To dobrze, że Polacy poczekają dłużej na Disney+. Serwis ruszył z błędami technicznymi i niewielką biblioteką
Disney+ właśnie oficjalnie zadebiutował na terenie USA i kilku innych państw. Możemy jednak mówić o poważnym falstarcie usługi VOD od Disneya. Użytkownicy spotkali się z olbrzymimi błędami technicznymi na różnych urządzeniach. A problemów jest więcej. Wbrew pozorom to dobrze, że Polakom przyjdzie dłużej poczekać na platformę.
Dzisiaj przy okazji premiery serwisu Disney+ można już chyba otwarcie powiedzieć to, co z każdym tygodniem wydawało się coraz bardziej oczywiste - zapowiedziana na listopad rewolucja na rynku VOD okazała się naprawdę dużym falstartem. Wizja dwóch korporacyjnych gigantów rzucających wyzwanie Netfliksowi dla wielu osób wydawała się naprawdę kusząca, bo największa istniejąca platforma streamingowa w ostatnim czasie często zawodziła oczekiwania swoich użytkowników.
Wydaje się jednak, że spoglądając z nadzieją na Apple TV+ i Disney+, wspomniane osoby ignorowały wiele oczywistych problemów z tymi serwisami, a także ogrom uzyskanej przez Netfliksa przewagi. Debiuty obu usług trudno bowiem uznać za szczególnie udane. Apple TV+ wypada blado w zestawieniu z każdym dostępnym w Polsce VOD, a sprawy nie polepszają bardzo wąska biblioteka produkcji oraz olbrzymie problemy z działaniem wersji na przeglądarki.
Okazuje się, że błędów technicznym nie uniknął też Disney+. Ogromna liczba subskrybentów ma problemy z jakimś aspektem działania platformy.
DisneyPlus "live outage map" pic.twitter.com/PEoB7B0RJf
— Brooks Barnes (@brooksbarnesNYT) November 12, 2019
Jak donoszą branżowe amerykańskie media, w niecałe dwie godziny po oficjalnym starcie serwisu sieć pełna już była rozmaitych skarg użytkowników. Według informacji serwisu Deadline i strony Down Detector do tej pory zgłoszono już ponad 7 tys. problemów, z czego 35 proc. doniesień dotyczyło niemożności zalogowania się, a 64 proc. kłopotów ze streamingiem. Według dotychczasowych doniesień usługa szczególnie źle działa na Apple TV, innych Smart TV oraz aplikacji Playstation (za Hollywood Reporter). Skalę problemów dobrze obrazuje mapka Stanów Zjednoczonych zaznaczanymi na żywo miejscami, gdzie jest największe natężenie problemów z Disney+.
Gniewu użytkowników nie złagodziły postaci Ralpha Demolki, Myszki Miki czy Psa Pluto, które towarzyszą komunikatom o problemach z usługą. Część subskrybentów próbowała zgłosić pojawiające się błędy za pomocą oficjalnej infolinii telefonicznej, ale czas oczekiwania na odpowiedź w niektórych przypadkach przekraczał godzinę.
@disneyplus It's been over an hour and I'm still on hold. I try to sign in and it says call customer service. Waiting over an hour is ridiculous. You should have anticipated these problems and had enough customer support staff to not have to wait OVER AN HOUR! pic.twitter.com/x9KahIO17J
— Alex Ball (@Atkball) November 12, 2019
Przedstawiciele nowego serwisu Disneya w zeszłym tygodniu ostrzegali, że na początku jego działania mogą pojawić się problemy techniczne, ale chyba nikt nie oczekiwał takiej skali błędów. Część posiadaczy konta na Disney+ została pozbawiona możliwości oglądania na wybranym przez siebie urządzeniu, a część nie mogła wyświetlać niektórych dzieł (przede wszystkim serialu „The Mandalorian”, filmu „Zakochany kundel” i rozmaitych dzieł z uniwersum „Star Wars”).
Paradoksalnie na całym tym zamieszaniu dobrze wyszli mieszkańcy wielu europejskich krajów. Na Disney+ poczekają do marca, ale przynajmniej oszczędzono im problemów.
Netflix z początku również był platformą niepozbawiona technicznych niedoróbek, ale polscy użytkownicy z racji długiego oczekiwania na jego debiut dostali twór dopracowany i uzbrojony w mocną bibliotekę. Być może taka opcja ma z perspektywy rodzimego odbiorcy popkultury więcej plusów niż minusów.
Oczywiście, wszyscy w 2019 roku jesteśmy przyzwyczajeni do niemal równoległych z oryginalną premier nowości na naszym rynku, ale przecież Disney+ na razie nie ma wcale wiele godnych uwagi oryginalnych dzieł. Większość zapowiedzianych seriali trafi tam dopiero w nadchodzących miesiącach. Obecnie biblioteka platformy nie jest może tak uboga jak ta Apple TV+, ale do ideału wciąż brakuje jej bardzo dużo. W ten sposób polscy widzowie unikną konieczności płacenia za usługę nieszczególnie wartą swojej ceny i nie będą musieli siłować się z niedziałającym serwisem. Po raz kolejny dostajemy dowód na to, że czasem lepiej wykazać się odrobiną cierpliwości niż rzucać się od razu na ładnie opakowany produkt, który świeżo trafił do sprzedaży.
- Czytaj także: Jak Apple TV+ wypada na urządzeniach firmy z Cupertino? Czy posiadacze urządzeń Apple'a powinni skorzystać z usługi? Znaleźliśmy kilka powodów za i przeciw.