Oglądam całe mnóstwo mainstreamowych seriali, ale z prawdziwymi wypiekami na twarzy czekam jednak na odcinki takich serii jak Continuum. Ta kanadyjska produkcja science-fiction stacji Showcase, poruszająca tematykę podróży w czasie z Rachel Nichols w roli głównej, doczekała się już czwartego sezonu.
Co bardziej ambitne telewizyjne produkcje science-fiction niestety nie mają szczęścia do telewizji i z reguły są bardzo szybko kasowane. Niewiele brakowało, a podobny los spotkałby jeden z moich ulubionych seriali - “Continuum” o polskim podtytule “Ocalić przyszłość”.
Zła wiadomość jest taka, że czwarty sezon został skrócony do zaledwie sześciu odcinków i domknie opowiadaną przez Simona Barry’ego historię.
Uwielbiam science-fiction i motyw podróży w czasie, ale bardzo niewiele produkcji kinowych i telewizyjnych udaje się porządnie podejść do tego tematu. Continuum jest jednym z takich wyjątków i niezmiernie się cieszę, że serial otrzyma zakończenie - a była obawa, że zostanie skasowany.
“Continuum” rozpoczyna się w dystopijnej przyszłości w 2077 roku, kiedy to grupa terrorystów o nazwie Liber8 ucieka na moment przed egzekucją w przeszłość by zmienić bieg historii. W pogoń za nimi rusza za nimi główna bohaterka serialu, czyli protektorka Kiera Cameron grana przez Rachel Nichols.
Akcja serialu rozgrywa się w czasach współczesnych, pojawiają się też flashbacki.
Sceny które nazywam flashbackami de facto nie przedstawiają przeszłości, a przyszłość - ale są to wydarzenia przeszłe w świadomości bohaterów. Brzmi to skomplikowanie, no ale taki już urok serialu o podróżach w czasie.
Narracja prowadzona jest ciekawie, historia jest wciągająca, a bohaterowie - chociaż nieco stereotypowi - interesujący, wiarygodni i zapadający w pamięć. Strasznie się cieszę, że poznam ich historię do końca.
Wątków do rozwinięcia zostało jeszcze bardzo dużo.
Na przestrzeni ostatnich trzech sezonów mieliśmy masę fałszywych tropów, zagadek i cliffhangerów. Serial zostawiał na długie tygodnie mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Oglądając Continuum wielokrotnie po zakończeniu odcinka szperałem długo po sieci w poszukiwaniu teorii wyjaśniających to co zobaczyłem na ekranie.
Nie inaczej było z zakończeniem finałowego odcinka rok temu. Chociaż zamknięto kilka wątków, to i tak na koniec mieliśmy więcej pytań niż dostaliśmy odpowiedzi. Kim są tajemniczy żołnierze z przyszłość, kim tak naprawdę jest Brad, dlaczego Kellog jest tak ważny?
Czwarty sezon rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym pożegnaliśmy bohaterów.
Akcja od razu nabiera tempa. Twórcy wiedząc, że mają tylko 6 odcinków na zamknięcie historii, nie pozwalają nam się nudzić. Rozczarowuje nieco pierwsza scena CGI, która przypomina nam o tym, że mamy do czynienia z niskobudżetową produkcją. Potem jest już na szczęście tylko lepiej.
W serialu powrócili wszyscy znani i lubiani bohaterowie. Oprócz Keiry, która marzy już tylko o powrocie do swojej przyszłości i syna, śledzimy losy młodego geniusza Aleca Sadlera, który chce odzyskać kontrolę nad swoją korporacją.
Nie zabrakło też innych bohaterów drugoplanowych, w tym Carlosa Fonnegry.
Detektyw pogodził się wreszcie z wejściem w strefę friendzone’u u Keiry i ma na głowie sprzątanie bałaganu w policji. Pozostali przy życiu członkowie Liber8 też mają własne plany, a adwersarzem - na pierwszy rzut oka - jest przebiegły Kellog.
Wygląda na to, że bohaterom nadal nie udało się uratować przyszłości - która zapowiada się jeszcze mroczniej niż ta opuszczona przez Kierę na początku serialu. Nie wiemy jeszcze, jak zachowają się towarzysze broni Brada i jaki cel ma Chen.