REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Fryderykiem po polskiej scenie muzycznej – znamy nominacje!

25 kwietnia po raz 18 rozdane zostaną Fryderyki, przyznawane polskim artystom za fonograficzne sukcesy ubiegłego roku. Wczorajsze ogłoszenie nominacji świadczy jednak o tym, że rodzimy rynek muzyczny przeżywa poważny kryzys.

22.02.2013
11:40
Fryderyki 2013 - znamy nominacje!
REKLAMA
REKLAMA

W przeciwieństwie do polskiego kina, które ostatnio staje się coraz to bardziej wartościowe, muzycznie się nie rozwijamy. OLiS okupują ciągle ci sami artyści, reprezentujący ciągle ten sam gatunek. Ale w tym roku jest wyjątkowo biednie. W 2012 roku było 21 kategorii muzyki rozrywkowej, 4 jazzowej i 11 poważnej. W tym roku zredukowano liczbę do 4 w kategorii muzyki rozrywkowej oraz 3 w jazzowej ale aż 10 w klasycznej. Czyżby kryzys ekonomiczny dopadł polski rynek muzyczny? A może tegorocznym celem jest podkreślenie mienia Fryderyków, których nazwa pochodzi w końcu od Fryderyka Chopina?

Przeciętni wyjadacze chleba jednak najbardziej zainteresowani są muzyką rozrywkową, a tym razem tej dziedzinie mocno podcięto skrzydła – nie ma muzyki metalowej, alternatywnej, rockowej, hip-hopowej, czy też poetyckiej. Jest tylko Album Roku, Artysta Roku, Debiut Roku i Utwór Roku. Biednie.

W ilości zdobytych nominacji mamy stałych bywalców. 3 wyróżnienia zdobyła Maria Peszek z repertuarem z ostatniego albumu „Jezus Maria Peszek”, który jest o wiele bardziej niegrzeczny niż jej dotychczasowe dokonania. Taką samą ilość nominacji zdobyła Brodka, która w zeszłym roku wydała jedynie EP-kę „LAX”, gdzie znalazły się tylko dwa premierowe utwory oraz zestaw ich remiksów. Może i wygląda to jak skok na kasę, lecz zarówno pod kątem muzycznym i lirycznym są to nagrania niezwykle dojrzałe i europejskie. Takim repertuarem Brodka może stać się wysokiej jakości towarem eksportowym.

Dwoma nominacjami mogą się poszczycić reprezentanci podobnego gatunku. Jednym z nich jest Hey, który pod koniec ubiegłego roku wydał album „Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan”. Zdobył on ogromne uznanie nie tylko u krytyków, ale przede wszystkim u słuchaczy. W końcu to Hey, ikona polskiej sceny muzycznej – tego się słucha niezależnie od czasów. A zespół Kasi Nosowskiej to fryderykowy rekordzista - ma na koncie 69 nominacji oraz 29 Fryderyków. Wyróżnienie nie jest zatem żadnym zaskoczeniem.

Drugim z artystów jest wokalistka, która robi piorunujące pierwsze wrażenie. Gdy słucha się początkowych nut Meli Koteluk to na myśl przychodzi jedno – Kasia Nosowska wydała nową solową płytę. Ale pozory mylą – w końcu to inne inspiracje muzyczne, odmienna melodyka utworów, a ta sama barwa głosu. Mela zaczarowała zatem niesamowitym podobieństwem do znanej wokalistki, ale obroniła się oryginalnym repertuarem, ponieważ krążek „Spadochron” to unikatowy pop balansujący między akustycznym indie i jazzem. Nominacja zdecydowanie zasłużona!

Znalazł się jednak jeden rodzynek, który wydaje się raczej kompromitacją niż zasłużonym wyróżnieniem. Jest to zwycięzca programu Must Be The Music, zespół Lemon. Pomimo ogromnego szumu, jaki zrobili w telewizji, to ich debiutancki album został zrealizowany pod presją, bez żadnego pomysłu i, co z tym idzie, z marnym skutkiem. Docenianie muzyki popularnej jest jak najbardziej wskazane, lecz powinno się sięgać po nią z trochę wyższej półki. O wiele lepszym debiutem roku jest Mela Koteluk, Kari Amirian, czy była wokalistka Kapeli ze Wsi Warszawa, czyli Maja Kleszcz. Lemon wśród wszystkich nominowanych artystów jest tutaj piątym kołem u wozu.

REKLAMA

Czy będą zaskoczenia podczas ogłaszania laureatów? Dowiemy się tego 25 kwietnia podczas gali, która odbędzie się w Teatrze Polskim w Warszawie. Uroczystość transmitować będzie TVP2.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA