REKLAMA

Równonoc Donatana dosłownie minuty temu trafiła w końcu na Spotify (już działa)

Musicie wiedzieć, że na rapie znam się mniej więcej tak jak wielu polskich kibiców Borussii Dormund zna się na piłce nożnej, ale od czasu do czasu będę o nim dla Was pisał o nim na łamach sPlay, bo - cóż - bardzo lubię. Tym razem mam zawodowego newsa. 

Równonoc Donatana dosłownie minuty temu trafiła w końcu na Spotify (już działa)
REKLAMA
REKLAMA

W pierwszych dniach obecności na Spotify, płyta była uszkodzona. Na szczęście administracja serwisu już naprawiła błąd - także dzięki uwagom czytelników sPlay.

Równonoc polsko-rosyjskiego producenta Donatana to najciekawsze produkcja hip-hopowa 2012 roku. Muzyk zaprosił do współpracy wielu polskich raperów, także tych ze ścisłej czołówki, a następnie na stylizowanych na słowiańską muzykę ludową bitach stworzył kilkanaście kompozycji odnoszących się do dziedzictwa Polaków i ich najbliższych sąsiadów.

Powiem Wam, tak krótko, co mi się w tej płycie najbardziej podoba i nie podoba. To bardzo ważne, żeby zrozumieć czemu targają mną tak mieszane uczucia. Napisałem bowiem, że to najciekawsze produkcja, ale do tej pory nie potrafię sam sobie odpowiedzieć na pytanie czy przy okazji ta produkcja jest też... dobra.

To jest dobre. Pomysł. No pomysł jest kapitalny. Donatan z racji pochodzenia zapewne był od dziecka rozdarty nieco pomiędzy dwoma zwaśnionymi narodami, a próbą kompromisu było doszukiwanie się wspólnego mianownika. Okazała się nią płynąca w naszych żyłach słowiańska krew. Wcale jej nie czuję, ale budzi czasem dziwny zew. To są klimaty prawie zupełnie nie eksploatowane w polskiej sztuce i kulturze, od czasu do czasu zahaczają o nie zespoły z pogranicza folku czy metalu, ale przy takim potencjale i tak strasznie ten temat marnotrawimy.

Jakby tego było mało, tym razem klimaty te wymieszano z życiem chłopaków z ulicy, spod trzepaka. Mieli opowiedzieć nieco o słowiańskiej duszy z perspektywy XXI wieku, żadnego tam wspominania Biskupina. To też super idea.

Bity utrzymane w specyficznej stylistyce są doskonałe. Są oryginalne, wpadają w ucho, cechuje je spora różnorodność, a przy tym umiejętnie połączono je z konwencją narzucaną przez nowoczesną muzykę. Sporo wstawek muzycznych to dzieło heavy-folkowego zespołu Percival. Który, podobnie jak pomysł i bity - również jest rewelacyjny, zarówno w kwestii instrumentalnej, jak i wokalnej.

Kolejny atut płyty Równonoc: Słowiańska Dusza to teledyski. Przygotowano ich kilka, jeden lepszy od drugiego. Słowianie biegający w średniowiecznych strojach na tle Land-roverów i garaży - kapitalna sprawa. To właśnie do utworu "Budź się" przygotowano mój ulubiony teledysk, choć na motyw przewodni notki wybrałem - w nagrodę - klip dla Trzeciego Wymiaru. Dlaczego?

Zawiedli tylko raperzy. Ciężki żywot producenta. Możesz stworzyć najlepszy pomysł, wyreżyserować najlepsze teledyski i dograć do tego najlepsze bity, ale nie jesteś w stanie odpowiadać za raperów. Donatan zaprosił do współpracy śmietankę polskiego rapu, zabrakło tylko kilku rozpoznawalnych nazwisk. Jest m.in. bardzo lubiany przeze mnie Pezet, który dobrze poradził sobie ze swoim zadaniem. Zrozumiał konwencję, nawija o teraźniejszości, ze słowiańskim motywem w tle. Świetnie poradzili sobie panowie z Trzeciego Wymiaru.

Z drugiej strony kilku raperów sprawia wrażenie jakby kompletnie nie miało pojęcia co robi na tej płycie. Gdzieś przeczytałem jakiś post na forum, który o Tede i jego "Nocy kupały" niezwykle celnie pisze, że "przeczytał krótką notkę na ten temat na Wikipedii i uwierzył, że zrobi dobrą piosenkę". W przynajmniej dwóch miejscach płyty "Słowiańska dusza" padają słowa "Mario Bros.", niektórzy panowie opowiadają co jedli wczoraj na obiad, a dla większości raperów słowiańskie pochodzenie sprowadza się do tego, że lubimy wypić.

REKLAMA

Samą płytę poznałem za sprawą "Nie lubimy robić", gdzie występują Borixon i Kajman, a mimo początkowego zafascynowania pomysłem, strasznie doskwierali mi raperzy, którzy delikatnie mówiąc nie należą do moich ulubieńców i nie cenię ich umiejętności. Miałem nadzieję, że dalej będzie lepiej. Niestety - nie jest. Goście występujący na płycie Donatana w większości nie mieli pomysłu na swoje zwrotki, nie posiadali wiedzy o kulturze słowiańskiej, która by ich w jakiś sposób zainspirowała, a wspólny mianownik upijania się w pewnym momencie zaczyna być zwyczajnie nudny.

Ze względu na bity, oryginalność i pomysł - warto, a nawet trzeba posłuchać. Trzeba mieć jednak świadomość, że wartość artystyczna merytorycznej części płyty jest bardzo niska.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA