REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Filmy 2015 roku zapowiadają się niesamowicie. Oto tytuły które muszę obejrzeć

Chociaż niektórzy piszą to co roku, jestem tego pewien – 2015 zapowiada się nad wyraz obficie. Jako miłośnik produkcji spektakularnych i przewrotnych, fan science fiction oraz mocnego dreszczowca już zacieram ręce. Takiego zestawienia filmów jak to na nadchodzący rok 2015 nie widziałem już dawno. Będzie co oglądać. Oto moja prywatna lista kinowych hitów, które obowiązkowo obejrzę w przeciągu następnych 12 miesięcy:

16.12.2014
16:52
Filmy 2015 roku zapowiadają się niesamowicie. Oto tytuły które muszę obejrzeć
REKLAMA
REKLAMA

Kolejność przypadkowa

#1 „Ex-Machina”

Film opowiada o przełomowym eksperymencie. Pracownik firmy informatycznej spędza tydzień w posiadłości szefa, odkrywając prawdziwy cel stojący za wizytą. Główny bohater bierze udział w jednym w swoim rodzaju doświadczeniu. Mowa o kontakcie ze sztuczną inteligencją, która zachowuje się jak kobieta. Pomiędzy człowiekiem i maszyną tworzy się jedyna w swoim rodzaju więź, która może obrócić się przeciwko informatykowi.

Dlaczego warto? Podobała się wam „Ona”? Teraz dostaniemy znacznie bardziej poważną i niebezpieczną wariację tego samego pomysłu. Czy potrafimy stworzyć sztuczną inteligencję? Jak ta będzie się zachowywać? Jaki powinniśmy mieć do niej stosunek? Uwielbiam produkcje poruszające ten wątek, natomiast „Ex-Machina” zapowiada się nad wyraz ciekawie.

#2 „Spectre”

Kolejny film z Jamesem Bondem to zawsze dobry powód aby wybrać się do kina. Po raz kolejny Agent 007 stanie naprzeciwko tajemniczej organizacji. Tytułowe Spectre przesyła bohaterowi zaszyfrowaną wiadomość, która odnosi się bezpośrednio do jego przeszłości. W międzyczasie M walczy o utrzymanie Secret Service w cieniu, starając się opierać politycznym naciskom. Uderz w stół, nożyce się odezwą. Wszakże zaledwie kilka dni temu światło dzienne ujrzał raport na temat działalności CIA.

Dlaczego warto?  Żeby dowiedzieć się, co dzisiaj uchodzi za wzór męskości i elegancji. Chociaż Daniel Craig raczej na pewno nie zapuści „lumberseksualnej” brody (dzięki Bogom), zawsze dobrze jest zobaczyć klasyczny film akcji. W pamięci nieustannie mam rewelacyjne „Casino Royale” i trzymam kciuki, aby „Spectre” powtórzyło ten reżyserski sukces.

spectre

#3 „Mad Max: Na drodze gniewu”

Tytuł przedstawiający post-apokaliptyczną wizję świata powraca po wielu latach od swojej pierwotnej premiery, z Tomem Hardym w roli głównej. To właśnie on wciela się w tytułowego Maksa – człowieka czynów, który nie przebiera w słowach. Hardy wplątuje się w wydarzenia, które mogą zmienić losy zdewastowanego świata. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ ten w każdym swoim calu stał się dziki, niebezpieczny i nieprzewidywalny.

Dlaczego warto? Ponieważ to wizualna orgia dla naszych oczu. Tylko spójrzcie na te zdjęcia. Coś niesamowitego. Poza tym mam słabość do głównego aktora. Tom Hardy staje na wysokości zadania za każdym razem i mam ogromną nadzieję, że teraz będzie podobnie.

#4 „Kingsman: Tajne służby”

Super tajna jednostka chce zwerbować w swoje szeregi młodego, buntowniczego, modnie ubierającego się nastolatka. Bajka jakich wiele, w doborowej obsadzie i zrealizowana z odpowiednio wielkim budżetem.

Dlaczego warto? Mamy obecnie w Hollywood modę na produkcje pokroju „Igrzysk śmierci” czy innego „Labiryntu”. Skoro już musimy oglądać przygody nastolatków, niech będzie to podane ze smakiem i gustem. Właśnie to wyróżnia „Kingsman” na tle całej konkurencji. Skoro nie da się walczyć z trendami w branży, warto przynajmniej wybierać możliwie najlepszych przedstawicieli podgatunku.

#5 „Star Wars: Episode VII – The Force Awakens”

Nowa trylogia „Gwiezdnych Wojen” opowie o wydarzeniach w 30 lat po śmierci Palpatine’a. Wciąż trwa walka między siłami Republiki oraz Imperium. Luke Skywalker zaginął, z kolei w centrum wydarzeń znajdzie się zupełnie nowa generacja bohaterów. Oczywiście to od nich będzie zależeć los całej galaktyki.

Dlaczego warto? Ponieważ to „Gwiezdne Wojny” oczywiście! Jeden z tych punktów, których nie trzeba argumentować. Marzenie każdego geeka staje się prawdą. Oczywiście ekscytacji towarzyszy również pewna obawa, ale bądźmy dobrej myśli. Byle do grudnia 2015 roku.

#6 „Pixels”

Nowy Jork został zaatakowany! Tak, zgadza się, to będzie już jakiś tysięczny raz. Tym razem jednak nie przez mutantów, wampirów czy kosmitów. Za inwazją stoją… bohaterowie gier komputerowej z lat 80-tych ubiegłego wieku. Pac-Man, Mario i cała reszta zagrażają ludzkości, którą obronić może jedynie drużyna doświadczonych, wyspecjalizowanych łowców z Peterem Dinklage na czele.

Dlaczego warto? Sony w końcu zaczyna iść we właściwym kierunku. Po fatalnym „The Amazing Spider-Man 2” oraz kompromitującym ataku hakerskim gigant nareszcie zaczął eksperymentować w obszarze, w którym jest najlepszy – grach! Japończycy posiadają wiele niesamowitych licencji i w końcu zaczynają z nich korzystać. Liczę, że po „Pixels” przyjdzie czas na „Uncharted”, „Heavy Rain” oraz „The Last of Us”.

pixels

#7 „Ant-Man”

Podrzędny rabuś Scott Lang zdobywa niesamowity strój. Dzięki niemu bohater może dowolnie zmniejszać swoje ciało, jednocześnie zyskując na sile. Bardzo szybko okazuje się, że Lang zostanie wrzucony w wydarzenia zagrażające całej ludzkości. Na całe szczęście pomoże mu Hank Pyn, człowiek o niesamowitej wiedzy.

Dlaczego warto? Liczę, że Marvel ze swojego „Ant-Mana” zrobi Spider-Mana, którego wytwórni zawsze brakowało. Mam nadzieję na herosa rzucającego gag za gagiem, z którym będą mogli utożsamiać się również młodsi odbiorcy. Jestem ponadto niezwykle ciekaw samego przedstawienia zamaskowanego bohatera. Nie ma co ukrywać, moc pomniejszania się oraz rozkazywania owadom nie należy do najbardziej spektakularnych. Liczę, że producenci znajdą ciekawe zastosowanie dla Langa i z powodzeniem wcielą go w swoje filmowe uniwersum.

ant-man

#8 „Mortdecai”

Charles Mortdecai jest handlarzem dziełami sztuki. Bardzo bogatym, bardzo opryskliwym, bardzo pewnym siebie i bardzo charyzmatycznym. Bohater wyrusza na poszukiwanie zrabowanego obrazu. Ten w jakiś sposób powiązany jest z zamkniętym kontem bankowym, które aż pęka w szwach od zgromadzonego tam nazistowskiego złota.

Dlaczego warto? Kiedyś uwielbiałem Johny’ego Deppa. Od kilku lat niesamowicie popularny aktor jest jednak do bólu przewidywalny i oczywisty, żeby nie napisać banalny. Ekscentryczny, dziwaczny, charyzmatyczny, przyciągający… O niektórych mówi się, że są „aktorami jednej roli". Dla mnie Depp stał się „aktorem jednego stylu”. Liczę, że w „Mortdecai” poczuję powiew świeżości i na powrót odzyskam sympatię do Amerykanina.

#9 Chappy

Chappy jest robotem. Jedynym w swoim rodzaju. Jego możliwości wykraczają daleko poza służenie ludziom. Tytułowy twór posiada zdolność do analizy, do nauki oraz do wyciągania wniosków. Kto wie, być może robot posiada nawet własny, oryginalny i niepowtarzalny charakter. Jak łatwo się domyślić, nie każdemu się to podoba. Zdaniem wielu Chappy musi zostać zniszczony, jest bowiem zbyt groźny.

Dlaczego warto? Nie będę ukrywał. Mam pewną słabość do zespołu „Die Antwoord” i jestem bardzo ciekawy, jak artyści poradzą sobie przed kamerą. To nie ich pierwszy debiut, ale muzycy z RPA jeszcze nigdy nie brali udziału w projekcie z takim budżetem i takim rozmachem.

REKLAMA

Powyższe propozycje to tytuły, na które obowiązkowo muszę udać się do kina. Nie zapominajmy, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W 2015 ukaże się przecież "Avengers; Age of Ultron", "Jurrasic World", "Terminator: Genisys", "Pan", "Kopciuszek", "50 twarzy Greya", "Furious 7", "Jupiter: Intronizacja", "Tomorrowland", "Goosebumps" "Haker", "The Hateful Eight" (!) czy "W samym sercu morza". Będzie co oglądać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA