Niższy VAT na e-booki nie wpłynął na ceny. Konsumenci zawsze padają ofiarami zmian, nawet tych na ich korzyść
Początek listopada przyniósł dużą zmianę na rynku książki. Oficjalnie obniżono VAT na e-booki z 23 na 5 proc. Czytelnicy nie doczekali się jednak analogicznej zmiany cen. Dlaczego nie doszło do obniżek i jak się to ma do dyskutowanego przez polityków podatku cyfrowego?
Wydawcy, autorzy i czytelnicy od dawna apelowali do kolejnych rządów o zmianę stawki podatku VAT od książek elektronicznych i audiobooków. Przez wiele lat ten format wydawania literatury był bez żadnego sensownego powodu dyskryminowany wobec tradycyjnej książki papierowej. W ostatniej kadencji Sejmu do tych próśb pozytywnie przychylił się rząd. Choć o wadze tego tematu w oczach rządzących najlepiej świadczy fakt, że projekt ustawy zakładał początkowo wejście nowych stawek 1 kwietnia, potem mówiło się o czerwcu, a ostatecznie zmiany weszły w życie dopiero 1 listopada.
Jeszcze w marcu w swoim tekście na Rozrywka.Blog prognozowałem, że rynek e-booków nie ulegnie dużym zmianom na skutek obniżki VAT-u. Pierwsze dwa tygodnie listopada pokazują, że sceptycyzm był najbardziej racjonalnym podejściem do całej sprawy. Jak powiedzieli branżowi eksperci w rozmowie z dziennikiem Rzeczpospolita, ceny znacznej większości tytułów ani drgnęły. Doszło do pojedynczych obniżek cen, ale mogą one równie dobrze wynikać z wprowadzeniem krótkotrwałego rabatu na konkretną grupę tytułów.
Dlaczego ceny e-booków i audiobooków nie spadły mimo obniżki stawki podatku VAT z 23 na 5 proc.? Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka.
Pierwszy jest dosyć prozaiczny. Gdyby wszystkie wydawnictwa nagle obniżyły cenę każdej książki elektronicznej czy audiobooka, to w bardzo krótkim okresie zanotowałyby spore straty. W dalszej perspektywie być może dojdzie do drobnego obniżenia cen, ale raczej nie ma co liczyć na masowe rabaty. Jeśli zmiana podatku VAT od e-booków wywoła jakikolwiek pozytywny dla konsumentów wpływ na ceny, to raczej tylko w przypadku nowości. Będzie to można jednak ocenić dopiero w perspektywie kilku następnych miesięcy a nawet półrocza.
Nie jest przy tym wcale pewne, że czytelnicy w ogóle skorzystają na przeprowadzonych zmianach. A na pewno nie mają co liczyć na obniżki wysokości 18 proc. Na ten moment wydawcy podnieśli swoje marże i zwiększyli ceny dla dystrybutorów takich jak Empik czy Virtualo. Jak powiedział Rzeczpospolitej prezez Legimi, Mikołaj Małaszyński, mamy do czynienia ze swego rodzaju reakcją na wcześniejsze rabaty udzielane książkom elektronicznym. Wydawcy próbowali pobudzić segment e-booków (stanowi on ok. 5 proc. całej branży), a teraz rekompensują sobie poniesione wcześniej koszta.
Na rynku książki przez lata panowała rabatowa wolna amerykanka, więc wydawcy mają niewiele skrupułów.
W starciu z twardym biznesem wizja promowania czytelnictwa za sprawą tańszych książek schodzi na bardzo daleki plan. Dlatego można mieć bardzo poważne wątpliwości, czy ktokolwiek zechce poświęcić większy zysk na rzecz klienta lub przeznaczyć go na wyższe stawki dla tłumaczy i pisarzy lub zatrudnienie większego zespołu redakcyjnego. W tym sensie jedyna nauka, jaką powinniśmy wyciągnąć z braku wpływu niższej stawki VAT na ceny e-booków jest taka, że konsumenci zawsze płacą za zmiany. Nawet te, które teoretycznie poprawiają ich sytuację.
Dlatego byłbym bardzo ostrożny ze stosowaniem daleko posuniętej analogii i wyrokowaniem wpływu podatku cyfrowego na ceny subskrypcji na HBO GO czy Netfliksie. Pomysł na wprowadzenie takich przepisów pojawił się w zeszłym roku w wielu europejskich krajach. Swój projekt opracowywał również rząd Mateusza Morawieckiego, ale po spotkaniu z wiceprezydentem USA oficjalnie wycofano się z tego pomysłu. Nie brakuje jednak głosów, że państwa nie powinny zgadzać się na bezkarność wielkich korporacji cyfrowych (ostatnio chęć zgłoszenia swojej wersji podatku cyfrowego zgłosił klub Lewicy).
O ile jednak mniejsze podatki płacone przez przedsiębiorców nie wpłynęły na ceny detaliczne, o tyle odwrotna sytuacja raczej nie skończyłaby się tak samo. Międzynarodowe korporacje nie miały skrupułów, by wykorzystywać brak reakcji państw, więc trudno podejrzewać, żeby w razie wprowadzenia podatku cyfrowego nie ograniczyły w żaden sposób wolności klientów np. poprzez ograniczenie dostępu lub podwyżki cenowe. Zwłaszcza, że na rynku VOD mamy dosyć interesującą sytuację. Z jednej strony konkurencja z każdym rokiem robi się coraz większa, a z drugiej największy gigant na ten moment niezagrożony dominuje nad całą branżą. A jak pokazał przykład Apple TV+, nawet mali gracze nie wahają się przed dyktowaniem wysokich opłat dla nowych klientów, jeśli wpisuje się to w ich ogólną strategię.
- Czytaj także: Zapowiedziana na amerykański rynek bardzo wysoka cena HBO Max nie ma szans przyjąć się w Polsce. Podobnie jak tańsze oglądanie z reklamami.