Raz na jakiś czas człowiek potrzebuje chwili relaksu. Może przeczytać interesującą książkę, posłuchać dobrej muzyki lub obejrzeć film. Wybierając tę ostatnią opcję mamy dwa wyjścia: kino lub wypożyczalnia vhs i dvd. W tym drugim miejscu nie dość, że mamy większy wybór, to jeszcze taniej na tym wyjdziemy. Pewnego dnia, wybrałem się więc tam, w celu wypożyczenia filmu na letni wieczór. W dziale z nowościami, moja uwagę przykuła polska produkcja - "Francuski Numer". Na jej okładce znajdował się napis "Komedia Roku!" Chwyt marketingowy jak najbardziej skuteczny, lecz czy można go przypisać właśnie tutaj?
Akcja rozpoczyna się od kradzieży zdezelowanego mercedesa. Jego właścicielem był wpływowy biznesmen, dla którego stary gruchot miał ogromną wartość sentymentalną. Wysyła, więc swoich zaufanych ludzi, Leona i Chwastka, aby odnaleźli zgubę. W tym czasie samochód trafia do komisu, gdzie zostaje zakupiony przez atrakcyjną dziewczynę o imieniu Magda. Daje ona ogłoszenie do gazety, w którym pisze, że wyjeżdża do Paryża i może zabrać ze sobą kilku pasażerów. Stwierdzając, że to dobry i tani pomysł na miejsce zbiórki zjawiają się: 50-letni bezrobotny Stefan, jego 20-letni syn Janek, Ormianin Sergiej oraz student z Nigerii Machu. Gdy podróżujący dowiadują się, jakim środkiem transportu mają pojechać, zaczynają mieć wątpliwości czy bezpiecznie dojadą do celu.
Film obraca się wokół modnych dzisiaj tematów. Mamy obraz Polaków, którzy chcą opuścić ojczyznę dla lepszej pracy za granicą. Podczas kolejnych scen możemy zauważyć w niektórych osobach charakterystyczne zachowanie polskiej społeczności oraz różnice pokoleniowe. 20-letni Janek jest człowiekiem otwartym oraz akceptujący większość ludzi, dopóki nie zrobili mu nic złego. Stefan natomiast jest pokazany jako jego przeciwieństwo. Poprzez głoszenie swoich poglądów, okazuje się być rasistą i homofobem. Mamy więc pewien zarys polskiej społeczności, która niejako jest co jakiś czas ukazywana w mediach w taki sposób. Można by więc rzec, że materiał na komedię idealny.
Niestety pierwsze wrażenie jest mylne. Ogromny potencjał tkwił w tej produkcji. Został zmarnowany poprzez słaby scenariusz, którego twórcą jest Mariusz Pujszo. Tak, tak. Oczy was nie mylą. To ten sam człowiek, który nakręcił "Polisz kicz projekt" oraz "Legendę", o których najlepiej zapomnieć jak najszybciej. Motyw podróży starym mercedesem do Paryża, jest podobno oparty na prawdziwej historii. I rzeczywiście wydał się on ciekawy, jednakże mnóstwo urozmaiceń, które teoretycznie miały stworzyć całość bardziej śmieszną, nie wywołują żadnych radosnych reakcji. Począwszy od filmowego maniaka Leona czy wiecznie przykutego do Internetu Chwastka, skończywszy na zakończeniu z masą zbiegów okoliczności. Film mógł być całkiem niezły, gdyby wątki były inaczej poprowadzone. Ja spodziewałem się polskiej komedii drogi, w której to 5 ludzi jedzie z Warszawy do Paryża, spotykając na drodze różne przeciwności losu. Pan Pujszo miał jednak zamysł, aby oni nigdy z tej Polski nie wyjechali. Wywołuje to bardziej zdenerwowanie, gdyż widz naprawdę czeka aż oni opuszczą granice ojczyzny.
Jak na polską komedię przystało, gagi są przewidywalne. Brakuje w nich oryginalności, co idzie w parze z brakiem śmiechu w odpowiednich scenach. Sytuację jednak w pewnym stopniu ratują dialogi. Jan Frycz, który wcielił się w rolę Stefana, stworzył tak wiarygodną kreację, że przy 'rasistowskich' i 'homofobicznych' tekstach, jakie wypowiada, można się od czasu do czasu porządnie uśmiać. Uroku całości dodaje również Karolina Gruszka, która zagrała główną bohaterkę. Widać w niej ogromny potencjał. Ma w sobie ten błysk w oku oraz dużą dawkę talentu, dzięki którym może wiele osiągnąć. Odegrała postać Madzi niczym komediowa femme fatale. Mamy naprawdę dobrą aktorkę młodego pokolenia. Nie dziwię się, że znalazło się dla niej miejsce w najnowszym filmie Davida Lyncha. Żal tylko ściska serce jak widzimy biednego Macieja Stuhra, który dostał taką rolę, w której nie mógł dużo zdziałać. Fakt, że grając "niby" gangstera, związanego ze swoim laptopem i wirtualnym światem Internetu, można było stworzyć pamiętną kreację. Kwestie jednak jakie wymawiał wywoływały nijakie emocje. Nie, pan Stuhr się nie wypala zawodowo. To wszystko wina scenariusza.
Tworząc film, o modnych teraz w Polsce masowych emigracjach ludzi do pracy za granicą oraz dodając mu na okładce napis "Komedia roku!", oczekiwania widza były ogromne. Oglądając jednak "Francuski Numer" po raz kolejny jesteśmy świadkami nieudolności scenarzystów. Został zmarnowany pomysł na całkiem niezłą, komercyjną komedię. I mimo to, że film ma swoje pozytywne strony, to nie udźwignęły one całości. Postęp fabularny denerwuje, niż zaciekawia, a dosyć oryginalne zakończenie pokazane jest w sposób bezpłciowy. A tego, to nawet przepiękny uśmiech Karoliny Gruszki nie uratuje.
Na koniec radziłbym jeszcze dystrybutorom zmienić slogan. Zamiast "Komedii roku!" - "Porażka roku!", bo ten film jest z pewnością jednym z głównych pretendentów do tego zaszczytnego tytułu...
Gatunek: Komedia
Rok produkcji: 2005 (polska premiera dvd - sierpień 2006)
Dystrybutor: ITI Cinema
Reżyser: Robert Wichrowski
Scenariusz: Mariusz Pujszo, Robert Wichrowski
Obsada: Karolina Gruszka, Jan Frycz, Jakub Tolak, Maciej Stuhr, Robert Więckiewicz