„Dickinson” od Apple TV+ to serial spełniony, który powinien spodobać się szerokiemu gronu odbiorców. Oceniamy 1. sezon
OCENA
Osadzona w połowie XIX wieku w małym miasteczku w Nowej Anglii opowieść o perypetiach rodziny Dickinsonów przykuwa uwagę nie tylko ciekawą charakterystyką postaci, ale przede wszystkim nietuzinkowym sposobem opowiadania. Dość powiedzieć, że serial stworzony przez Alenę Smith rozpoczyna się w rytm Praise The Lord A$AP Rocky’ego i w tym momencie już wiemy, że nie będzie to zwykła opowieść biograficzna.
„Dickinson” przedstawia losy rodziny oraz samej Emily w wyjątkowo nowoczesny sposób. Z głośników nie tylko sączy się współczesna muzyka, ale sami bohaterowie mówią i zachowują się w sposób, który znamy z dzisiejszych czasów. Takie podejście do tematu umożliwiło zwiększenie zainteresowania tematem i podbicie pewnych uniwersalnych problemów, przeżywanych przez bohaterów.
Produkcja na każdym kroku podkreśla, że młodość rządzi się swoimi prawami.
Przedstawienie bohaterów przez współczesny pryzmat pozwala lepiej uwypuklić i unaocznić tę zasadę. Oczywiście nie jest to całkowicie innowacyjne zagranie. Podobny zabieg zastosowano kiedyś chociażby w „Marii Antoninie” Sofii Coppoli. Należy jednak przyznać, że twórcy serialu „Dickinson” wykorzystują go w jeszcze lepszy sposób, nie bojąc się eksperymentować z formą.
Taki sposób prowadzenia historii pomaga też twórcom utrzymywać uwagę widza przez całość serialu. Tak jak niedawne „Daybreak” w dygresyjnym stylu opowieści i łamaniu czwartej ściany znalazło sposób na utrzymanie zainteresowania, tak „Dickinson”, poprzez odwołania do dzisiejszej kultury i nowoczesnego sposobu wysławiania się, jest w stanie przyciągnąć widza na dłużej. Warto zaznaczyć, że właśnie takiego elementu brakuje chociażby w nieco pokrewnym tematycznie serialu „Ania, nie Anna”. Jego styl opowieści niepotrzebnie oddaje moment akcji, przez co serial raczej snuje się do przodu, niż wzbudza prawdziwe zainteresowanie.
„Dickinson” to nie tylko serial świetnie zrealizowany, ale i wyśmienicie zagrany.
Każdy z aktorów czuje się tu jak ryba w wodzie, idealnie oddając charakter swojej postaci. Haillee Steinfeld w roli głównej zachwyca, porusza i przyciąga do ekranu. Jej Emily pełna jest młodzieńczego wigoru, siły oraz niestandardowych ciętych ripost. Nie boi się walczyć o swoje prawa i pragnienia, a nawet gdy narzeka i marudzi, robi to w urzekający, nieirytujący sposób.
Wyśmienita jest Jane Krakowski jako matka Emily, próbująca wpoić córce zasady, którymi powinno rządzić się każde domostwo. Kobieta jest zadowolona ze swojej roli jako opiekunki rodzinnego ogniska, odpowiedzialnej za sprawne działanie domu. Jej postawa życiowa, tak odmienna od tej prezentowanej przez Emily, stanie się częstokroć źródłem konfliktu. Jednak takiego, spod którego wciąż widać będzie ogromną rodzicielską miłość.
Przez ekran przewinie się też kilkoro znanych i lubianych aktorów, którzy wcielą się w inne słynne postacie literackie z tamtych czasów. Pojawienie się paru z nich stanie się najciekawszym komediowym akcentem 1. sezonu produkcji.
Warto też podkreślić, że postacią, która całkowicie skradnie ekran tylko dla siebie, mimo że pojawia się jedynie kilkukrotnie, będzie tajemniczy bohater grany przez rapera Wiza Khalifę. Jego obecność w serialu stanowi jeden z najjaśniejszych elementów premierowych odcinków.
„Dickinson” to serial prawdziwie spełniony, który powinien spodobać się szerokiemu gronu odbiorców. Historia poprowadzona jest z werwą, pazurem i pomysłem, a kolejne odcinki coraz mocniej zaskakują widza.
Włodarze Apple ponoć już zamówili 2. sezon produkcji. Jeśli kolejna seria będzie prowadzona z równą nieposkromioną energią, co premierowe dziesięć odcinków, które właśnie zadebiutowały na nowej platformie Apple TV+, już zacieram ręce na kolejne długie godziny spędzone w Nowej Anglii.