Jeśli zaszyłeś się w domu i dopadła cię nuda, sięgnij po „Dziennik 29. Przebudzenie”. Już rozumiem fenomen tej książkowej gry
Znudziły ci się filmy i seriale, przejrzałeś już wzdłuż i wszerz Netfliksa, HBO GO, inne serwisy VOD, i stwierdziłeś, że czas na nowe doznania? „Dziennik 29. Przebudzenie”, kontynuacja bestsellerowego „Dziennika 29”, to interaktywna gra książkowa, która pochłonie cię na długie godziny.
OCENA
Dziś 6 dzień wyprawy. Za mną więcej niż połowa, ale mam wrażenie, że im dalej w las, tym trudniej. Czasem rozwiązanie przychodzi łatwo, innym razem to droga przez mękę, w trakcie której trzeba nadwyrężyć szare komórki. Dziwne symbole, liczby, znaki układają się w nieoczywiste sekwencje. Obrazy i słowa potrafią zmylić, kiedy próbuję odnaleźć prawidłowy klucz. Dziennik jednocześnie pomaga i myli tropy, jednak każdy dzień – w pewnym sensie – zbliża do rozwiązania tajemnicy...
Czym jest „Dziennik 29. Przebudzenie”?
Jeśli nie znacie pierwszej części „Dziennika 29”, mała książka o białej okładce, wydana w twardej oprawie, może wydać się wam bardzo zagadkowa. To nie jest ani zwykła opowieść, ani gra paragrafowa w dosłownym tego słowa znaczeniu. „Dziennik 29. Przebudzenie” to książkowa gra interaktywna. Aby w nią zagrać potrzebujecie wspomnianej książki, ołówka z gumką i smartfona podłączonego do internetu. A także trochę czasu (podejrzewam, że tego ostatnio niektórzy mają aż w nadmiarze) i chęci zmierzenia się z własnym umysłem.
Musicie też nastawić się na myślenie poza schematami i inne podejście do samej książki – będziecie bowiem po niej pisać, rysować, zaginać kartki i wywijać je w różne strony.
Kolejne stronice „Dziennika 29. Przebudzenie” wypełnione są zagadkami. Aby rozwiązać każdą z nich, musicie wykombinować, o co chodzi na obrazku, a to wcale nie jest takie oczywiste, ale o tym za chwilę. Następnie zeskanować kod QR przypisany do każdej łamigłówki (lub wpisać adres w przeglądarce). Przeniesiecie się wówczas na stronę, na której możecie udzielić odpowiedzi. Jeśli będzie ona poprawna, dostaniecie specjalny kod – trzeba wpisać na stronie z zagadką; może przydać wam się do kolejnych zadań. Podczas próby rozwiązywania zagadki, możecie skorzystać z dwóch podpowiedzi, a jeśli postanowicie się poddać, czeka na was też prawidłowa odpowiedź – nie utkniecie na jednej stronie, nie mogąc ruszyć dalej.
Jakie zagadki czekają nas w „Dzienniku 29. Przebudzenie”?
Największa zaletą „Dziennika...” jest różnorodność oferowanych zagadek. Mamy tu zarówno łamigłówki logiczne, zadania, w których ważne są skojarzenia, zabawy słowem, czasem trzeba będzie zajrzeć do internetu – nie jest to zakazane, a wręcz wskazane! Ważna jest spostrzegawczość, abstrakcyjne myślenie i wychodzenie poza utarte ścieżki. „Dziennik 29. Przebudzenie” naprawdę potrafi zaskoczyć. Oczywiście, to co jest atutem, bywa też i wadą. Niektóre zagadki wydają się być grubymi nićmi szyte – powiązania pomiędzy kolejnymi elementami są dość luźne, pretekstowe i potrafią wprowadzić w błąd. Ale to incydentalne przypadki. Zastrzeżenia można mieć też do niektórych podpowiedzi – trochę jakby autor nie mógł się zdecydować, czy chce być dosłowny, czy jednak poetycki, ale trzeba przyznać, że wiele z podpowiedzi rzeczywiście pomaga wpaść na właściwy trop.
Koniec końców „Dziennik 29. Przebudzenie” to zabawa na długie godziny – codziennie od ubiegłego czwartku poświęcam na zabawę parę godzin i jeszcze przede mną kilkanaście zadań do wykonania.
A wszystko to ubarwione jest narracją jednego z członków tajemniczej wyprawy, który trafia na kolejne niesamowite odkrycia i utrudnienia w swoich poszukiwaniach prawdy. Nie powiem, ma to swój klimat.
„Dziennik 29. Przebudzenie” sprawdzi się jako gra w pojedynkę, ale i we dwójkę. Zabawa w parze jest zdecydowanie ciekawsza – możecie skonfrontować swoje pomysły i wzajemnie się nakierować. Jako odpoczynek od filmów i seriali oraz jako nowe doświadczenie, ta książka sprawdzi się znakomicie.