Jak się skończył „Dexter” i czy faktycznie ten epilog był taki fatalny? Przypominamy i sprawdzamy
„Dexter” wróci niespodziewanie po latach z 9. sezonem. To dobry moment, żeby przypomnieć sobie pierwotne zakończenie serialu.
Uwaga na spoilery z zakończenia 8. sezonu serialu „Dexter”.
Żyjemy w czasach rebootów, remake’ów, sequeli, prequeli, spin-offów i scenariuszy adaptowanych, a perełki takie jak „Wychowane przez wilki” od HBO Max zdarzają się coraz rzadziej, a nawet i tutaj fani dopatrywali się powiązań z innymi dziełami, w tym seriami „Obcy” i „Blade Runner”. Stacje telewizyjne i serwisy VOD już dawno zaś odkryły, że najlepsze są te piosenki, które już dobrze znamy i stale nam je serwują.
Nic dziwnego, że co rusz wracają hity sprzed lat z nowymi odcinkami, tak jak to miało miejsce w przypadku „Twin Peaks” czy „Z Archiwum X”. Czasem dostajemy też filmowe epilogi takie jak „El Camino”, które domknęło wątek Jesse’ego z „Breaking Bad”. Niedawno pojawiły się plotki na temat powrotu „Skazanego na śmierć”, a wczoraj amerykańska stacja Showtime ogłosiła, że powróci również nasz ukochany morderca z sąsiedztwa.
„Dexter” dostał limitowaną 10-odcinkową serią, która trafi do emisji pod koniec 2021 r.
Serial na podstawie serii książek Jeffa Lindsaya emitowany był w latach 2006-2013. Głównym (anty)bohaterem zarówno powieści, jak i ich aktorskiej adaptacji, jest niejaki Dexter Morgan, czyli pracownik policji, który specjalizuje się w badaniach krwi. Szybko się okazuje, że ten przemiły facet o promiennym uśmiechu ma mroczną stronę — w wolnych chwilach zabija ludzi, ale tylko takich, którzy w jego oczach zasłużyli na śmierć.
To nieco przerażające, że chociaż główny bohater „Dextera” jest seryjnym mordercą, to i tak jako widzowie przez lata mu kibicowaliśmy, gdy rozprawiał się z kolejnymi oprychami wymykającymi się wymiarowi sprawiedliwości. Podobnie jak w emitowanym w podobnym okresie „Breaking Bad”, obiektywnie zły człowiek został przedstawiony tak, by budzić naszą sympatię.
Niestety zakończenie „Dextera” było jednym z najgorszych w historii telewizji.
„Breaking Bad”, który, jak pamiętam, kończył się ledwie tydzień po „Dexterze”, jest jednym z najlepiej ocenianych seriali w historii, a ostatni odcinek, zamykający historię Waltera „Heisenberga” White’a, otrzymał świetne noty, wyprzedzając nawet tak ciepło przyjęte przez widzów seriale, jak „Hannibal” i „Gravity Falls”. Nic dziwnego, że ląduje na szczytach zestawień.
Finałowy odcinek serialu „Dextera” z kolei znalazł się na przeciwległej stronie spektrum ocen. To o tyle smutne, że sam serial był oceniany dość pozytywnie — zwłaszcza przez pierwsze cztery sezony, zanim dobrał się do niego Scott Buck… czyli ten sam człowiek, któremu Marvel kilka lat pozwolił nieopatrznie dobrać się do „Iron Fista” i fatalnego „Inhumans”.
Jak się kończył „Dexter”?
Po wielu perypetiach pętla zaczęła się zacieśniać wokół szyi głównego bohatera, a nad Miami zaczął naciągać sztorm. Dexter oddał syna pod opiekę swojej partnerce Hannie, z którą musiał się ku swej rozpaczy rozstać, a do tego doprowadził do śmierci swojej ukochanej siostry Debry. Najpierw pochował jej ciało w morzu, a potem odpłynął w stronę oka cyklonu…
Jego koledzy, którzy wreszcie się na Dexterze poznali i zrozumieli, z kim mają do czynienia, uznali, że morderca, którego ścigali przez lata, zginął. Z epilogu dowiedzieliśmy się jednak, że bohater przeżył, zamieszkał gdzieś z dala od cywilizacji i został — nie żartuję — drwalem. Fani, oględnie mówiąc, nader chłodno przyjęli takie zakończenie historii, której poświęcili osiem lat życia.
Dexter trafił na niemal sam koniec zestawienia najgorzej ocenianych finałów w historii telewizji.
Jak wykazuje przeprowadzona w ubiegłym roku analiza serwisu towardsdatascience.com, spośród produkcji, których ostatnie odcinki wyemitowano przed finałem „Dextera” (4,7/10), jedynie zakończenie oryginalnej wersji „Dragon Ball Z” zostało przyjęte jeszcze chłodniej (4,3/10). Dopiero później dołączyły do niego „Gra o tron” (4,2/10) i „House of Cards” (2.6/10).
Podobnie wygląda lista seriali, w których ocena zakończenia odbiegała od ocen poprzednich odcinków, również i tutaj „Dexter” wypadał kiepsko. Większe odchylenie od mediany zanotowały jedynie wspomniane „House of Cards” (znów najwyższy wynik) i „Gra o tron” (niewiele lepsza), a także „Scrubs” (zakończone w 2010 r.) i „Bloodline” (zakończone w 2017 r.)
Biorąc to wszystko pod uwagę, wcale nie boję się powrotu „Dextera”.
Skoro serial zakończył się takim ogromnym rozczarowaniem, to dodatkowe 10 odcinków i tak nie zszarga jego opinii i nie zniszczy jego dziedzictwa. Jeśli w dodatku za limitowaną serię będzie odpowiadał jej pierwotny twórca Clyde Phillips, a nie Scott Buck, który po tym co nawywijał przy „Iron Fiście” i „Inhumans” powinien zmienić wreszcie zawód, to jestem dobrej myśli.
Jestem przy tym przekonany, że Michael C. Hall, który wcielał się w Dextera Morgana i już wcześniej wyrażał zainteresowanie powrotem do tej roli, musi zdawać sobie sprawę z tego, jak zakończenie serialu, któremu też poświęcił lata życia, zostało przyjęte zaraz po emisji. Liczę na to, że aktor nie zgodziłby się na udział w projekcie, który mógł pogrążyć go jeszcze bardziej.
PS Szkoda tylko, że „Dexter”, który do dziś nie doczekał się godnego następcy, wyleciał z serwisów streamingowych, podobnie jak inne produkcje stacji Showtime, w tym np. „Californication”. Oba seriale planowałem obejrzeć ponownie czy to na Netfliksie, czy to na HBO GO, ale w obu serwisach nie ma już po nich śladu…