REKLAMA

Czy Logan to dobry film? Ethan Hawke twierdzi, że nie

Jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia, król kina niezależnego, Ethan Hawke w jednym z najnowszych wywiadów kwestionuje zdanie sporej części widzów (i krytyków) – jego zdaniem "Logan" nie był dobrym filmem.

ethan hawke wywiad
REKLAMA
REKLAMA

Kwestia, którą poruszył Ethan Hawke w wywiadzie dla The Film Stage jest o tyle ciekawa, że dotyka co najmniej kilku sfer związanych z tym, jak oceniamy twory artystyczne. Kino jest sztuką. Tak więc nawet najgorszy z filmów powinien być uznany za dzieło artystyczne, w tym najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Nawet jeśli scenariusz jest fatalny, to jest on fatalnym wytworem czyjegoś "talentu", bądź jego braku. Nawet jeśli aktorzy są źli, to dźwiękowcy, oświetleniowcy, operatorzy itd., wykonują swoją, choćby poprawnie rzemieślniczą, pracę, która daje nam pewien ruchomy obraz.

Powstaje jedynie pytanie: jakimi kryteriami powinniśmy się kierować w ocenianiu dzieł sztuki, nie tylko filmowej?

Po części zgadzam się z aktorem. Hawke’a uwielbiam, między innymi za to w jaki sposób dobiera sobie filmy, w których gra. Nigdy totalnie nie oddał się kinu komercyjnemu, a mimo tego udało mu się zbudować sobie mocną pozycję w Hollywood i stać się znanym na całym świecie aktorem. Nie jest on oczywiście w pierwszej lidze gwiazd, ale nie można powiedzieć, że nie jest on znany masowemu widzowi. W dodatku lwia część jego dorobku to naprawdę ciekawe, wartościowe i dobre filmy. Czasem bardziej artystyczne, czasem bliższe mainstreamowi, ale też nigdy nie przekraczające żadnego z tych przeciwstawnych biegunów.

Mając to na uwadze trudno nie przyznać mu części racji w kontekście zagadnienia, które poruszył w wywiadzie. Hollywood, ale też i duże europejskie oraz azjatyckie wytwórnie, są skupione na zyskach tak bardzo jak jeszcze nigdy wcześniej. Tak więc robią wszystko co mogą, by zmaksymalizować swoje przychody. W przypadku "Logana" ich strategią było uderzenie w nutę "dobrego kina".

Już sam fakt, że Logan był filmem superbohaterskim, które miało o wiele lepszą fabułę i rozbudowaną dramaturgię niż 95 proc. adaptacji komiksów, stało się dla wytwórni przyczynkiem do tego, by oznajmić, że to wielkie, wybitne kino.

Mówiło się wręcz o szansach na Oscara w kategorii "Najlepszy film". Zapewne starając się też nawiązać do wielkiego sukcesu, także artystycznego, "Mrocznego Rycerza".

Mamy tu więc do czynienia z pewną psychologiczną zagrywką. Bo "Logan", choć rzeczywiście miał zdecydowanie bardziej pogłębioną dramaturgię niż typowy film komiksowy, to w żadnym razie nie czyni go to arcydziełem. To tylko punkt wyjścia, bo wiele wytwórni właśnie w ten sposób próbuje nas wyciągnąć do kina, przekonując, że np. totalnie wtórny i przeciętny "Kształt wody" jest wielkim dziełem, słusznie nagrodzonym Oscarami.

To o czym mówi Ethan Hawke ma też szerszy kontekst, właśnie przy okazji Oscarów i nagród tego typu. Dziś owe nagrody to bardziej plebiscyt na najlepiej wypromowany film, z najlepszą kampanią marketingową. Oczywiście zdarza się, że pośród nich znajdą się prawdziwe perełki, ale przeważają filmy bliskie bezpiecznemu artystycznemu środkowi. Opinia Hawke’a o "Loganie" zwraca też właśnie uwagę na to, że kino rozrywkowe może być dobre, ale samo w sobie, trochę z definicji, w 99 proc. przypadków nigdy nie będzie wybitne pod względem artystycznym.

Ja osobiście "Logana" uwielbiam. To wspaniały, poruszający (choć też trochę przesadnie brutalny) neo-western i dramat psychologiczny z domieszką kina akcji. Rozrywka na naprawdę wysokim poziomie, nie drwiąca z inteligencji widza. Ale nadal jest to rozrywka, a w tym gatunku rzadko kiedy udaje się stworzyć coś przełomowego, przekraczającego artystyczne granice, ponadczasowego. W tym kontekście, rzeczywiście nie jest to ani Bresson, ani Bergman.

I wątpię, by twórcy tak podchodzili do tego filmu, ale rzeczywiście można odnieść wrażenie, że tak był on trochę przedstawiany widowni, licząc na zachęcenie do obejrzenia ludzi, których normalnie by on nie zainteresował.

Tutaj też zbliżamy się do ciekawego zagadnienia, które chyba ciągle pozostaje otwarte, dotyczącego tego, co uznajemy za "dobre".

Czy dobry film to taki, który jest dopracowany formalnie? Czy może jest wybitnie zagrany i ma genialny scenariusz z angażującą emocjonalnie historią? A może liczy się tylko to, jakie emocje wywołuje u widza, bez względu na jakość jego formy? I czy, jak twierdzi Hawke, film rozrywkowy nie może być dobry? To wszystko zależy tak naprawdę od subiektywnych oczekiwań. Są oczywiście pewne obiektywne ramy dobrego i złego filmu, albumu, książki itd. Ale w dużej mierze odbiór zależy od nas samych, naszych doświadczeń, emocji, gustu i tego jak wyglądała nasza edukacja filmowa. Jeśli ktoś, tak jak Ethan Hawke, za "dobre" uważa filmy Bergmana, a mniej ambitne kino z założenia traktuje jako gorsze, to wtedy rzeczywiście uzna taki film jak "Logana" za coś gorszego.

REKLAMA

Jestem w stanie to zrozumieć, aczkolwiek mimo wszystko jestem zwolennikiem otwartego podejścia do sztuki. Każdy film jest dobry, albo wybitny na swój sposób. Filmy Bergmana zachwycają niesamowitymi zdjęciami, wiwisekcją ludzkiej psychiki, zadają fascynujące pytania dotyczące wiary, moralności, człowieczeństwa. Ale znajdujące się na drugim biegunie filmy rozrywkowe, choć artystycznie nie tak wielkie, potrafią zachwycać na innych poziomach, zapewniając widzom dobrą zabawę, emocje, zachwyt nad widowiskowymi sekwencjami itp.

W mojej czołówce ulubionych filmów znajdują się takie arcydzieła jak Persona (Bergmana właśnie), Rashomon Kurosawy czy Obywatel Kane Wellesa, ale obok nich stawiam m.in. Mrocznego Rycerza, Matrixa, Króla lwa czy Jurassic Park. Każdy wielki na swój sposób.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA