W najnowszym, czwartym epizodzie serialu Gra o tron Jon Snow odkrywa starożytne malunki na ścianach pod Smoczą Skałą. Pozostawili je Pierwsi Ludzie oraz Dzieci Lasu, wspólnie walczący z tym samym wrogiem. Jak do tego doszło?
Około 12 000 lat przed wydarzeniami z serialu Gra o tron Westeros było dzikim, egzotycznym miejscem. Terenem wypełnionym pierwotnymi lasami, magią oraz niesamowitymi istotami. Po kontynencie stąpali giganci. Wielkie wilkory grasowały bandami. W listowiu mieszkały Dzieci Lasu. Oddawano część dawnym bogom, a po człowieku, jego miastach oraz osadach nie było jeszcze śladu.
Wtedy do wypełnionej magią i niesamowitymi stworzeniami krainy zawitała straszliwa choroba - Pierwsi Ludzie.
Pierwsi Ludzie przybyli do Westeros z sąsiedniego kontynentu Essos, połączonego wtedy naturalnym szlakiem śródlądowym. Ku przerażeniu Dzieci Lasu, człowiek był jak choroba. Rozprzestrzeniał się i rozmnażał w zastraszającym tempie. Zagarniał coraz to nowe tereny, wycinając lasy i puszcze. Z drewna budował domy i mury. Palił nim w ogniu. Nie miał litości dla kruchej natury, bezbronnej wobec siekier ludzi zakładających coraz to nowe osady.
Dzieci Lasu znacząco różniły się od prymitywnych Pierwszych Ludzi. Było ich mniej, ale potrafiły żyć tysiące lat. Do tego wyznawały bóstwa, na cześć których rzeźbiły twarze w korze drzew. Były delikatniejsze, mniejsze i słabsze, za to potrafiły okiełznać magię, nieznaną wtedy człowiekowi. Dzieci Lasu żyły zgodnie z naturą, respektowały ją i strzegły jej rozwoju. Nic dziwnego, że konflikt między nimi oraz ludźmi był jedynie kwestią czasu.
Gdy doszło do wojny, ta trwała przez kolejne 2000 lat.
Wykute z brązu miecze i topory ludzi były o wiele skuteczniejsze od drewnianych narzędzi Dzieci Lasu. Chociaż magiczne istoty potrafiły obrabiać Smoczy Kamień, nazywany przez nich obsydianem, ten na niewiele się zdał przeciwko brutalnej sile człowieka. Dlatego Dzieci Lasu zostały zmuszone do sięgnięcia po magię. Dzięki niej, całe lasy zwracały się przeciwko Pierwszym Ludziom. Siły natury stawały się agresywne, tak samo jak żywioły.
Magiczne istoty podejmowały coraz bardziej desperackie inicjatywy. Dzieci Lasu doprowadziły do powstania gigantycznej powodzi, która zalała naturalny korytarz między kontynentami Westeros oraz Essos. Nasyłały na wioski wilkory, które rozrywały nie tylko wojów, ale również kobiety i dzieci. Pierwsi Ludzie odpowiadali kolejnymi zdewastowanymi lasami oraz wyciętymi świętymi drzewami, z twarzami wykrzywionymi w bolesnych grymasach.
Na szczęście dla obu stron, Pierwsi Ludzie oraz Dzieci Lasu doczekali się dowódców, którzy nie widzieli korzyści w odwiecznym konflikcie. Obie strony zawarły pokój, dzieląc terytoria na otwarte pola należące do Pierwszych Ludzi i lasy będące we władaniu Dzieci Lasu. Zdawałoby się, że w Westeros zapanuje pokój, a ludzkie osady będą w stanie koegzystować obok magicznych zagajników. Niestety, Dzieci szykowały dla swoich sąsiadów coś przerażającego.
Każdy fan Gry o tron pamięta, że to Dzieci Lasu stworzyły Innych.
Zdziesiątkowana 2000-letnią wojną nacja nie rozmnażała się tak szybko jak ludzie. Z ich perspektywy straty poniesione podczas konfliktu były katastrofalne. Być może niemożliwe do nadrobienia. Dzieci Lasu wiedziały, że nie mogły sobie pozwolić na przedłużanie walk z tak licznym przeciwnikiem i być może to właśnie dlatego zawarły pokój z Pierwszymi Ludźmi. Nie przeszkodziło to magicznym istotom w szukaniu sposobu na pozbycie się nowych mieszkańców Westeros.
W ten sposób powstali Inni. Biali Wędrowcy na czele ze swoim Nocnym Królem, którego wielokrotnie widzieliśmy w serialu. Przerażające, niszczące wszystko na swojej drodze upiory miały zdziesiątkować ludzi, tak jak ludzie zdziesiątkowali wcześniej Dzieci Lasu. Niestety dla stwórców, ich dzieła wymknęły się spod kontroli. Inni masakrowali Dzieci Lasu oraz Pierwszych Ludzi z takim samym zaangażowaniem, nie mając żadnej litości dla swoich kreatorów.
Gdy przerażająca broń Dzieci Lasu obróciła się przeciwko nim samym, inwazja Innych nabrała mistycznego znaczenia. Była jak walka żywego z umarłym. Dobrego ze złym. Biali Wędrowcy niszczyli wszystko na swojej drodze, rozpraszając się po Westeros jeszcze szybciej, niż dawniej robili to Pierwsi Ludzie. Widząc skalę zagrożenia, zwaśnione strony połączyły siły. Nie ze względu na jakieś wyższe przesłanki, ale z najbardziej podstawowego powodu, jakim jest chęć przeżycia i zachowania gatunku.
Wkrótce ludzkich wojowników wspierały magiczne istoty, a żołnierze Pierwszych Ludzi dzierżyli obsydianowe bronie.
Dzieci Lasu wiedziały, że Smocze Szkło to jedyna skuteczna broń przeciwko wspólnemu wrogowi. Swoją wiedzą podzieliły się z Pierwszymi Ludźmi, razem wydobywając niezbędny surowiec. Robili to między innymi pod Smoczą Skałą. Niewykluczone, że takich miejsc eksploatacji było znacznie więcej. Nie ulega za to wątpliwości, że Ludzie oraz Dzieci stworzyli wspólny system zaopatrywania w broń, łączący siłę człowieka z wiedzą magicznej istoty.
Dzięki połączonym siłom zwaśnionych stron, Inni zostali zepchnięci na daleką północ Westeros. Według legend to właśnie po tym zwycięstwie powstał Mur, zbudowany rękoma Pierwszych Ludzi, olbrzymów oraz Dzieci Lasu. Co ciekawe, za głównego architekta Muru uważa się Brana Budowniczego. Nim ten zdobył swój historyczny przydomek, nazywany był... Królem Brandonem Starkiem.
Dokładnie tak. Pierwsi Ludzie to Starkowie. Czy też raczej - Starkowie to jedni z Pierwszych Ludzi. To właśnie dlatego w Winterfell można zobaczyć jedno ze świętych drzew Dzieci Lasu, z facjatą wyrzeźbioną w korze. Na skutek sojuszu sprzed około 10 000 lat Starkowie wciąż zachowują szacunek dla starych bogów, opiekując się miejscami kultu Dzieci Lasów. To naprawdę niesamowite, biorąc pod uwagę dalszą historię tych magicznych istot.
Gdy kwestia Innych została zażegnana, do Westeros przybyli Andalowie.
Andalowie byli ludźmi znacznie bardziej zaawansowanymi technologicznie i kulturowo od Starków. Wykuwali swoje bronie i pancerze ze stali, a do tego posiadali własną religię, zapewniającą spójność, wierność oraz integralność. Andalowie wierzyli w Siedmiu bogów, krwawo tłumiąc oznaki innych wierzeń i wyznań. Byli niczym krzyżowcy podczas krucjaty, tylko znacznie skuteczniejsi. Wkrótce wiara w Siedmiu rozlała się po całym Westeros, a Andalowie zaczęli dominować na kontynencie. Ich wpływom oparła się jedynie północ, na której trwali Pierwsi Ludzie. No i trwają dalej, mając Starków za przywódców.
W czasie krzewienia wiary w Siedmiu przez Andalów, Dzieci Lasu były brutalnie dziesiątkowane. Tak samo jak wszystkie inne magiczne istoty, zamieniające się w relikt dawnych lat, a następnie mitów i legend. Niedobitki rdzennych mieszkańców Westeros uciekły za Mur, który dawniej pomagały zbudować. Dopiero tam, oddzieleni za wielką budowlą oraz strefą wpływów Pierwszych Ludzi, ostatnie Dzieci Lasu znalazły spokój.
Do czasu.