REKLAMA

Frenkenweenie - najlepszy film Burtona od dawna, już na iTunes i VOD

Wielkanoc już za nami, więc może warto by teraz pomówić sobie przewrotnie o nieco innym, bardziej popkulturalnym przykładzie zmartwychwstania? Tym bardziej, że mowa tu o krzepiącej i familijnej historii, podanej w wyjątkowo atrakcyjny sposób.

Frenkenweenie – najlepszy film Burtona od dawna, już na iTunes i VOD
REKLAMA

"Frankenweenie" to animacja w reżyserii Tima Burtona, będąca jednocześnie skompresowanym portfolio tego reżysera. Jest tu wszystko, czego szukają fani gotyckich, mrocznych klimatów, czarnego humoru i masy, masy odwołań do filmowej (szczególnie horrorowej) klasyki. Zresztą, sama oś fabuły to parafraza historii o potworze Frankensteina, tyle, że tutaj jest to jedynie punkt wyjścia do kreślenia uroczej i ciepłej historii o przyjaźni chłopca z psem, mówiącej o przywiązaniu, poszanowaniu inności i wzajemnym zaufaniu.

REKLAMA

Tim Burton nakręcił 30-minutowy czarno biały film “Frankenweenie” już w 1984 roku, zanim jeszcze otrzymał możliwość wypłynięcia na szerokie wody. Jego przełożonym w Disney, gdzie wówczas pracował, tak spodobała się ta krótkometrażówka, że Tim został natychmiast wywieziony na taczkach. Swoja droga, niedługo potem wspomniany film obejrzał Paul Reubens, zaproponował młodemu reżyserowi nakręcenie pełnometrażowego filmu o Pee-Weem Hermanie, no i tak się jakoś złożyło, że dziś Burton jest tam, gdzie jest. Wracając jednak do "Frankenweenie" - czemu Disney tego delikatnie mówiąc, nie kupił? No cóż, jak na ówczesne standardy tego studia, fabuła o martwym psie, który zostaje pozszywany i przywrócony do życia, ale musi być przy okazji co jakiś czas "doładowywany" i cerowany, była pewnie odrobinę zbyt makabryczna i mroczna, by można ją było kierować do dzieciaków. A szkoda, bo tamta krótkometrażówka to fantastyczny, mądry i ciepły film.

15

Minęło jednak trochę lat i Burton, który od tamtej pory odgrażał się, że kiedyś nakręci tę historię na nowo, dostał środki na spełnienie tego celu - i to, jak na ironię, właśnie od Disneya, który teraz już śmiało targetował ten film dla młodych widzów. Pozmieniały nam się czasy... Burton otrzymał więc wolną rękę i skwapliwie to wykorzystał, przygotowując imponującą animację poklatkową, a 20-minutową fabułkę rozciągnął do 90-ciu minut, dopakowując całość ogromną ilością naprawdę szalonych pomysłów. Szkielet fabuły został ten sam - młody Victor Frankenstein traci swojego pupila o imieniu Sparky, a następnie zainspirowany lekcją o elektryczności w szkole, przewraca go do życia. Owym eksperymentem żywo jednak zaczynają się interesować szkolni koledzy Victora, którzy postanawiają powtórzyć to osiągniecie. Sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli, a wszystko prowadzi do kulminacyjnej inwazji potworów - którą po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy, bo to prawdziwy pokaz kreatywności i niesamowitego talentu. Podobnie zresztą, jak i cała ta animacja - potrafiąca zrównoważyć momenty poważne i emocjonalne z tymi zabawnymi, makabreskę z ciepła historią dla dzieci, a wszystko przyprawić aluzjami dla fanów horrorów.

13

Dawno tak dobrze się nie bawiłem na filmie Burtona. Nie mam pojęcia, czy zwyczajnie miał tutaj szersze pole manewru niż przy ostatnich wysokobudżetowych produkcjach, czy może dobrze zrobił mu powrót do eksplorowania podobnych motywów, jak w starych filmach ze swojej dyskografii, abo swoje zrobiła długo oczekiwana rozłąka z Johnny Deppem i Heleną Bonham Carter (w zamian wraca m.in. Catherine O’Hara, Martin Landau i Martin Short, czyli aktorzy, którzy grywali u Burtona, kiedy ten jeszcze tworzył naprawdę kapitalne filmy), ale "Frankenweenie" to chyba pierwszy obraz tego reżysera od dawna, jaki mogę szczerze polecić każdemu, niekoniecznie dodając od razu, że trzeba być fanem takich klimatów, żeby się podobało. Obejrzyjcie koniecznie, dajcie też obejrzeć dzieciakom, warto.

"Frankenweenie" w iTunes (polskie napisy)  ·  VOD.pl  ·  NC+

14

A wraz z filmem, pojawiła się także (rzecz jasna równolegle z soundtrackiem genialnego jak zawsze Danny’ego Elfmana) płyta ze zbiorem utworów inspirowanych filmem, zatytułowana “Frankenweenie Unleashed”. A co na niej? Same dobra, cały przekrój popularnych obecne ekip, wykonujących naprawdę dobre utwory plus obowiązkowy przecież udział Roberta Smitha z The Cure (nie wyobrażałbym sobie braku tego wokalisty tutaj). Jest tutaj m.in. Passion Pit, AWOLNATION, Grouplove, Neon Trees i wielu innych, ale moją faworytką pozostaje Karen O - świetny utwór wyszedł tej pani, nic dziwnego, że trafił w tło napisów końcowych do “Frankenweenie”.

REKLAMA

“Frankenweenie Unleashed” w iTunes  ·  Spotify  ·  Deezer  ·  Wimp

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA