niepokój związany z sytuacjami, w których "prywatne i często intymne doświadczenia stały się przedmiotem publicznej debaty w social mediach, a także przyczynkiem do prześladowań, tworząc tym samym iście totalitarny klimat".

REKLAMA

W liście czytamy:

Francuzki nie są zdania, że takie zachowania należy pochwalać, bo robienie czegokolwiek wbrew innej osobie jest złe. Ale wolność seksualna to tak samo prawo do powiedzenia "nie" jak i prawo do flirtu, i podrywania.

Zdaniem francuskich kobiet akcja #metoo, przerodziła się we współczesne polowanie na czarownice.

W dodatku, w wyniku związanej z całą sytuacją poprawności politycznej zmiksowanej z purytanizmem Ameryki, ucierpiała na tym mocno wolność słowa, bo obecnie każdy, kto sprzeciwi się #metoo, albo stanie w obronie oskarżanych o molestowanie seksualne, jest skazany na ostracyzm.

Z listu wyczytać można także niepokój związany z tym, że publiczne oskarżenie, nie zawsze podparte twardymi dowodami, jest równoznaczne z wyrokiem, przed którym oskarżony nie ma szans się bronić.

Z niektórymi postulatami listu pań można by polemizować, bo może nie są do końca fortunne. Z listu można wyczytać, że poniekąd kobiety bronią tych złych wzorców zachowań mężczyzn w stosunku do kobiet. Mimo tego, z ogólnym przekazem trudno się, przynajmniej po części, nie zgodzić.

Bo jasnym jest, że molestowanie seksualne, kobiet i mężczyzn, jest złe i niedopuszczalne. Nikt nie ma prawa naruszać naszej przestrzeni fizycznej bez naszej zgody. Ale jednak jest różnica między gwałtem, który jest ewidentną zbrodnią karaną więzieniem, a dotknięciem, muśnięciem, za które jednak nie powinno rujnować się karier zawodowych.

Tak więc list opublikowany w Le Monde, to wyraz zaniepokojenia tym, że akcja #metoo posunęła się chyba o kilka kroków za daleko w swojej nadgorliwej poprawności politycznej.

Żyjemy w czasach insta i niestety przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko dzieje się szybko i oczekujemy natychmiastowych reakcji.

A prawdą jest, że spora część aktorów oskarżonych o molestowanie seksualne (m. in. Kevin Spacey) do tej pory nie doczekała się żadnego oficjalnego aktu oskarżenia. Wystarczył wpis na Facebooku bądź artykuł w poczytnej gazecie. Nie twierdzę, że to co zrobili było dobre, ale niepokojące w tym wszystkim jest to, że w trybie błyskawicznym został wydany publiczny wyrok, do którego wystarczył wpis w social media.

Oczywiście nie trzeba było długo czekać na odpwiedź osób zaangażowanych w akcję #metoo. Jako jedna z pierwszych głos zabrała Asia Argento, jedna z kobiet molestowanych przez Harveya Weinsteina


Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć oburzenie Argento, musiała ona przeżyć prawdziwy horror i strasznie jej współczuję, ale z drugiej wydaje mi się, że daje się ona ponieść emocjom i z urzędu krytykuje ruch, który staje w lekkiej kontrze do #metoo.

Francuskie kobiety pisały o tym zresztą w swoim liście, odnosząc się do tego, że przedstawiciele ruchu #metoo nie dają nikomu pola do dyskusji, polemiki i niezgody na wszystkie aspekty związane z tym ruchem. Jest on oczywiście potrzebny, ale - tak jak zwracają uwagę kobiety w liście Le Monde - posuwa się ona o kilka kroków za daleko i odsuwa nas od wolności słowa.

Doszliśmy do punktu, w którym oskarżenia o molestowanie seksualne mogą stać się bronią służącą do dyskredytowania znanych osobistości.

Nierzadko owe oskarżenia mają miejsce w czasie, który wskazuje na co najmniej dziwne zbiegi okoliczności. Jak np. miało to miejsce w przypadku Jamesa Franco oskarżonego o molestowanie tuż po tym, gdy dostał statuetkę Złotego Globu dla najlepszego aktora w miniony poniedziałek. Czemu wcześniej nikt tego nie ujawnił?

Do tego akcja #metoo, przynajmniej zdaniem francuskich kobiet, wiąże się z nowoczesną formą cenzury. Ponoć pojawiają się naciski np. na filmowców, by wyraźniej akcentować opowieści o seksualnych traumach kobiet, przez co za niedługo czeka nas pewnie zalew tego typu historii w kinie.

REKLAMA

A nadal chyba mamy prawo do dyskutowania i różnienia się w swoich poglądach, prawda?

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-18T19:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T19:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T14:24:28+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T13:21:49+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T10:27:10+02:00
Aktualizacja: 2025-04-17T08:50:22+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA