Oj w tym tygodniu się porobiło… Jeżeli szukacie mainstreamu to musicie skierować wzrok gdzie indziej. Oprócz Santany, krążka Lily Allen i The Horrors, ciężko wymienić zespół, który usłyszycie w jakiejkolwiek rozgłośni radiowej, czyli sytuacja podobna do tej sprzed tygodnia. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma ciekawej muzyki do sprawdzenia (jak chociażby rodzime The Dumplings), jeżeli więc jesteście jej ciekawi, to zapraszam na Cyfrowe nowości muzyczne.
Badbadnotgood
Gatunek: jazz
Nie przywykłem do tego, że jazz pojawia się w cyfrowych nowościach muzycznych i nadal dziwnie mi jakoś… ale skoro już się znalazła takowa płyta, to chyba nie zaszkodzi dać jej szansę. Tym badziej, że Badbadnotgood, to muzyczna zgraja złożona z młodych panów z Ontario, żadnych wyjadaczy po 60-tce. Entuzjazm Kanadyjczyków do grania jazzu może się wam łatwo udzielić, więc jeżeli macie chwilę to śmiało poświęćcie ją dla Badbadnotgood – a na pewno musicie rzucić uchem na kawałek Triangle.
Klaus Johann Grobe
Gatunek: krautrock
Jazz z Kanady był, to teraz pora na porcję muzyki z Niemiec, a dokładnie to Klaus Johann Grobe i krautrocka, momentami brzmiącego jak Metronomy. Niemiecki duet, zdecydowanie nie jest pozycją dla delikatnych uszu, szukających ukojenia. Jeżeli jednak język zza zachodniej granicy, organy Hammonda i brzęcząca linia basowa wam nie przeszkadzają, to sięgajcie śmiało po Klaus Johann Grobe.
Liam Finn
Gatunek: indie rock
No jak Liam Finn się pojawił, to nie może być nudno. Ten Nowo Zelandczyk, wydał właśnie swój czwarty album solowy The Nihilist. Nazwa krążka do czegoś zobowiązuje, a zatem brzmienie Finna na longplayu jest raczej oszczędne, ale nie oznacza to, że nic się tutaj nie dzieje, wręcz przeciwnie. Liam rozgrywa swoje nutki na syntezatory, gitary, dodając do nich szczyptę „przestrzenności” i swojego wokalu na pogłosie. Wszystko się klei, zazębia, a tego się po prostu przyjemnie słucha.
Lily Allen
Gatunek: pop
Lily Allen jest już dostępna w serwisach streamingowych i chociaż jej krążek jest ciut... nudnawy, to i tak szkoda byłoby nie posłuchać, co urocza Lily ma do powiedzenia.
Phantogram
Gatunek: muzyka eletroniczna/trip hop
W tym tygodniu rozdanie kart z niezależnego popu należy się Phantogram i ich wspaniałej płycie „Voices”. Na krążku damsko-męskiego duetu z USA mieszają się gitary z syntezatorami i elektronicznymi samplami oraz lekkim żeńskim wokalem. Jak na płytę trip hopową i niezależną, łatwo tutaj znaleźć wpadające w uch kawałki i uzależnić się od nich, posłuchajcie tylko The Day You Died albo Black Out Days. Voices nie jest jednak świeżutką płytą, bo wydana została w lutym 2014, ale od dzisiaj macie okazję posłuchać jej dzięki serwisom streamingowym.
Santana
Gatunek: latynoski rock
Santana jeszcze nie umarł, szkoda tylko, że wydaje tak nudne i przewidywalne krążki, z mnóstwem gwiazd w składzie, jak Ziggy Marley, Pitbull, Gloria Estefan i Miguel, z którym to nagrał najlepszy kawałek.
The Dumplings
Gatunek: muzyka elektroniczna
Było zza granicy, to teraz coś naszego, polskiego – The Dumplings, czyli elektroniczy duet, z którego możemy być dumni. Justyna Święs i Kubi Karaś, jak na debiut z longplayem „No Bad Days”, spisują bardzo dobrze. Ich kawałki brzmią fantastycznie melodyjnie, po paru minutach zakochacie się w „No Bad Days”. Niestety brakuje tutaj hiciorów z krwi i kości, ale za to „No Bad Days” jest płytą bardzo spójną, o wyrównanym poziomie od początku do końca. Krążka póki co, możecie posłuchać tylko za pośrednictwem Wimpa.
The Horrors
Gatunek: indie rock
The Horrors powracają z czwartym krążkiem – „Luminous”. I zaprawdę powiadam wam, dobry to longplay, fani Brytoli nie powinni się zawieść. Nie jest to może poziom „Skying” sprzed trzech lat, ale cóż, ciężko dogonić taką płytę.