REKLAMA

Zbrodnia tak szalona, że aż fascynująca. Evil Genius – recenzja

Są takie historie, które nie śniły się nawet najwytrawniejszym bajkopisarzom. Jedną z nich jest słynny atak pizzabombera, która do dziś zdumiewa swoim absurdem i nieprzewidywalnością. Właśnie o niej w bardzo zręczny sposób opowiada Evil Genius.

Evil Genius recenzja
REKLAMA
REKLAMA

O tej historii mogliście słyszeć w jednym z tych seriali na kanałach edukacyjnych, które odtwarzają najbardziej zdumiewające zbrodnie. W 2003 r. niejaki Brian Wells wkracza na teren banku z bombą przyczepioną do szyi. Jak twierdzi, wykonuje napisane mu szczegółowe polecenia i tylko posłuszeństwo zapewni mu bezpieczne usunięcie ładunku. Policja mu nie wierzy, co dla Wellsa kończy się tragicznie – bomba wybucha zanim saperzy docierają do banku.

Jego śmierć jest nie tylko tragiczna, ale i kłopotliwa. Ofiara nie może być przesłuchana, szanse na złapanie jej ciemiężyciela stają się wiec znikome. Nie ma nawet pewności czy faktycznie Wells był dręczony przez jakiegoś rabusia-sadystę, czy też sam stał się niepoczytalny i wybrał dość specyficzną formę samobójstwa.

Evil Genius nie traci czasu na odtwarzanie tamtej historii. Zamiast tego próbuje ustalić fakty.

Tylko pierwszy odcinek tego czteroczęściowego serialu dokumentalnego odtwarza zdarzenia z tamtego feralnego dnia, prezentując historię w kilku wersjach, na podstawie zeznać różnych świadków. Pozostałe są znacznie ciekawsze.

Evil Genius recenzja

Filmowcy starają się bowiem na własną rękę zebrać jak najwięcej faktów związanych z tym niecodziennym wydarzeniem. Stają się wręcz bohaterami Evil Genius, którzy dążą do ujawnienia prawdy. W niczym to nie przeszkadza i nie może być rozumiane jako przejaw przerośniętego ego – ich zaangażowanie pomaga uzyskać informacje od ludzi, którzy z różnych względów nie chcieli się nimi dzielić ze stróżami prawa. I to właśnie ich śledztwo powoduje, że Evil Genius – mimo rozwleczenia aż na cztery odcinki – nie nudzi nawet przez chwilę.

Narracja godna pochwały.

REKLAMA

Tego typu filmy to zazwyczaj synteza trwającego wiele czasu śledztwa. Często ciekawe historie bywają całkowicie zepsute na stole montażowym – wystarczy, że filmowcy źle wyważą poszczególne wątki lub przedstawią te mniej ciekawe materiały, a film zamiast wciągać, będzie nudził. Tymczasem Evil Genius uzależnia tak, jak fabularne i fikcyjne Netflix Originals z wyższej półki. Po obejrzeniu jednego odcinka od razu chcesz zobaczyć kolejny. A potem kolejny. I jeszcze jeden.

Evil Genius to jeden z najciekawszych dokumentów kryminalnych, jakie ostatnio wyprodukowano. Co cieszy, jego dystrybutorem jest Netflix. Wiele się ostatnio mówi o upadku jakości produkcji tej platformy, nie bez przyczyny. Ten serial powinien jednak utrzymać pozycję Netfliksa jako najlepszego wśród usług VoD zbioru ciekawych dokumentów. Zdecydowanie polecam.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA