Chociaż „Citizenfour” dostał Oskara w kategorii pełnometrażowy film dokumentalny 2015, produkcji Laury Poitras próżno było szukać w legalnych zakamarkach sieci. Ba, dokument o Snowdenie początkowo znikał nawet z torrentów. Kiedy więc produkcja trafiła do kameralnych i prywatnych kin w naszym kraju, nie posiadałem się z radości.
- Boże, znowu drama ze Snowdenem, NSA i podsłuchami. Wielkiego mi halo. Tak, wiemy, jesteśmy podsłuchiwani. Żadna nowość – pewnie właśnie coś w tym stylu siedzi wam w głowach, prawda? Sam wykazuję podobne podejście do większości aktualnej publicystyki na temat NSA, programu PRISM czy Snowdena.
Współczesne media galopują w tempie przerastającym naszą zdolność do wychwytywania wątków i tworzenia z nich spójnej, długoterminowej historii. Dzisiejszy skandal jutro będzie już jedynie czerstwym materiałem. Wyraz „afera” już dawno stracił swoje znaczenie, natomiast światowe firmy medialne wrzucają do jednego worka celebrytów, gwiazdy, politykę i wojnę. Prawdziwy infotainment, na tle którego „Citizenfour” może wydać się wam całkowicie nieatrakcyjne.
To olbrzymi błąd. O ile nie rozumiem, dlaczego „Citizenfour” zdobył Oskara, tak perspektywa prezentowana w tym dokumencie jest BEZCENNA.
Oskarowy dokument Laury Poitras nie rozszerza znanych nam wątków w sprawie NSA czy PRISM. Nie stara się pokazywać możliwie obiektywnie obu stron w sporze o prywatność, bezpieczeństwo i brak kontroli. Zamiast tego „Citizenfour” odsłania przed widzem kurtynę i pokazuje jak do było dokładnie, krok po kroku, w przeddzień wybuchu afery i chwilę po nim. Waszyngton, Berlin, Londyn, Hong-Kong – to właśnie w tym dokumencie splatają się wszystkie wątki.
Można napisać, że „Citizenfour” to sama kuchnia afery, która wstrząsnęła światową, amerykańską, niemiecką czy (w znacznie mniejszym stopniu) polską opinią publiczną. To miesiące przed pierwszymi materiałami Guardiana czy CNN. To tygodnie przed ujawnieniem tożsamości wtedy 29-letniego Snowdena. To w końcu sam środek zamieszania po pokazaniu twarzy jednego z najbardziej poszukiwanych mężczyzn w USA.
„Citizenfour” jest bezcennym materiałem ukazującym dziennikarską pracę w czasie, kiedy Snowden nie był jeszcze przez nikogo rozpoznawany. To specyficzna relacja między źródłem oraz pracownikami mediów, która z czasem stawała się coraz mocniejsza i bardziej zażyła. To w końcu napięcie rodem z filmów akcji, kiedy bohater afery na międzynarodową skalę stara się wydostać z hotelu w egzotycznym Hong-Kongu.
Po raz kolejny możemy poznać szczegóły programów NSA oraz metod, jakimi nas podsłuchują.
Detale opowiadane przez Snowdena, takie jak podsłuchy w stacjonarnych telefonach czy kartach pamięci, to prawdziwe perełki. Jego doświadczenie podwykonawcy w NSA to szereg niesamowitych ciekawostek, które każdy miłośnik nowych technologii będzie chłonął z rozdziawionymi ustami. Dla mnie, jako blogera Spider’s Web, te kilka nakręconych scen w przeddzień wybuchu afery posiada olbrzymią wartość.
Jeszcze ciekawsze jest obserwowanie z perspektywy dziennikarzy i Snowdena jak afera NSA rozlewa się na kolejne media i kraje. To niesamowita perspektywa, widzieć wszystkich kreatorów zamieszania na skalę światową, którzy siedzą wspólnie w pokoju hotelowym i skaczą po dziesiątkach kanałów informacyjnych. Nawet, jeżeli na bieżąco śledziliście aferę podsłuchową, możecie być pewni, że z takimi materiałami na pewno nie mieliście do czynienia.
Nagrania Laury Poitras są bezcenne i cieszę się, że nareszcie mogłem je zobaczyć.
„Citizenfour” polecam każdemu pasjonatowi mediów, nowych technologii czy teorii spiskowych. Jest tutaj wszystko – wartka akcja, polityczny spisek na najwyższych szczeblach, obnażone kłamstwa, działania służb specjalnych oraz zakulisowe nagrania. Chociaż osobiście uważam, że to wciąż nieco za mało jak na Oskara, film na pewno będzie wart waszego czasu oraz pieniędzy.