Showrunnerka serialu „Gen V”, Michele Fazekas, ujawniła, w jaki sposób śmierć Chance’a Perdomo wpłynęła na zmianę scenariusza finałowego odcinka 2. sezonu. Przypomnę: aktor, który w poprzedniej serii wcielał się w Andre Andersona, zmarł tuż przed rozpoczęciem zdjęć do kontynuacji.

Scenariusz 2. sezonu „Gen V” przeszedł gruntowne przeróbki, by dostosować fabułę do tragedii: śmierci Chance’a Perdomo. Twórcy zrezygnowali z recastingu i postanowili uśmiercić również postać, w którą wcielał się młody aktor, starając się zarazem oddać mu hołd za pośrednictwem opowiadanej historii. I choć momentami czuć, że do pierwotnego konceptu wprowadzono istotne zmiany, po kilku drobnych zgrzytach w pierwszych epizodach całość zaczyna się zazębiać i daje radę.
A jak odejście artysty wpłynęło na finał 2. odsłony?
Gen V: co zmieniło się w finale?
W rozmowie z Television Academy Fazekas wyjaśniła, że w związku ze śmiercią Perdomo nie chciała, by w finale zginął którykolwiek z pozostałych bohaterów. Jak podkreśliła, serial stracił już nie tylko kluczową postać, ale i aktora - wszelkie inne „śmierci” na ekranie wydawały się jej zatem niczym w obliczu prawdziwej tragedii. Czymś niepotrzebnym, wręcz niewłaściwym; generującym tanią sensację.
Część wprowadzonych zmian była bezpośrednio związana ze śmiercią Chance’a Perdomo - rzeczywiście zmienił się sposób, w jaki kończy się sezon. Jedną z najważniejszych decyzji było to, że nie chciałam już nikogo uśmiercać. Straciliśmy przecież człowieka naprawdę, a wraz z nim jego bohatera. Byłam bardzo stanowcza - nie zabijemy już nikogo, bo to wydaje się zupełnie bez znaczenia w obliczu tego, co wydarzyło się naprawdę.
Fazekas dodała, że bez tej decyzji Marie Moreau (Jaz Sinclair) i jej przyjaciele prawdopodobnie nie zakończyliby sezonu jako zjednoczona grupa. Historia potoczyłaby się w bardziej mrocznym, rozbijającym ekipę kierunku. Wiele elementów fabuły zmieniono właśnie po to, by zachować łączącą ich więź i podtrzymać poczucie nadziei.
W finale 2. sezonu „Gen V” zginął jedynie Thomas Godolkin (Ethan Slater), zabity przez Marie. Doug (Hamish Linklater) - człowiek, którego Godolkin kontrolował przez cały sezon - również umiera z rąk Black Noira II (Nathan Mitchell). Jednak żaden z głównych, pozytywnych bohaterów nie traci życia.
Słowa Fazekas sugerują, że w pierwotnej wersji scenariusza przynajmniej jeden z głównych herosów miał zginąć, co nadałoby finałowi znacznie mroczniejszy ton i mogło doprowadzić do rozpadu grupy. Zamiast tego sezon kończy się w bardziej optymistycznym duchu, przygotowując grunt pod finałową odsłonę „The Boys”. Po wspólnej walce przeciw Godolkinowi, Marie i jej przyjaciele stają się częścią większego ruchu oporu dowodzonego przez Starlight.
Czytaj więcej:
- Twórca Breaking Bad powrócił. Tak wygląda najbardziej zagadkowy serial roku
- Lazarus to katastrofa. Harlan Coben zmarnował szansę na dobry serial
- HBO Max kręci beczkę z napadu na Luwr
- Furioza 2 jest hitem Netfliksa w Polsce. Jak radzi sobie na świecie?
- Co się stało Susan Lorincz z Idealnej sąsiadki? Wyjaśniamy







































