REKLAMA

Polskie komedie są fascynującym zjawiskiem. Większość z nich jest niezwykle tandetna, a humor opiera się na absurdalnych, i co gorsza, debilnych dialogach i głupich żartach sytuacyjnych. Co jest jeszcze gorsze - podoba się to polskim widzom. Takim filmem jest np. Poranek Kojota albo serial Włatcy Móch (chociaż z tym to jest jeszcze gorzej - polecam tekst Ichaboda Crane'a!).

Rozrywka Blog
REKLAMA

Czasem jednak w tym bagnie trafi się coś naprawdę przyzwoitego. Maciej Stuhr (zwany również "Młodym Stuhrem"), choć do filmowego światka dostał się niewątpliwie dzięki ojcu, miewa swoje momenty. Dziś jest równie popularny co rodzic. Grając 18-latka w filmie "Fuks" Macieja Dutkiewicza miał już 24 lata, choć wcale na tyle nie wyglądał. Aż sam się zastanawiałem, czy młody Stuhr rzeczywiście ma już tyle lat.

REKLAMA

Co jednak oferuje nam sam film? Przede wszystkim mamy 18-letniego Aleksa. Powinienem powiedzieć "już 18-letniego", bo poznajemy go właśnie w dniu urodzin. Matka nie ma dla niego zbyt wiele czasu, gdyż wychowując go samotnie musi dużo pracować. Ale Aleks, jak na dorosłego faceta przystało, potrafi sobie sam całkiem nieźle radzić. Udaje mu się ukraść luksusowy samochód z garażu ważnego biznesmena. Potrafi też wykiwać gliniarzy, uciekając z pościgu i doprowadzając do rozbicia dwóch policyjnych radiowozów, a nawet podrywa piękną Sonię (choć metody ma szczeniackie :)). A przede wszystkim knuje misterny plan wyrównania rachunków z ojcem, którym jest wspomniany kilka chwil wcześniej biznesmen, a który porzucił jego i matkę dawno temu.

"Fuks" to jeden z tych filmów, które cały czas ogląda się z lekkim uśmiechem na twarzy. Maciej Stuhr zagrał po prostu świetnie - cały czas serwuje jakieś ironiczne odzywki. Jeszcze lepszy jest szanowany w Polsce Janusz Gajos w roli policjanta. Gdyby tacy właśnie byli wszyscy strażnicy porządku w naszym kraju, Polska mogłaby być lepsza. Zresztą obaj panowie łączą się w filmie w - trochę niezgrany - ale jednak duet. Obserwując perypetie Aleksa oraz gliniarza nie raz się uśmiechniemy. Gra aktorska może sprawiać wrażenie nieco sztucznej, ale taka właśnie miała być (poza Agnieszką Krukówną, bo jej to akurat przychodzi naturalnie).

Widzów rozpasanych hollywoodzkimi produkcjami może razić realizacyjna strona filmu. Scena pościgu budzi uśmiech politowania, ale tak to niestety w tej Polsce już jest. Czasem trzeba przełknąć kilka ziarenek goryczy, aby dobrać się do tego, co naprawdę słodkie.

Niektórym z Was może się nie spodobać, że "Fuks" trafił do tematu numeru jako "kultowy polski film". W tym naszym małym kraju nad małą rzeczką zdarzały się produkcje dużo bardziej zasługujące na takie miano, ale komedii takich jak ta tutaj to jednak u nas niewiele. Same ścierwa, i choćby dlatego warto o nim pamiętać.

REKLAMA

Mój kolega, który towarzyszył mi podczas seansu, określił film Dutkiewicza jako "komedyja-rasowiec - obejrzeć i zapomnieć". Ja jednak nie wiedzieć czemu takie komedyje-rasowce przyswajam najbardziej. Uwielbiam "Dick & Jane: Niezłu ubaw" z Jimem Carreyem oraz "Matadora" z Piercem Brosnanem. Lekkostrawność jest według mnie wielce pożądaną cechą wśród komedii. Ironiczne, nieco cyniczne poczucie humoru odbieram dużo lepiej niż komizm polegający na robieniu z siebie idioty ("Poranek Kojota", "Czas Surferów", "Job czyli ostatnia szara komórka" czy zagraniczny "Borat").

I osobom z podobnym nastawieniem do mojego polecam ten film, ponieważ z całą pewnością im się spodoba. Humor nienachalny, a scenariusz lekki jak wieczorna przekąska to coś, czego potrzebują komedie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA