REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Horror „Come Play” sprawi, że nieprędko spojrzycie w kolejny ekran

Dziwne, że dopiero teraz pojawił się film, który tak wyraźnie mierzy się z zagadnieniem uzależnienia od wszelkiej maści ekranów. Ciekawe jest też to, że ów film okazał się horrorem.

30.10.2020
19:20
Come Play - horror z 2020 roku
REKLAMA
REKLAMA

Ale po kolei. Bohaterem „Come Play” jest mały chłopiec, Oliver, będący dzieckiem z autyzmem. Ze światem komunikuje się za pośrednictwem smartfona, a konkretnie aplikacji, która „wymawia” za niego zdania. Pewnej nocy, w urządzeniu chłopca pojawia się nagle tajemnicza aplikacja w formie opowiadania o zjawie o imieniu Frank, która szuka przyjaciela pośród samotnych osób spoglądających w ekran.

No dobra, przyznaję, nie brzmi to jak produkcja klasy A. Fabularny punkt wyjścia może kojarzyć się z tanimi horrorami z przeznaczeniem na rynek VOD i wydawać się dość banalną metaforą krytyki uzależnień od smarftonów. Ale, uwierzcie mi na słowo, brzmi to niedobrze na papierze, ale podczas samego seansu nie czuć uczucia zażenowania. Do pewnego momentu „Come Play” jest naprawdę przekonującym straszakiem, który klasyczne motywy przepisuje na współczesność.

Zamiast księgi przywołującej demony, w stylu Necronomiconu, dostajemy tu aplikację, którą przewija się palcem na smartfonie.

Co więcej, gdy bohaterowie filmu włączą kamerę w telefonie bądź iPadzie to uwidacznia ona przed nimi niewidocznego gołym okiem demona o swojskim imieniu Frank.

come play horror 2020

Znajdziemy więc w „Come Play” kilka udanych rozwiązań. Formalnie, choć film jest reżyserskim debiutem Jacoba Chase’a , też jest bardzo dobrze. Aktorzy są nieźle poprowadzeni, a grający autystycznego Olivera Azhy Robertson jest kapitalny. Praca kamery umiejętnie gra z widzem w chowanego, a montaż nadaje całości świetne tempo. Od tej strony naprawdę nie ma się do czego przyczepić.

Oczywiście „Come Play” nie jest horrorowym objawieniem sezonu.

REKLAMA

Jak pisałem wcześniej, to raczej klasyczny straszak, podążający znanymi tropami,  w trochę bardziej współczesnych szatach. Ale jego wartością jest to, że to dobry straszak. Z pewnością parę razy podskoczycie na fotelu i będziecie przygryzać palce. Twórcy bardzo mądrze stopniują napięcie i w większości skrywają filmowego stwora daleko od wzroku nie tylko bohaterów „Come Play”, ale też i widza. Film ten jest jednak nierówny, gdzieś tak do połowy naprawdę intryguje i trzyma na krawędzi fotela, ale potem, szczególnie w finale, traci impet.

Metafora szkodliwego uzależnienia od patrzenia w ekrany jest tyleż samo chwalebna co banalna, także tutaj moja opinia jest podzielona. Natomiast, „Come Play” (szkoda, że dystrybutorowi nie chciało się wysilić na polską wersję tytułu, który w obecnej formie jest trochę bez sensu na polskim rynku) podejmuje jeszcze inny temat - mianowicie samotności w dzisiejszym świecie. A o tym mainstreamowe horrory mówią nieczęsto.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA