REKLAMA

„Gambit królowej” to prawdziwy serialowy arcymistrz. Netflix nie zrobił tak wybitnego serialu od lat – recenzja

Nie ma wątpliwości, że polscy widzowie zwrócą uwagę na „Gambit królowej” przede wszystkim ze względu na drugoplanową rolę Marcina Dorocińskiego. Zostaną jednak przy tym serialu ze względu na inne powody. Fenomenalne aktorstwo Anyi Taylor-Joy, wciągającą historię i niesamowity styl. 

gambit królowej netflix
REKLAMA
REKLAMA

Szachy nie są grą, którą bym się przesadnie interesował, a tym bardziej umiał w nią dobrze grać. Jak każdy wielbiciel popkultury nie mogłem jednak nie zauważyć, jak wiele wybitnych dzieł literatury traktuje tą królewską grę jak istotny lub wręcz kluczowy wątek. Warto w tym miejscu wspomnieć np. „Obronę Łużyna” Vladimira Nabokova, „Nowelę szachową” Stefana Zweiga czy „Gambit królowej” Waltera Tevisa. Na podstawie właśnie tej ostatniej książki powstał nowy serial platformy Netflix z Anyą Taylor-Joy w roli głównej.

Produkcja stworzona przez Scotta Franka („Co z oczu, to z serca”, „Logan”) i Allana Scotta koncentruje się na pokazaniu życia młodej Beth Harmon. Dziewczyna po tragicznej śmierci samotnej matki trafia do sierocińca, gdzie towarzystwie zaprzyjaźnionego woźnego zaczyna uczyć się gry w szachy. Po niedługim czasie mężczyzna zaczyna dostrzegać, że ma do czynienia z szachowym geniuszem. Losy Beth okazują się jednak zdecydowanie bardziej zagmatwane, gdy uzależnia się od pigułek na uspokojenie.

Otwierająca scena produkcji pokazuje Beth Harmon przygotowującą się po alkoholowej nocy do meczu z mistrzem świata granym przez Marcina Dorocińskiego.

Nie liczcie jednak na to, że Wasilij Borgow będzie tu stanowić wyraźną aktorską i fabularną przeciwwagę dla głównej bohaterki. Anya Taylor-Joy gra w „Gambicie królowej” pierwsze skrzypce pod absolutnie każdym względem, a sama historia podąża w gruncie rzeczy prostym chronologicznym ciągiem (nie licząc kilku krótki retrospekcji związanych z najmłodszymi latami Beth). Marcin Dorociński na dłużej pojawia się na ekranie dopiero w trakcie 4. odcinka, gdy Harmon jest już uznaną zawodniczką jeżdżącą na turnieje poza USA.

Doświadczony polski aktor jest zresztą w zauważalny sposób kierowany przez twórców w stronę statecznego, milczącego portretu. Borgow to najlepszy zawodnik na świecie, ale z racji swojego usposobienia, postawy i warunków życia za Żelazną Kurtyną stanowi bardziej symbol tego, co młoda geniusz musi przezwyciężyć. W jednej z bardziej zauważalnych scen z jego udziałem reżyser dosłownie zestawia twarz Dorocińskiego z profilu wypełniającą połowę ekranu i postawioną naprzeciw na pozór maleńkiej Harmon obserwującą w skupieniu jego grę.

Między tymi bohaterami nie ma równości, ale nie może jej być. Akcenty są zupełnie inaczej rozłożone, czego fani polskiego aktora być może żałowaliby, gdyby nie fenomenalna dyspozycja Anyi Taylor-Joy i pozostałej obsady. „Gambit królowej” może się pochwalić fenomenalnym castingiem, spośród którego szczególnie wyróżnia się Marielle Heller jako zastępcza matka Beth, dręczona przez demony przeszłości. Jestem przekonany, że przynajmniej część tej obsady może liczyć na nominacje w następnej edycji Nagród Emmy.

Gambit królowej” to ambitna, często zabawna opowieść o dorastaniu, samotności, uzależnieniach, geniuszu, szaleństwie i przede wszystkich sporcie.

Dawno nie widziałem fabularnego serialu, który z taką dbałością o szczegóły i maestrią pokazywałby pociągającą siłę sportowej rywalizacji, a także jej ciemne strony. W trakcie poszczególnych partii szachowych (a zostaje ich pokazanych w trakcie 7 odcinków całkiem sporo) twórcy co rusz prześcigają się na ciekawsze i bardziej wymyślne sposoby ich ukazywania widzom. A jednocześnie w żadnym momencie nie zapominają o budowaniu suspensu i oddawaniu sprawy w ręce aktorów, którzy czasem jednym gestem czy spojrzeniem potrafią wyrazić wszystkie kotłujące się w bohaterach emocje.

gambit królowej netflix class="wp-image-455464"
Foto: Gambit królowej/Phil Bray/Netflix © 2020

A przy tym „Gambit królowej” ma wystarczająco dużo pozasportowych wątków, by nie ograniczyć swojej widowni tylko do szachowych maniaków. To przede wszystkim wciągająca opowieść o odnajdywaniu siebie, swojego talentu, prawdziwych przekonań i pragnień. Scenarzyści nie próbują też być na siłę poważni i (poza końcówką) patetyczni. Nowy serial Netfliksa ogląda się czasem jak dobrą damsko-męską komedię, w innym miejscu jak społeczny dramat, ekscytujący mecz sportowy, a na potem opowieść szalonego geniusza.

Netflix nie zrobił może serialu idealnego, ale zbliżył się do wybitności najbardziej od bardzo dawna.

REKLAMA

Krytycy serialu na pewno nie omieszkają zauważyć, że historia Beth Harmon nie jest wolna od klisz i oczywistości. Będą mieć pod tym względem oczywiście rację, przynajmniej do pewnego stopnia. Faktycznie twórcy „Gambitu królowej” niekiedy za bardzo zwracają się w stronę utartych schematów w kształtowaniu swojej bohaterki, a sam finałowy odcinek jest na mój gust zdecydowanie zbyt słodko-cukierkowy. Ale nie ukrywam, że dałem się porwać tym bohaterom, temu światu i tej historii. Radzę wam to samo.

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA