Wiosna 2020 to okres, którego większość naszej cywilizacji nie będzie miło wspominać. Jednak dzięki takim albumom jak „Future Nostalgia” ten czas może nam płynąć choć trochę bardziej znośnie.
OCENA
A mamy tu do czynienia z prawdziwą perełką muzyki pop. Dua Lipa nie tylko błyskawicznie dojrzała i stała się jeszcze bardziej świadomą autorką i wykonawczynią, ale też wspaniale bawi się dźwiękami, stylami, motywami. „Future Nostalgia” może nie jest arcydziełem popu, to nie jest nowy „Purple Rain” czy „Thriller”, ale na to Dua Lipa ma jeszcze czas. Na razie jest ona na dobrej drodze, by dołączyć do panteonu największych gwiazd muzyki rozrywkowej XXI wieku.
Na pewno słuchając „Future Nostalgia” przeniesiecie się do krainy przyjemnych dźwięków, które na szczęście dalekie są od tanich banałów kolegów i koleżanek po fachu.
Znajdziemy tu nawiązania do Madonny, Gwen Stefani. Całość brzmi jak jeden wielki hołd dla Kylie Minogue i wyrafinowanego żeńskiego popu z lat 90.
Pierwsze trzy kawałki skłaniają się bardziej ku współczesności przefiltrowanej przez dźwiękowe odwołania do przeszłości. Tutaj na szczególną uwagę zasługują mocne popowe hymny Don’t Start Now i Cool. Kapitalnie zaaranżowane, ze świetnymi melodiami.
Ale taki Physical to swoisty sequel kawałka pod tym samym tytułem od Olivii Newton-John sprzed prawie 40 lat. Ma trochę szybsze tempo, ale rytmicznie zdaje się być jego pochodną, w dodatku zatopioną w mocnych synthwave’owych rytmach. Brzmi jakby był dosłownie wyjęty z lat 80. To, w jaki sposób koresponduje on z oryginałem to doprawdy świetna zabawa w muzykę. Proponuję słuchać tych kawałków razem jeden po drugim. Levitating to z kolei ciekawy pokaz tego, jak brzmiałaby Blondie zmiksowana z Daft Punkiem. Kołyszący rytm, ciekawe rozwiązania wokalne.
Potencjalnie największym hitem z „Future Nostalgia” może zostać Break My Heart. To kawałek, który mogliby wspólnie napisać Moloko i Lady Gaga.
Szanse na status hitu ma Good In Bed – niby na pierwszy rzut ucha typowy wiosenny kawałek do zabawy (choć w warstwie tekstowej wcale nie przywodzi na myśl zabawy), ale ciekawe ilu z was byłoby w stanie wymyślić takie nieoczywiste linie melodyjne, jakie słuchać tu w refrenie. I jeszcze sprawić, by brzmiały one tak lekko i tak łatwo wpadały w ucho.
Te wszystkie nawiązania i „zapożyczenia” to nie wtórna zabawa w nostalgię. Dua Lipa podchodzi do tego zadania kreatywnie.
Artystka wzięła na warsztat wszystkie przeboje, na których się wychowała i z tych puzzli ułożyła swoją własną konstrukcję. Lipa ma świetne wyczucie, jeśli chodzi o wpadające w ucho melodie, ciekawe ścieżki rytmiczne nie uciekające od szlachetnych funkowych korzeni. Niby to wszystko jest dość subtelne i nie do końca wyrobione ucho pewnie i tak uzna, że „Future Nostalgia” to taki sam pop jak każdy inny, który króluje w radiu czy serwisach streamingowych, ale diabeł, bądź anioł, tkwi w szczegółach.
Choć nie zawsze Dua Lipa porusza na „Future Nostaliga” radosne tematy, to cały krążek brzmi niezwykle pozytywnie i radośnie od strony muzycznej. Artystka wstrzeliła się z nowym albumem więc idealnie, gdyż potrzebna jest nam teraz solidna dawka eskapizmu i choćby tylko emulacja dobrej zabawy, nawet jeśli w okrojonym towarzystwie albo solo.