The Flash nie wytrzymał długo bez Flasha. Nie było go pół roku, a wrócił w okamgnieniu - recenzja Spider's Web
Supergirl nie jest jedyną superbohaterką, która wróciła w tym tygodniu na telewizyjne ekrany po pół roku spędzonym w limbo. Flash też nie kazał na siebie długo czekać.
OCENA
W tekście mogą pojawić się delikatne spoilery
Drugi z seriali stacji CW na podstawie komiksów DC - rozwijany w ramach projektu Arrowverse - powrócił. W fikcyjnym świecie pomiędzy kolejnymi sezonami minęło aż pół roku. Bohaterowie musieli zmierzyć się z niewyobrażalnym, ale powrót do status quo przebiega jeszcze szybciej niż u Dziewczyny ze Stali.
Central City musiało radzić sobie bez Flasha przez pół roku.
W poprzednim sezonie przyjaciołom Flasha udało się pokonać Savitara, ale główny bohater zapłacił za to straszliwą cenę. Aby uratować świat, musiał poświęcić swoją przyszłość. Chociaż Barry’emu udało się wreszcie dojść do porozumienia z Iris w sprawie ślubu, to nie dane im było szczęśliwe zakończenie.
Barry Allen został uwięziony poza czasem i przestrzenią w więzieniu znajdującym się w Speed Force. Przyszła pani West-Allen i reszta przyjaciół Flasha zostali na lodzie. Na ich barkach spoczęła ochrona Central City przed metaludźmi i innymi zagrożeniami, z którymi zwykli stróże prawa nie mają szans.
Świat się nie zawalił.
W momencie, w którym rozpoczyna się akcja 3. sezonu, Central City nadal atakują ludzie o niezwykłych zdolnościach. Czoła stawiają im Kid Flash, czyli przyszywany brat Barry’ego oraz Vibe - jego najlepszy przyjaciel, Cisco Ramon. Robią to z namaszczeniem policji i Joe Westa.
W najnowszym odcinku Flasha Iris przejęła rolę narratora w wejściówce. Poświęciła się ratowaniu miasta, stając się łącznikiem przetrzebionej grupy.
Barry powiedział jej, by nie przestawała biec, a ona posłuchała tej rady.
Pierwsza połowa otwarcia 3. serii Flasha minęła na pokazywaniu urywków z życia bohaterów, którzy spędzili pół roku bez Barry’ego. Wally, Cisco i Iris przez ten czas walczyli z władającymi różnymi mocami prosto ze S.T.A.R. Labs i zatracili się w swojej misji.
Julian, nad czym niezmiernie ubolewam, bo polubiłem tę postać, wyjechał do Londynu i pewnie prędko go nie zobaczymy. Z kolei Caitlin Snow, po tym jak udało jej się - przynajmniej chwilowo - uziemić Killer Frost, postanowiła poświęcić się karierze barmanki w jakiejś zatęchłej norze.
Od początku było wiadomo, że Barry powróci, bo jest w końcu tytułowym bohaterem.
Nawet jeśli odcinek zaczął się bez niego, to CW nie pozwoliło sobie na przeciągnięcie jego nieobecności na kilka odcinków. Szkoda. Nadałoby to innym bohaterom głębi i pozwoliło wyjść z jego cienia. Podobnie jak w przypadku Flashpoint w ubiegłym roku, status quo musiało szybko powrócić.
Scenarzyści przywrócili świadomego Barry’ego bardzo szybko. Co prawda powrócił z początku jako wariat, ale i ten wątek szybko zamieciono pod dywan. Nie ma tu miejsca na totalną zmianę dynamiki na dłużej niż pół epizodu. Team Flash musi działać bez większych zmian. Tylko czekać, aż wyczarują kolejnego Harry’ego.
Flash po otwarciu 4. sezonu zostawia sporo pytań i ma potencjał, by jeszcze zaskoczyć widzów.
Możliwe, że przewidywalność odcinka i prostolinijne, by nie rzecz prostackie, rozwiązanie kilku zarysowanych wątków, okaże się skrywać drugie dno. Nie wiadomo w końcu jeszcze, jaki będzie w tym roku motyw przewodni. Flash powrócił, ale czas spędzony w nietypowym więzieniu to ciągle tajemnica.
We Flashu pojawił się już nowy antagonista, który wykorzystywał, najwyraźniej ukradzionych z Westworld, mechanicznych samurajów, ale widzieliśmy go tylko przelotnie. Na szczęście tym razem naprzeciw Flasha nie stanie speedster kryjący swoją tożsamość pod maską lub hełmem.
Ciekawi mnie, w którą stronę fabularnie pójdzie teraz Flash.
Po trzech latach , które spędziłem z tym bohaterem, liczę na coś nowego, świeżego. Nie kryję też, że najbardziej nie mogę się doczekać crossovera czterech seriali, w którym Flash spotka Green Arrowa, Supergirl i Legendy. Historia, która połączy wszystkie opowieści, ma stawiać w centrum ślub Barry’ego i Iris.
Flash przyzwyczaił nas do tego, że bezpiecznie podchodzi do fabuły. Wielokrotnie wybiegał już w przyszłość, co dało nam obraz tego, co czeka bohatera. Łatwiej jednak byłoby cieszyć się z gonienia króliczka, gdybyśmy nie mieli go cały czas na celowniku.