REKLAMA

Trójkąt miłosny, kwadratowa fabuła i cringe do sześcianu. Taki jest nowy polski serial sci-fi od Netfliksa

Wiecie, jak to jest z tymi polskimi serialami i filmami, które mają ambicję tworzyć kino gatunkowe, wzorując się na amerykańskich produkcjach. „Dziewczyna i kosmonauta” to tytuł, który wpada we wszystkie pułapki naśladownictwa, a jednocześnie trudno odmówić mu uroku.

dziewczyna i kosmonauta
REKLAMA

Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że Netflix pomógł polskiemu kinu i serialowi drzwi, które przez lata były jedynie uchylone. Platforma zna swoich klientów tak dobrze, że doskonale wie, jakich produkcji szukają i żeby przyciągnąć ich do telewizora musi cały czas oferować im coś nowego, ale jednocześnie podobnego do tego, co już znają. Ta strategia w zasadzie nie ma wad, bo dzięki niej Netflix znajduje pieniądze na projekty niecodzienne i dość odważne. Właśnie takie, jak „Dziewczyna i kosmonauta”.

REKLAMA

Że nie zawsze muszą się udać, pokazuje najlepiej przykład „1983”, serialu, który na papierze wyglądał świetnie, miał brawurowy pomysł na alternatywną rzeczywistość, świetną obsadę i uznanych twórców z Agnieszką Holland na czele. W praktyce okazał się po prostu kiepski. Niestety „Dziewczynę i kosmonautę” z pierwszym serialem oryginalnym Netfliksa łączą podobne problemy. 

„Dziewczyna i kosmonauta” to polski seriale science-fiction od Netfliksa

Choć serwis bezpiecznie zaznacza, że to raczej modern romance, to w opowieści oddalonej od nas o 30 lat, w której jednym z kluczowych tematów jest powracający z wyprawy kosmonauta, trudno nie dostrzec choćby próby spekulacji na temat technologii w nieodległej przyszłości. Kosmonautą jest niejaki Niko (Jędrzej Hycnar), polski pilot, który wyląduje nawet na drzwiach od stodoły, choć na co dzień pilotuje samoloty F-16. Ma kolegę, Bogdana (Jakub Sasak), z którym cały czas samczo rywalizuje. Ich stereotypowo męski konflikt odbywa się w czasie ćwiczeń na niebie, ale też na ziemi. Gdy pojawia się Marta (Vanessa Aleksander), pasjonatka muzyki i wolny duch, zaczynają o nią konkurować. A dziewczyna sama do końca nie wie, którego z nich wybrać, bo choć obaj są na tym samym spektrum męskich osiągnięć, jeden z nich jest trochę bardziej romantyczny.

Dziewczyna i kosmonauta - Netflix

Jak ta historia się skończy w gruncie rzeczy wiemy, bo fabuła serialu rozgrywa się w dwóch planach czasowych. Dojrzała Marta (grana przez Magdalenę Cielecką) związała się z Bogdanem (Andrzej Chyra), a Niko (dalej Jędrzej Hycnar) nagle odnalazł się w kosmosie. Nie postarzał się ani o dzień, a jego powrót rozbudził w Marcie dawne uczucia.

Czy to jeszcze Polska?

„Dziewczyna i kosmonauta” to serial, który wtłacza w swoją fabułę motywy znane z kina i telewizji, nie ograniczając się jedynie do gatunków mu bliskich. Imprezy czy romantyczne relacje są powierzchowne, jakby wycięto je z seriali o przesadnie dojrzałych jak na swój wiek nastolatkach, podobnie jak wspomniane potyczki samców alfa, które podkręcono jeszcze nastrojem (i ujęciami!) zainspirowanymi „Top Gunem”. Ale to nie wszystko. Niezbyt eleganckie kalki z kina szpiegowskiego uzupełniane są klimatem cyberpunka w wersji „weź coś tam zrób z tymi korporacjami, bo przecież to jest mroczna przyszłość, nie?”. I choć piszę to z pewnym trudem: ten szalony, głupiutki misz-masz ma swój urok.

Największy problem „Dziewczyny i kosmonauty” to zupełnie niewiarygodny świat. Wizja roku 2052, którą pokazują nam twórcy, jest może atrakcyjna wizualnie, może i jest dość przekonująca technologicznie, ale gdy przyjrzeć się szczegółom, to jak na dłoni widać, jak bardzo jest nieprzemyślana.

dziewczyna i kosmonauta
dziewczyna i kosmonauta

Wizja świata proponowana przez serial rozbija się już o same założenia. Widzicie, polscy lotnicy, którzy pilotują myśliwce polecieli w kosmos z rosyjską korporacją. Jakby tego było mało, wyszkoleni przez nasze wojsko żołnierze są częścią partnerstwa polskiego rządu z rosyjskim koncernem. Choć potrafię zrozumieć, że serial był kręcony przed kremlowską agresją, to niech o głębi scenariusza świadczy to, jak szybko ta wizja przyszłości się zestarzała. Twórcy co prawda sugerują, że ta Polska z retrospekcji z 2022 roku nie jest do końca naszym światem, ale to nie wystarczy. Ta wizja od początku do końca pozbawiona jest sensu. To od niej powinno zacząć się projektować świat, a nie od romansu, do którego naprędce dorzuca się lepione na ślinę otoczenie.

REKLAMA

Czy to znaczy, że ten serial jest nieudany?

Choć „Dziewczyna i kosmonauta” pęka w szwach próby zmieszczenia tam zbyt wielu tropów i trzeszczy wyjątkowo niewiarygodną treścią, to – piszę to z pewnym zaskoczeniem – jest magnetyzujący. Jest to zasługa niezłej gry aktorskiej, niezłej pracy kamery i bardzo pomysłowych dekoracji, projektów strojów i wnętrz. Wizualnie serial jest trochę przesadzony, czasem sprawia wrażenie, jakby był bardzo retro (rosyjskie wnętrza mają energię „Seksmisji”). To produkcja, która zdaje się rozumieć, jak bardzo jest niezręczna, co pozwala jej od czasu do czasu zaskoczyć swoją bezpretensjonalnością. I wierzę, że znajdą się widzowie, którzy obejrzą skrzywią się, ale będą się świetnie bawić.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA