Internauci mogą wreszcie wykupić dostęp do HBO GO bez podpisywania długoterminowej umowy z operatorem. Akurat dobrze się składa, bo Silicon Valley wróciło dziś z 5. sezonem, a zupełnie nowy odcinek serialu Dolina Krzemowa został właśnie dodany do biblioteki.
OCENA
Miałem okazję zapoznać się przed premierą z epizodem otwierającym 5. serię Silicon Valley, a także z dwoma kolejnymi. Mogłem dzięki temu sprawdzić, czy komedia o twórcach startupów dalej będzie bawić bez T.J. Millera na pokładzie.
Pied Piper wraca, ale w niepełnym składzie.
Serial opuścił w tym roku będący w obsadzie od samego początku odtwórca roli Erlicha Bachmana. W poprzedniej serii bohater udał się na wyprawę do Azji i słuch po nim zaginął. Co jednak ciekawe, chociaż postać nie pojawia się na ekranie, to i tak jest jej pełno. Jego zniknięciu poświęcono jeden ciągnący się przez kolejne odcinki wątek.
HBO żegna się z nim powoli, ale definitywnie. Chociaż to właśnie dzięki niemu twórcy Pied Piper mogli osiągnąć sukces, a Erlich nadal ma 10 proc. udziałów w ich firmie, Richard i spółka kręcą się po Dolinie Krzemowej już piąty rok. Najwyższy czas, by ich startup stanął na nogi. O własnych siłach.
Dolina Krzemowa nadal potrafi rozbawić do łez.
Po dramatycznej końcówce poprzedniego sezonu startup głównych bohaterów wszedł w kolejną fazę rozwoju. Na samym początku Richard prowadzi swoich kolegów przez piękne biura, by pokazać im… piwniczny bunkier bez żadnego okna. Chłopaki zdobyli pieniądze, mają wizję, ale muszą się liczyć z rzeczywistością. I budżetem.
Pied Piper wszedł na kolejny poziom, ale oznacza to nowe wyzwania. Wybór biura (piwnica odpadła), zatrudnianie pracowników, gaszenie metaforycznych pożarów po przejęciu dwóch zespołów - to wszystko wdzięczne materiały na gagi. HBO w pełni to wykorzystuje, a kolejne perypetie bohaterów ogląda się z przyjemnością.
Mam jednak spory problem z motywem przewodnim.
Serial osadzony jest w realiach Doliny Krzemowej. Chociaż główni bohaterowie tworzą fikcyjną firmę, a ich oponenci w postaci np. Gavina Beslona też prowadzą wykreowane na potrzeby serialu biznesy, były one zawsze mocno osadzone w naszej rzeczywistości. Do tego w tle przewijają się znane w prawdziwym świecie marki, jak Google czy Tesla.
Pied Piper zaczynał jako jeden z wielu startupów i nie wywracał status quo. W poprzednim sezonie pojawił się jednak pomysł na „nowy internet”. Z bandy geeków pracujących w piwnicy główni bohaterowie przeistoczyli się w zespół, który naprawdę może zmienić świat. Jeśli tylko im się to uda, serialowa Dolina Krzemowa oderwie się całkowicie od naszej rzeczywistości.
Na szczęście Silicon Valley skupia się na codzienności zespołu Richarda.
Motyw przewodni sezonu mi nie leży, ale same humorystyczne scenki są świetne. Bohaterów widzowie poznali już na tyle, że nie sposób nie przejmować się ich losem. Zmieniło się nie tylko ich życie zawodowe, ale też prywatne. Pod nieobecność Erlicha stracili miejsce zamieszkania. Każdy ze startupowców musi szukać na szybko nowego lokum.
Największy problem miał z tym Dinesh, który zakupił sobie samochód marki Tesla. Scenki, w których Gilfoyle się z nim przekomarza właśnie z tego powodu, są jednymi z najlepszych z nowej serii. Chemia pomiędzy tą parą bohaterów od początku była jednym z głównych motorów napędowych Silicon Valley i to się nie zmieniło.
Dolina Krzemowa bawi i niepokoi.
Chociaż serial opisuje realia życia twórców startupów w krzywym zwierciadle, nadal jest w stanie w inteligentny sposób nabijać się z tego światka. Czy to pokazując problem ze zgodzeniem się pracodawcy na przynoszenie do pracy zwierząt domowych, czy to skutek wykrycia przez konkurencję dumpingu cenowego, czy to realia pracy w korporacji, wywołuje śmiech. Przez łzy.
Osoba obserwująca prawdziwy świat startupów szybko wyłapie nawiązania do realnych problemów. Podczas seansu naszła mnie jednak refleksja, że coś jest fundamentalnie nie tak ze współczesnym internetowym światem. Naruszenia prywatności, wyzyskiwanie pracowników, wbijanie partnerom biznesowym noża w plecy - jak się nad tym zastanowić, to wcale śmieszne nie jest.
HBO nie robi jednak z komedii dramatu.
Dolina Krzemowa stara się zwrócić uwagę na problemy współczesnego świata, ale nie gubi swojego ducha. Niezmiernie cieszy, że w serialu powrócił stary dobry Gavin Belson, który ponownie stanął na czele Hooli. Jego przemiana duchowa była na szczęście krótkotrwała. Dalej jest tym charyzmatycznym łotrem, z którym bohaterowie okazjonalnie się spierają.
Momentami sceny w jego gabinecie są nawet czasem zabawniejsze niż kolejne perypetie twórców Pied Piper. Proces projektowania pudełka kolejnej generacji jest jednym z najzabawniejszych momentów w całym serialu. Liczę na to, że przed końcem sezonu z Gavinem widzowie spędzą jeszcze dużo czasu, bo choć bohater Matta Rossa jest karykaturą, nie da się go nie kochać.
Martwi tylko brak nowych wyrazistych postaci.
Co prawda wróciła stara gwardia - Richard, Jared, Dinesh, Gilfoyle i Gavin - oraz liczne postaci epizodyczne (m.in. lekarz Richarda, prawnik Pied Piper, Monica, Laurie), te zupełnie nowe twarze są jak na razie bardzo bezbarwne. Trudno powiedzieć, czy któraś z nich się wybije.
Niemniej jednak 5. sezon Silicon Valley trzyma poziom poprzednich. Jeśli tylko zapomnieć o naciąganym motywie przewodnim, można się przy półgodzinnych odcinkach świetnie bawić. Jeśli ktoś bierze się teraz za testy uwolnionego HBO GO, seans Doliny Krzemowej jest z pewnością świetnym pomysłem.