W Neapolu niestety bez zmian. Oceniamy początek 2. sezonu serialu „Genialna przyjaciółka”
Życie na przedmieściach Neapolu nie staje się ani odrobinę łatwiejsze. Lila wraca z podróży poślubnej, Elena kontynuuje naukę. Ich relacja komplikuje się jeszcze bardziej, a rywalizacja jest jej coraz ważniejszym elementem. Drugi sezon serialu „Genialna przyjaciółka” zaczyna się od samych mocnych akcentów.
OCENA
Stworzone przez Elenę Ferrante (2. sezon serialu bazuje na powieści „Historia nowego nazwiska”) bohaterki to postaci idealne do przedstawienia przed kamerą. Dowiódł tego debiutancki sezon serialu, dwa pierwsze odcinki drugiego potwierdzają ten kierunek. Sukcesu nie byłoby oczywiście, gdyby nie świetnie dobrane aktorki. Gaia Girace całą sobą wciela się w rolę charakternej, często złośliwej Lili, natomiast grająca Elenę Margherita Mazzucco operuje równie świetnie zupełnie innymi właściwościami – jest spokojna, wycofana. Można odnieść wrażenie, że wręcz pogodzona ze swoim losem. Dziewczyny różnią się od siebie diametralnie, każda ma cechy, której ta druga po cichu zazdrości.
Rywalizacja to słowo klucz dla rozwikłania ich coraz trudniejszej relacji. Nie jest to jednak negatywna rywalizacja, raczej sposób do osiągnięcia doskonałości. Każda z nich widzi bowiem rzeczoną doskonałość w przyjaciółce. I jednocześnie widzi w niej odbicie swoich pragnień. Jedna chce dorównać drugiej, traktując dojrzewanie, a później dorosłe życie jak wyścig.
„Genialna przyjaciółka” nadal przedstawia wizję Neapolu daleką od turystycznych katalogów.
Mijają lata (akcja opowieści rozpoczyna się w latach 50.), ale osiedle na przedmieściach miasta, gdzie wychowały się dziewczęta, jakby stanęło w miejscu. Od lat nie zmieniają się tu zwyczaje i zasady. Są silni, którzy rządzą oraz ci, którzy muszą się im podporządkować. Są kobiety, których losami sterują mężowie. Są młode dziewczęta, które może się łudzą, że można żyć inaczej, ale tak naprawdę podskórnie wiedzą, że z tego nie ma ucieczki.
Przekonuje się o tym Lila. Po podróży ślubnej dociera do niej, że utraciła niezależność. Walczy o zachowanie choć odrobiny wolności, buntując się, złoszcząc i prowokując. Producenci serialu pokazują jej relację z mężem z bolesnymi szczegółami – w pewnym momencie pojawia się w niej przemoc fizyczna, która narasta.
Przeniesiony na mały ekran obraz młodych kobiet zniewolonych przez patriarchalne środowisko jest bardzo sugestywny - duża w tym zasługa całej obsady serialu, nie tylko aktorek grających główne postacie, także postaci drugoplanowych. Doskonale odmalowane zostają także zależności pomiędzy poszczególnymi rodzinami, tymi, którzy na przedmieściach trzymają władzę i tymi, którzy gardzą uprzywilejowanymi zamożniejszymi członkami społeczności. Dbałość twórców o każdy aspekt tego obrazu, w tym dalszy plan, widać choćby w statystykach: do prac na planie zatrudniono blisko 8500 dorosłych i 860 dziecięcych statystów, zaś przedmieścia miasta zbudowano na terenie około 26 tys. metrów kwadratowych. Choć oczywiście, ta produkcja nie byłaby się w stanie obronić, gdyby nie dobra historia rozpisana przez Ferrante.