REKLAMA

„Dżentelmeni” to stary, dobry Guy Ritchie - oceniamy nowy film

„Dżentelmeni” to komedia sensacyjna, dzięki której Guy Ritchie wraca do swoich korzeni, czyli kina gangsterskiego. Oceniamy najnowszy film reżysera „Przekrętu” i „Sherlocka Holmesa”.

Dżentlemeni – kadr z filmu
REKLAMA
REKLAMA

Po tym, jak reżyser Guy Ritchie poflirtował z wielkimi blockbusterami, pokroju „Króla Artura: Legendy Miecza” czy disneyowskiego „Aladyna”, wraca do swojego ulubionego gatunku filmowego – gangsterskiej komedii pełnej omyłek, które tak chętnie tworzył na początku swojej kariery.

„Dżentelmeni” to historia walki o wpływy nad brytyjskim imperium marihuany, dotąd prowadzonym przez amerykańskiego magnata. Kiedy Mickey Pearson decyduje się wyjść z biznesu, oferując sprzedaż swojej dilerskiej sieci jednemu z uznanych biznesmenów z półświatka, nie spodziewa się, że rozpoczyna tym samym otwarty sezon polowań na siebie oraz swoją schedę.

Dżentlemeni – kadr z filmu class="wp-image-375585"

Film opowiada o różnych grupach, które próbują położyć rękę na intratnym biznesie. Towarzyszy temu cała seria niespodziewanych zdarzeń.

Produkcja wywołuje żywe emocje, nie tylko dzięki niezłemu, pełnemu różnorodnego humoru scenariuszowi, ale przede wszystkim dzięki wyśmienitemu aktorstwu. Prym wiedzie tu narrator całej opowieści – Fletcher w brawurowej kreacji Hugh Granta. Brytyjczyk celowo gra swojego bohatera z przesadą i specyficzną manierą, która ma podkreślać nadmiernie wyluzowany charakter postaci, dzięki czemu jego Fletcher bawi się w ten sposób ze swoim rozmówcą, Rayem (Charlie Hunnam), a zarazem z widzem.

Kwestia narratora jest zresztą ciekawym rozwiązaniem fabularnym. Za pomocą grantowskiego głosu z offu Ritchie prowadzi nieco chaotyczną opowieść, która goniąc po wątkach jednocześnie trzyma się w narracyjnych ryzach.

Dżentlemeni – kadr z filmu class="wp-image-375591"

Świetny jest Matthew McCounaghey, którego bohater musi odpierać ataki z różnych stron i stale mieć oczy dookoła głowy.

Co ciekawe – moment, w którym mężczyzna oprowadza jednego z potencjalnych kupców po swojej plantacji marihuany, silnie przywodzi na myśl film Harmony’ego Korine’a „Plażowy haj”, w którym McCounaghey dał pokaz aktorskiej przesady i swobody wyrazu, wcielając się w wiecznie zjaranego milionera. Co śmieszniejsze – pod pewnymi względami wydaje się, że Matthew gra w „Dżentelmenach” alternatywną wersję tamtej postaci. Tylko taką bardziej ogarniętą i lepiej przystosowaną do społeczeństwa.

Dobry jest Colin Farrell, który mimo mniejszej roli, dzięki charyzmie i determinacji silnie podkreśla swoją obecność na ekranie.

W tym kontekście warto podkreślić, że „Dżentelmeni” to także film interesujący od strony wizualnej, a także – od strony strojów.

Dżentlemeni – kadr z filmu class="wp-image-375582"

Każda z postaci posiada swój charakterystyczny, elegancki styl: dobrze skrojone garnitury czy dopasowane ubrania. W Internecie już można znaleźć artykuły na temat tego, gdzie odnaleźć charakterystyczny kolorowy dres noszony przez bohatera Colina Farrella.

REKLAMA

„Dżentelmeni” to dobry film rozrywkowy, który umiejętnie bawi się motywami kina sensacyjnego, raz za razem wyraźnie puszczając oko do widza. Świetny jest w szczególności autotematyczny kontekst obrazu, podkreślający rolę niewiarygodnego narratora. Dzięki powyższym „Dżentelmeni” z pewnością zapewnią nam dwie godziny nieskrępowanej zabawy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA