REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

To, co najlepsze w prozie Stephena Kinga, zostało przelane na ekran. Widzieliśmy film „Doktor Sen”

Podobno Stephenowi Kingowi spodobał się film „Doktor Sen”, w przeciwieństwie do „Lśnienia” Stanleya Kubricka z 1980 roku. Nic dziwnego, że pisarz zaaprobował dzieło Mike’a Flanagana.

15.11.2019
13:45
doktor sen recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Ten, trochę inaczej niż Kubrick, przedstawił widzom bohaterów powieści w sposób pogłębiony, skupiając się mocno na rysie psychologicznym.

„Doktor sen” to ekranizacja książki, która kontynuuje historię opowiedzianą w „Lśnieniu”. Danny Torrance (Ewan McGregor), syn Jacka znanego ze „Lśnienia”, choć jest już dorosły, nadal jest bezbronny wobec atakujących go demonów - wspomnień przeszłości i alkoholizmu. Mężczyzna walczy jednak i w końcu udaje mu się wyjść na prostą. Wtedy poznaje dziewczynkę, która posiada podobne moce co on. Abrę Stone (Kyliegh Curran) śledzą niebezpieczni ludzie z grupy zwanej Prawdziwym Węzłem. Wyznawcy kultu żerują na młodych ludziach, czerpiąc z nich ich lśnienie. Danny po wielu rozterkach postanawia pomóc Abrze.

Doktor Sen - Ewan McGregor class="wp-image-321489"

Sporo czasu w filmie poświęca się kwestii walki ze wspomnianymi wewnętrznymi demonami i słabościami. A także rozważaniom na temat tego, czy warto walczyć z własną przeszłością. Ale skoro już wszyscy się tu zebraliśmy, to wiadomo, że do takiej walki dojdzie. Zanim Danny po latach trafi do hotelu Panorama (ang. Overlook), czeka go sporo rozterek. Na szczęście tempo akcji na tym nie traci - wątek cały czas trzyma widza w napięciu.

Część filmu odnosząca się do przeszłości wypada bardzo dobrze. Danny wraca w znajome miejsca, chodzi po upiornych korytarzach. Po czasie pojawiają się tam duchy przeszłości. Twórcy na szczęście nie zdecydowali się na powołanie do życia cyfrowych wersji aktorów, którzy grali w „Lśnieniu” - zatrudnili osoby bardzo przypominające pierwowzory.

„Doktor sen” to z jednej strony trzymający w napięciu thriller. Z drugiej zaś dialog z dziełem Stanleya Kubricka. Autor nawiązuje do tytułu sprzed lat subtelnie, a zarazem dość mocno podkreśla jego znaczenie. Hotel Overlook majaczy gdzieś w mgle od początku filmu, nie widzimy go, ale wiemy, że on nadal tam stoi, kryjąc w sobie zło, które cały czas czyha na Danny'ego. Gdy ten po latach pojawia się w hotelu, widzi wspomniane korytarze czy główny hall budynku, świetnie odtworzone przez ekipę pracującą przy filmie.

„Doktor Sen” to jednak nie tylko historia Danny'ego i Abry.

Zaraz obok toczy się opowieść członków Prawdziwego Węzła. Na czele grupy stoi posępna, charyzmatyczna Rose. Grająca postać Rebecca Ferguson wykonała świetną robotę, kreując bohaterkę wyrazistą, niejednoznaczną i równie ważną dla całej fabuły, co Danny Torrance. Spotkanie tych dwóch postaci, tak bardzo ze sobą kontrastującym, to najciekawsze zestawienie dobra i zła, które zawarto w filmie.

REKLAMA

Nowa ekranizacja powieści Stephena Kinga skąpana jest w atmosferze tajemnicy, grozy i zawiera element, który najbardziej lubię w prozie pisarza - poczucie, że zło czai się tuż za rogiem, gotowe, by zaatakować. W „Doktorze Sen” to uczucie nie mija aż do samego końca.

Film „Doktor Sen” możecie już oglądać w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA